Heh wiem brzmi może dziwnie i intrygująco ale już wyjaśniam.
Ze zdziwieniem stwierdziłem, że jak zaczynam być głodny jadąc na swoim flevo to zaczynam coraz bardziej zygzakować i coraz ciężej jest mi łapać równowagę. A że uwielbiam gotować i idzie mi to całkiem nieźle (w końcu jestem grafikiem komputerowym z zawodu -_- ) to wymyśliłem sobie żeby upiec ciasteczka rowerowe

Ciastka kruche, sporo cukru, miodu, trochę tłuszczu, do tego dużo suszonych owoców, orzechów itd. Wszystko co może dać kopa czy chwilowego (cukier) czy dłuższego (suszone owoce) i pomoże zapchać człeka na jakiś czas (otręby itd). Wszystkie owoce, orzechy i inne sypkie rzeczy chcę potraktować blenderem, żeby szybko się to wchłaniało. Działać ma to tak: Jadę, brzuch zaczyna warczeć na przechodniów, chcą już wzywać egzorcystę bo mam demony jakieś, biorę dwa ciacha, wtranżalam, popijam wodą i po kilku minutach mogę jechać dalej. Taki rescue kit.
I teraz mam pytanie.
Czy ktoś z was robił już takie rzeczy? Ma jakieś doświadczenia w tym temacie? Coś doradzić? Coś odradzić?
Jak już zrobię to zapodam przepis i podzielę się zdjęciami i wynikami spożywczymi.
