I kolejny wpis:
Pisano o pokrzykiwaniu - generalnie ja też czułem się traktowany jak smarkacz z wycieczki szkolnej, co nigdy jezdni rowerem nie odwiedził, choć robię w Warszawie Masy od 2002 roku i myślę, że wielu z Organizatorów mógłbym szkolić z tego jak to robić lepiej.
- nie każdy rodzi się generałem
- czasem i generał musi zostać szeregowcem.
Dzięki za nieodniesienie się do meritum mojej wypowiedzi, wyrwanie sobie zdania z kontekstu i próbę zamienienia całego tematu w żart, czy inną tam wycieczkę osobistą.
Dla mnie EOT. Nie ma sensu gadać, gdy ktoś nie chce słuchać. Widocznie jednak niektórzy rodzą się generałami i nie przyjmują sugestii i rad od szeregowców

Przy okazji chciałbym podziękować Raffiemu, który poratował mnie gazowszanką przy muzeum
Dzięki 
Stormie, to nie była woda moja, lecz właśnie Organizatorów. De facto to Oni Ciebie napoili w tym skansenie. Więc nie wiem o co masz do Nich żal

IMO zrobili więcej niż musieli przywożąc wodę i rozdając nam zgrzewke, czy nawet dwie. Przecież wcale nie musieli tego robić.
Owszem, można się było zatrzymać wcześniej przy sklepie, a nie pod salonem fryzjerskim. Ale kolejny postój już był ok - pod spożywczakiem. Na kolejnym postoju, nad tą skarpą, znowu była rozdawana woda. Grupa szybsza potem pod sklepem stała jeszcze raz czy dwa razy potem. Nie wiem jak grupa wolna, ale ja na wodę narzekać nie mogę, bo się nie odwodniłem. I to pomimo całkowitego braku własnych zapasów płynów.