@Krzynol - tak jak napisał i słusznie Kaczor - rower poziomy do gór się NIE nadaje. Po prostu nie zorbisz na nim porzadnego downhilla, nie przelecisz nad jakimiś konarami podbijajac przedniego czy tylnego koła w zależności od potrzeb. Przejedź się po jakiejś drodze szutrowej, po błotku, po kamykach i zobaczysz jak sie prowadzi poziomka w takich rejonach. A co dopiero góry... Owszem, są jakies metody omijania, czy ultrawypasione rowery z extra amortyzatorami, ale to co zorbisz bezproblemowo na MTB - na poziomce nie przejdzie. Ot - byle krawężnik w mieście. Jadąc poziomką nie podbijasz koła i... rozcentrowane koło. Z kolei dowolnym rowerem pionowym podbijasz i wjeżdżasz ad hoc. jakby nigdy nic...
Poziomka jest doskonała do "połykania" kilometrów. Najlepiej asfaltowych. Na ubitym. Ale tam gdzie pojawia się piaseczek, gdzie rower pionowy robi się wyraźnie niestabilny - tam rower poziomy musi juz byc niestety prowadzony.
Też się kiedyś jarałem, ze na poziomce się wszystko da. Życie zweryfikowało to bardzo mocno - wystarczyl nocny przejazd po Warszawie i już wiedziałem gdzie moje miejsce i co powinienem ulepszyć w rowerze. (lepsze koła i oświetlenie). Ale pewnych rzeczy nie ruszysz:
- małe koła to lepsze przyspieszenie i nizsza sylwetka - większa prędkość
- większe koła to lepsza praca na mniej gładkich nawierzchniach, mniejsze odczuwanie nierówności i mniej obaw, że jakaś dziura spowoduje upadek
I tak dalej.
Wiem, że zbliżający się sezon rowerowy korci i to okropnie, aby już mieć i już jeździć "na poziomie" (dosłownie i w przenośni

). Ale jeśli wydasz kasę na coś, co nie przyniesie Ci frajdy to potem będziesz żałował, wyklinał i na nowy rower patrzył co najmniej z niechęcią. Dlatego tak jak pisałem wcześniej - może jednak podjedź do jakiegoś sklepu, który ma w ofercie poziomki i zobacz na własnej skórze jak to jest i jak proponowany egzemplarz radzi sobie z pokonywaniem różnych przeszkód.
Zresztą na wiosnę na pewno wielu z nas - poziomkowiczy - zacznie się ruszać, więc może dałoby się zorganizować jakiś mały zlocik, a przy okazji mógłbyś się pojawić i zobaczyć jak to wygląda w praktyce?
I na koniec - pamiętaj, że nawet jak kupisz ten rower, to zanim wypracujesz nowe mięśnie do roweru poziome (!!!*) i zaczniesz osiągać na nim podobne prędkości jak na rowerze pionowym to minie co najmniej kilkaset kilometrów jeśli nie tysiąc - albo i dwa. Więc na zaplanowanej wycieczce górskiej możesz złorzeczyć jeszcze bardziej.
* nie! Mięśnie wyćwiczone do roweru pionowego nie mają praktycznie żadnego zastosowania w rowerze poziomym mimo podobnej pozycji chociaż "przekręćonej". Mięśnie nóg będziesz musiał wypracowywać od nowa, od zera. I to jest przykre, kiedy na crossie się jedzie 30 km/h tak po prostu, a na poziomce kilka dni później - raptem 22-23 km/h... Dysząc.
P.S. Absolutnie nie zniechęcam. Tylko ostrzegam, że to co wydaje się być pięknym - także ma swoje wady i potrafi niemiło zaskoczyć.