Wiecie co? Wszystko tu moim zdaniem rozbija się o klasyczny schemat - to inni druga strona ma się domyślić, czego ja oczekuję, a ja nie muszę wprost formułować swoich oczekiwań. Czyli po prostu zawiodła komunikacja.
Ta rama była "do wzięcia", ale od kiedy była mowa o niej, nie było mowy z Twojej strony MYSH o tym, co ja za nią chcę. Nigdy się tym nie interesowałeś, traktowałeś sprawę jako załatwioną i... tyle. ja natomiast po cichutku liczyłem na to, że się poczujesz, bo ja za nią zapłaciłem Gemsiemu. Nie dostałem jej za friko. No ale, tak to bywa z tym poczuwaniem się, liczeniem na znajomych... Jak to mówią - kochamy się jak bracia - liczmy się jak Żydzi.
Ludzie! Mówcie wprost, czego oczekujecie od innych, to nie będzie nieporozumień! Niedomówienia szkodzą!Tak swoją drogą, to wina leży po części po każdej ze stron. MYSHko, mogłeś się dopytać, czy na pewno Storm nic za tę ramę nie chce i wtedy podjąć decyzję, czy ją bierzesz, czy nie. No ale jeszcze jest szansa na wyprostowanie całej sytuacji. Proponowane przez Ciebie rozwiązanie, by sprzedać ramę i zwrócić Stormowi pieniądze, jest OK i uczciwe, byleby tylko ktoś zechciał kupić tę ramę...
PS: O, to, to, Yeti - ten przykład z gagiem z serialu komediowego to jest dokładnie to, co mam na myśli.