Ja się dosyć niedawno zastanawiałem nad dwoma, niecodziennymi zabezpieczeniami, a raczej 'systemem aktywnego karania złodziejaszka'

1. Chwyty kierownicy oraz siodełko/fotelik wyposażone w blaszki/pady (jak kto woli), do których podłączony jest przewodami generator wysokiego napięcia. Układów do tego jest całe mnóstwo, analogowe (czyli na np. transformatorze), a także i cyfrowe. System można dostosować do własnych potrzeb, a według mnie najdogodniejszą opcją jest sprzężenie włącznika z czujnikiem prędkości jednego z kół. Chcąc nie chcąc, złodziejaszek, gdy już rozbroi zabezpieczenie mechaniczne, będzie chciał jak najszybciej zwinąć łup do swojej kryjówki - czyli wsiada i próbuje jechać. Jednak układ uruchamia się przy około 5 km/h (i sam złodziej się nie poturbuje gdy spadnie, a rower też przeżyje w jednym kawałku). Układ działałby za każdym razem, gdy prędkość zostałaby przekroczona lub załączałby się na stałe po przekroczeniu wymaganej prędkości.
W sumie im więcej miejsc oblepimy padami wysokiego napięcia, tym lepiej. Bo zawsze złodziej,
a) może 'źle' złapać chwyty,
b) 'źle' usiąść na foteliku/siedzeniu,
c) może wyczuć, gdzie znajdują się pady i specjalnie ich unikać,
d) jakimś cudem jechać na stojąco (na pionie - bez problemu).
Oczywiście wobec obowiązującego prawa nie mam możliwości montażu czegoś takiego, bo przecież 'złodziej też człowiek i ma swoje prawa' (np. prawo do spuszczenia mu wp***dolu za kradzież na gorącym uczynku

), stąd też wymagana jest dobrze widoczna naklejka 'Pojazd pod wysokim napięciem. Dotknięcie grozi porażeniem lub śmiercią.' Wiadomo, nie zginie on tak łatwo od powiedzmy 10 tys V, no może 20

, ale poparzyć by mogło.
Swoją drogą, sam bym się bał podejść do poziomki, która nie byłaby tylko samą ramą z kołami i niezbędnym osprzętem, ale np. pomalowaną na czarno ramą, do tego (nawet dla picu) z małą skrzyneczką przy kierownicy z przełącznikami i migoczącą diodą, sakwami w niecodziennym kształcie itp... Do tego wielki emblemat 'Danger! High Voltage'

Sposób dedykowany przede wszystkim do poziomek, gdzie jesteśmy wręcz zmuszeni trzymać część tyłka na foteliku chcąc nim jechać. Z chwytami jeszcze da się wybronić - złapać za mostek itp., lecz z kopiącym w dupę wysokim napięciem fotelikiem, na bank odczujemy dyskomfort podczas próby jechania.
2. Pomysł nieco mniej inwazyjny dla złodzieja, lecz wymagający odpowiedniego przygotowania.
Tutaj także przyda się trochę elektroniki, ale bez obaw, wszystko można przegryźć

. Pomysł polega na tym, aby podłączyć do, powiedzmy, przedniego hamulca dodatkowego serwomechanizmu włączającego go.
Jak się można domyślić (czytając poprzedni sposób

), mechanizm uruchamiałby się przy określonej prędkości i w sumie mógłby już trzymać zablokowane koło do momentu odblokowania przez właściciela. Do ustalenia wymagana jest jedynie prędkość, przy której hamulec byłby uruchamiany. Wiadomo, że im większa (oby nie za duża), tym widowisko bardziej efektowne, ale i rower może ucierpieć. Choć powiem wam, że byłbym w stanie przeboleć, widząc konkretnie zdartą gębę złodzieja o asfalt wraz z kilkoma wgnieceniami czy zadrapaniami w na rowerze.
Ten sposób bardziej nadaje się do pionowego roweru, gdyż jak łatwo się domyślić, środek ciężkości (rowerzysta + rower) leży dosyć wysoko, co przy zablokowaniu przedniego koła skutkuje wyśmienitą katapultą.
Przy poziomkach, co najwyżej przednie koło ucieknie na bok, a cały rower wraz z rowerzystą przewróci się, a jak wszyscy wiedzą, na poziomce da się jakoś uratować przy przewrotce na bok.
Pozdrawiam