Miałeś słabe zapięcie. Taki kabel otwiera się siłą woli
.
Zapięcie nie było takie złe, ale
-łeb miałem "nabity" myślami bo na drugi dzień było rozstrzygnięcie "konkursu" na "kołorzecznika" czyli oficera rowerowego.
- jak przechodziłem przez bramę (brama w sensie wąska uliczka jednokierunkowa prowadząca przez "tunel" w budynku) to gość wpadł zbyt szybko autem, i w tunelu jeszcze "przygazował" napełniając całą przestrzeń hukiem (wystraszy mnie, na szczęście byłem w brązowych spodniach- patrz kawały rowerowe)
Te dwa przeżycia wypełniły mój umysł do tego stopnia, że ... rower postawiłem NIEZAPIĘTY pod klatką i o nim zapomniałem

. A na drugi dzień w piwnicy dziwiłem się "Gdzie mój rower"?
-----------------------------
Wcale bym się nie żalił, że "ukradziono mi rower" tylko załapaliśmy z dziennikarzem z GW, że można to fajnie przedstawić medialnie, aby ludziom jakaś informacja o rowerach jako takich w głowie została.
A informacja, że "Oficerowi rowerowemu skradziono rower" jest paradoksem i wywołuje w czytelnikach wesołość. Podobnie jak informacja, że strażakom spaliła się remiza

. I o to chodzi
