nie, tu chodzi o to jakiej siły trzeba użyc żeby to koło obrócic o jeden obrót, to jest opór toczenia 
Siła mocy nierówna. Sprawność jest kluczem, optymalizacja kadencji oraz siły cuda może zdziałać. Przy 170mm kadencja 95-100 jest jeszcze ok (powyżej 120 już kończy się napędzanie, zaczyna machanie nogami). Poradnia kardio, kardio na jakimś porządnym fitness albo coś w tym stylu i masz jasność.
Jajeczko (biopace) też jest w stanie "wykrzesać" jeszcze parę watów z naszych nóg, może z tego trzeba skorzystać? (hmm. na moich dłuższych trasach zawsze miałem biopace

)
Kiedyś (ex)chłopak mojej siostry powiedział "Jakby Bóg był pewien, że przedni napęd jest lepszy, to wszyscy chodzili by dziś na rękach". Jest w tym jakaś racja: w autach sportowych panuje napęd na tył (minimalizacja uślizgów). Problemem jest łańcuch? MD od ręki by stwierdził, że wał Kardana (i chyba w tej kwestii jestem z nim zgodny). Pozostaje jedynie kwestia strat na rolce (ktoś na forum miał "bezpośredni" łańcuch) i uślizgu niedociążonego koła (chyba nie do ominięcia). Mi osobiście wydaje się, że kwestia czy tył czy przód jest bardziej drugorzędna.
A psyche jest najważniejsza w tej "zabawie". Do Częstochowy miałem 500km, a zjechałem na "ledwo żyje", rok później do Krakowa (600) i na koniec "to jedziemy na piwo?"

Tylko na maratony trudno znaleźć odpowiednie towarzystwo

Franc, byłem niedawno w Beskidzie na zlocie forum podróżników rowerowych. Jedziemy sobie grupą (adrenalina grupowa, widaomo) pod góreczkę jakieś 30km/h. Ktoś tam zaczyna się wyrywać i po prostu bierze wszystkich jak frtyki z McDonalda. Naiwnie chciałem się podpiąć, ale tylko efekt balonika zaliczyłem

Goście pod górkę w okolicy 7% podjechali z prędkością koło 40-45km/h. Nawet nie podnosząc się z siodełek.. Zejście śmiertelne zaliczyłem (cieniasy są wśród nas

).
Zamiast się cackać, trzeba po prostu pojechać w góry, trochę ostro potrenować (a nie w lokomotywę na podjazdach się bawić). Brutalne, acz prawdziwe. Płucka urosną, czerwonego się więcej zrobi i wyniki na nizinach od razu będą lepsze.