Autor Wątek: Komfort jazdy na poziomie i na pionie  (Przeczytany 19400 razy)

KeNaJ

  • sympatyk na poziomie
  • **
  • Wiadomości: 30
Odp: Komfort jazdy na poziomie i na pionie
« Odpowiedź #15 dnia: Lutego 21, 2011, 10:14:30 pm »
storm czy ty umiesz czytac?? poziome dwukolocowce jak dla mnie odpadaja ze wzgledu na swoja budowe ktora je ogranicza do pewnych zastosowan. Trojkolowce sa jak dla mnie znakomite ze wzgledu na mozliwosc zaladowania ladunku nie bojac sie o stabilnosc. Co do 200 km. nie wiem jak ty ale dla mnie wystarczy ok 20km na rower zeby wiedziec czy pasuje mi geometria czy nie. wiadomo ze siodla itp wymagaja troche wiecej km (kolo 100) ale sama geometrie czuc od razu. Czemu nie zapodasz swoich fotek na pionie?? to rozwiaze pewnie sporo problemow.

kaczor1

  • całkiem inny wariat
  • *****
  • Wiadomości: 1076
  • www.kaczor2.blogspot.com
    • HPV Poland & Recumbent Bike
Odp: Komfort jazdy na poziomie i na pionie
« Odpowiedź #16 dnia: Lutego 21, 2011, 11:07:20 pm »
...
- pojedz w peletonie nie patrzac sie na przednie kolo - powodzenia zycze, a w poziomym to jednak chyba zasłaniasz sobie ta strefe 10-15cm przed kolem a tyle wynosza odleglosci w peletonie....

I tu trafiłeś na punkt, który w rowerze SWB jest dość uciążliwy, przynajmniej dla mnie.
Nie pojedziesz 15 cm za kolegą, bo nie widzisz drogi.
Korba ją zasłania.
Chyba, że masz pewność, że na drodze niema dziur, studzienek, lub innych przeszkód, albo masz duże zaufanie
do prowadzącego, który widzi więcej i zdasz się na jego gesty/sygnały.

storm

  • Gość
Odp: Komfort jazdy na poziomie i na pionie
« Odpowiedź #17 dnia: Lutego 21, 2011, 11:12:07 pm »
@Kaczor to dziwne, ale mnie osobiście to nie robiło jak do tej pory żadnego problemu ()jazda blisko siebie w peletonie i tylko raz zdarzyło mi się, żeby ktoś poniósł stratę dzięki tak bliskiej odległości jechania za nim...
Pomijając fakt, że aerodynamicznie tak bliska jazda nie jest aż tak wymagana w przypadku roweru poziomego - to nie jest pionowiec, prędkości rozwija się większe na super maszynach i bez składania się "w scyzoryk" i wąchania gumy z przedniego koła ;)

@KeNaJ - jak chcesz pooglądać jakieś zdjęcia, to może wejdź se na jakieś porno.com, albo co ;P

kaczor1

  • całkiem inny wariat
  • *****
  • Wiadomości: 1076
  • www.kaczor2.blogspot.com
    • HPV Poland & Recumbent Bike
Odp: Komfort jazdy na poziomie i na pionie
« Odpowiedź #18 dnia: Lutego 21, 2011, 11:21:53 pm »
@Kaczor to dziwne, ale mnie osobiście to nie robiło jak do tej pory żadnego problemu ....

Chodzi mi o jazdę za pionem.
Kiedy on omija dziurę, ja nie mam szans jej zobaczyć, na pionie, lub na LWB ten problem nie występuje.

KeNaJ

  • sympatyk na poziomie
  • **
  • Wiadomości: 30
Odp: Komfort jazdy na poziomie i na pionie
« Odpowiedź #19 dnia: Lutego 21, 2011, 11:24:52 pm »
storm - chciales byc smieszny ale chyba Ci nie wyszlo... obawiasz sie ze jednak wyjdzie ze traumatyczne przezycia masz tylko i wylacznie przez siebie?? jak duzy byl ten twoj peleton? nie widzac drogi przed kolem jestes potencjalnym zagrozeniem dla peletonu bo nie zauwazysz zadnej dziury.

Kaczor - milo ze niektorzy potrafia dostrzec wady.

PS to cos ten twoj poziom dziwny ze srednie Ci wychodza na poziomie 20km/h. Tyle do da sie wykrecic na byle jakim pionie bez wiekszego wysilku. A temat "super maszyn" zostaw bo nie o takie porownanie tu chodzi...
« Ostatnia zmiana: Lutego 21, 2011, 11:27:56 pm wysłana przez KeNaJ »

Yin

  • całkiem inny wariat
  • *****
  • Wiadomości: 4079
Odp: Komfort jazdy na poziomie i na pionie
« Odpowiedź #20 dnia: Lutego 22, 2011, 01:01:29 pm »
@Yin - przypomnij mi, ty chyba masz koło tysiąca km?
:P
A proszę Cię bardzo (wcześniej pisałem w temacie ''szosa to pikuś'' widać umknęło? :) )
SWB: 988.34 km (z licznikiem, doliczając jazdy testowe bez licznika spokojnie ponad 1000km).
LWB: 3522.76km.
FWD: jakieś 600-700km (bez licznika odległości z mapy.)

tatar

  • kolarz na poziomie
  • ***
  • Wiadomości: 184
Odp: Komfort jazdy na poziomie i na pionie
« Odpowiedź #21 dnia: Lutego 22, 2011, 02:28:52 pm »
Nie ścigam się, jeżdżę dla przyjemności - najczęściej jednorazowo pomiędzy 40 a 80km.

Na trekkingu zawsze bóle nadgarstków i karku/pleców (dawniej chyba mniej mi to doskwierało ale od paru lat zdecydowanie). Słabo mnie przekonuje argumentacja, że kogoś nie boli. Wierzę - przypuszczalnie mamy inną konstrukcję fizyczną - mnie jednak to przeszkadza i proby zmiany konfiguracji roweru nie przynosiły efektu. Pomijając zmianę na rower miejski - ale tu z kolei olbrzymie opory powietrza.

Wydaje mi się, że mój swb jest dość wygodny. Nie jest szybki, jest ciężki, sporych gabarytów. Ale jest wygodny. Nic mnie nie boli po dłuższej jeźdźie. I mam wreszcie komfort patrzenia do przodu i w górę - zamiast metr przed koło (jedyny problem z tym związany, że muszę zakładać czapkę z daszkiem - na pionowym nigdy mnie słońce nie raziło).
Poza wymienionymi wadami dodałbym, że mi nogi jednak marzną zdecydowanie bardziej niż na pionowym. A fakt, że sobie spiekłem latem piszczele też bym zaliczył do wad raczej niż zalet. No i - byłbym zapomniał - w deszczu jest słabo. Właściwie nie mam dobrego patentu na żaden z rowerów, ale na poziomym jest gorzej.

Yin

  • całkiem inny wariat
  • *****
  • Wiadomości: 4079
Odp: Komfort jazdy na poziomie i na pionie
« Odpowiedź #22 dnia: Lutego 22, 2011, 02:44:52 pm »
W całej dyskusji nie chodzi o to że rower poziomy jest nie wygodny, tylko o to że pionowe wcale nie są tak niewygodne jak twierdzi Storm :)

trajk-o-ciklista

  • całkiem inny wariat
  • *****
  • Wiadomości: 1163
  • To recline is devine!
    • Rowerki, przyczepki, sakwy i bagażniki
Odp: Komfort jazdy na poziomie i na pionie
« Odpowiedź #23 dnia: Lutego 22, 2011, 03:05:26 pm »
O widze ze tutaj tez wojna :D Wiosno ratunku !!! ;-)


Nie bede wojowac, i probowac kogokolwiek do czegokolwiek przekonac.
Tylko zwroce uwage na to ze KeNaJ moze i mowi 100% prawde w niektorych sprawach.
Np. o tym ze jemu jest calkiem wygodnie na szosowce.
Sa ludzie ktorym to nie stanowi problemu, i gdzie naprawde starczy tylko dopasowac pare rzeczy i wszystko dziala.
W ekstremalnych warunkach(RAAM np.) wlasnie okazuje sie ze poziomy jest jednak wygodniejszy,
a wygodniejszy nei znaczy ze pionowy jest niewygodny.
Ale na pionie i tak tam jezdza, i wieknosc przetrwa jezdzac ponad tydzien 450km codzienie.
Kolega chce jezdzic w peletonie. Swietnie! Z poziomka to nie pojdze tak latwo, i czlowiek dla takej jazdy wybiera to co mu bardziej pasuje.

Ja duzo jechalem na pionie, kiedys nawet 100-120km 5-6 razy tygodniowo.
Nie bylo to super mega wygodnie, ale jakos sie jezdzilo. A i wtedy nie mialem pojecia co to rower poziomy.
Jak tylko przekroczylem 160-170km do zaczynalo mnei bolec prawie wszystko.
Probowalem rozne rowery, mtb hardtail, full, trekingi, szosowki.
Zmienilem cyba z 5 roznych drogich siodelkach (zelowe, wyscigowe, Fizik, Selle Italia,Royal ..) i w koncu znalazlem ktores ktore my pasuje najbarziej. Cytec z dziurka, taka kopia Selle Italia  Trans AM z zelem okolo dziurki.
Ale porownania z komfortem na poziomce to nie ma mowy.
Chcialem jechac szybczej, chcialem dojechac dalej, i zeby mnie po tym nic nie bolalo.
Sprobowalem poziomke i fajnie sie sprawdzila. Dla mnie.
98% jezdze solo. Nie lubie jezdzic w grupie, peletonie i takie tam.
A przeciez jesli chce to bez problemu tryzmam predkosc taka ktora jezdzi grupa od 4-5 szosowek,
wiec na tej predkosci sam sobie daje rade, nie potrzebuje grupy.

Juz prawie 5 lat jezdze napoziomie, i o czasu do czasu siadalem na piona,
i juz mi nie jest tak wygodnie jak kiedys.
Czy po prostu jestem teraz rozpieszczony komfortem poziomek ?
Moze sie cialo odzwyczailo po prostu ?
Kto wie. W kazdym razie wole poziomke i juz.
Jak chce z kolegami posmigac po terenu, to jezdze goralem.
Boli, ale nic tak dobrze sie nei sprawdza w tych warunkach jak goral.

Mialem w zeszlym roku fajna szosowke przez pare miesiecy.
Super rowerek, 7 kg i cos drobnego, fajny sprzet.
Wtedy nie mialem pozioma, bo zamnieilem go za to szosowke, wiec jezdzilem do pracy,
w weekend przez gory (jek nei bylo za zimno)
Nie moglem sie przyzwyczajic do tego ze tyle ciezaru mam na rekach.
Znaczy jak jestem pochylony nad kierownica (rece na wierzchu)
Po prostu za nisko to dla mnei bylo, i juz po 5km mnie dlonie zaczynale bolec,
mimo fajnych rekawiczek, tasmy na kierownicy, zmienianu pozycji na niej.
Probowalem z kierownica troszke wyzej, nic to nei dalo.
Dupsko troche bolalo mimo fajnego siodelka i gatek, ale mysle ze to tylko z odzwyczjenia.
W kazdym razie dla mnie to nie bylo przyjemne, i nie moglem sie doczekac budowy nastepnej poziomki.
Szosowka bardzo mi sie podobala bo lekka, szybko przyspiesza, mozna przez chwile wstac i stac na pedaly i przy 30km/h pokonac 5% podjazd dlugosci 300 metrow,gdzie na poziomym ledwie trzymam 20 i przy szczycie juz mam dosyc.
Czy bym kupil teraz szosowke jakbym mial kase ? A czemu nie :)
Ale zebym nia jezdzil dluzej niz 70km ? No way.
Mi to nie odpowiada. Jesli komus jest wygodnie, i fajnie, to ciesze sie z tego powodu,
wazne ze sie pedaly kreca, a czy w pionie czy poziomie, to przeciez malo wazne :)


Pozdrawiam
Igor

~o
~ \-/\-
(o)^(o)

VeloMotion recumbents
Igorova Ciklo Garaża

------------------

hansglopke

  • całkiem inny wariat
  • *****
  • Wiadomości: 2308
  • Zduńska Wola
Odp: Komfort jazdy na poziomie i na pionie
« Odpowiedź #24 dnia: Lutego 22, 2011, 04:47:41 pm »
- z ciekawości co to byla za kierownica i jaki miala przebieg??

Rower miejski - Amsterdam. Przebieg - chyba z 30 lat. Nie używany w terenie, ani na autostradach. Dziewczyn na (tej) kierownicy też nie woziłem.   
"Tak to już jest, że najszybciej zwraca na siebie uwagę idiota." - CK Dezerterzy

"Na pionowcu boli tyłek, plecy i w ogóle wykańczająca i niewygodna pozycja jest..." - Mototramp


karol

  • wyczynowiec na poziomie
  • ****
  • Wiadomości: 271
Odp: Komfort jazdy na poziomie i na pionie
« Odpowiedź #25 dnia: Lutego 22, 2011, 05:56:36 pm »
Widzę że rozsądek jednak bierze górę. Nie twórzmy sekty. I pion i poziom mają swoje zalety. Wiosen liczę 44. Z pedałami zacząłem się przyjaźnić 41 lat temu a na poziomie przejechałem dopiero jakieś max 400km (wiem że mało ale może mnie Storm potraktuje łagodniej). Dla mnie poziom to do przesady wręcz wygoda. Podpisuję się w zasadzie pod wszystkimi zaletami tu wspomnianymi. I za każdym razem jak się gdzieś nim wybieram to cieszę się jak mały szczyl. W płaskim terenie wskazania licznika ciągle mnie zaskakują i cieszą.
Ale! Kondycję mam jeszcze końską, wydolność tlenową naprawdę wysoką (np. próba harvaddzka >100, test Coopera >3000m) a po zrobieniu zimą 60-70km  po śląskich czyli niewysokich pagórkach, oczywiście szosą, cieszę się, że jestem z powrotem w domu. Fakt, moja rakieta nie jest gwiazdą aerodynamiki ale podobny poziom zmęczenia na MTB z terenowymi oponami osiągam po dwukrotnie dłuższym dystansie przy podobnej średniej prędkości. Pion angażuje więcej grup mięśniowych, włączając m.grzbietu, więc obciążenie rozkłada się. Na poziomie stale pracują tylko nogi dlatego każde wzniesienie, nawet takie, którego na pionie zwykle nawet nie zauważam, jest jakimś małym lub większym wyzwaniem.
Kolejna rzecz drażniąca, o której nikt tu nie wspomniał to konieczność utrzymywania głowy w pozycji umożliwiającej obserwację drogi przed sobą. W wielu wątkach zachwalana jest poza półleżąca 45st. i więcej, wiadomo - aerodynamikai. I faktycznie to działa. Ale aby widzieć do przodu trzeba brodę dość mocno do klaty przyciągać czyli stale mięśnie przednie szyi (tutaj błysnę: platysma, sternokleidomastoideus,...) są napięte, czyli przeciążone, niedotlenione i robią z kręgosłupem szyjnym to samo co rower pionowy tylko w drugą stronę. Anatomicznie kręgosłup w częćści szyjnej jest odgięty lekko w tył. Przy podciągnięciu brody do klaty następuje jego wyprost albo wręcz przegięcie w przód co kiedy robimy to okazjonalnie niczemu nie szkodzi ale kiedy utrzymujemy taką pozycję kilka godzin deformuje trwale trzony kręgów, przesuwa dyski międzykręgowe w tył, które z kolei zaczynają uciskać korzonki nerwowe i zaburza się przepływ krwi w naczyniach domózgowych więc szczególnie zdrowe nie jest. Rozwiązaniem jest zagłówek. Próbowałem. Na naszych super równych drogach. Tył mam amortyzowany (co prawda dość sztywny) a łeb mi podskakiwał jak pingpong i po dłuższej jeździe chyba dostałbym wstrząsu mózgu. Można dać miękki amor tylko co wtedy z efektywnością pedałowania?
Co do siodełka roweru pionowego to moja refleksja jest taka: dupy nie męczą kilometry tylko godziny, ale jeśli jeździsz codziennie to pierwszej stówy dupa nawet nie zauważy. Poza tym każda dupa jest inna, tzn różnimy się wszyscy rozstawami kości miednicy a siodełka są naprawdę różnorodne i chodzi o to żeby zwyczajnie trafić z kształtem. Mi się to udało jakieś 20 lat temu i bez znaczenia jest cena. Jak ma ten kształt to jeździ się bez bólu. Tyle tylko że po drugiej setce już otarcia są, nawet z pieluchą. I tu przewaga poziomów jest bezsporna. Co prawda 2 setek poziomem jeszcze nie zrobiłem jednego dnia ale po 70km wstałem jak z fotela jakbym siedział przed telewizorem.

KeNaJ

  • sympatyk na poziomie
  • **
  • Wiadomości: 30
Odp: Komfort jazdy na poziomie i na pionie
« Odpowiedź #26 dnia: Lutego 22, 2011, 07:09:14 pm »
hansglopke - po 30 latach uzytkowania to nawet widzialem pekajace korby... osobiscie kompletnie nie ufam takiemu sprzetowi i w uzywanych rowerkach kiera, sztyca podsiodlowa i korby jesli byly jakies super lekkie ida od razu do wymiany. Ale dobrze wiedziec ze jednak mozna wyjsc z tego calo;D

prosportkarol - przez ten twoj opis tego ci sie dzieje z kregoslupem zaczynam sie bac poziomych;D o tym nawet nie myslalema a trajka planowalem wykorzystac do paru dluuuzszych wypraw wiec bedzie trzeba to przemyslec.
co do obtarc na pionie - u mnie nie pojawily sie nawet po 500km, kwestia kupna naprawde dobrych spodenek ktore zazwyczaj potrafia swoje kosztowac (200zl-300zl) ale wtedy sluza nam odpowiednio dluzej zapewniajac doskonaly komfort. Poza tym wyobrazasz sobie kolarzy zawodowych na jakims etapowym z wyscigu z obtarciami po kazdym dniu??

karol

  • wyczynowiec na poziomie
  • ****
  • Wiadomości: 271
Odp: Komfort jazdy na poziomie i na pionie
« Odpowiedź #27 dnia: Lutego 22, 2011, 09:44:03 pm »
Postraszyć postraszyłem ale poziomych bać się nie należy. Nie od razu kręgosłup szlag trafi. Ja potrzebowałem 30 lat jazdy pionowym z kierownicą 20cm poniżej poziomu siodełka żeby go zmasakrować. Ważne żeby nie przesadzić. Jak już musisz leżeć to coś tą głowę powinno podeprzeć, żeby mięśnie odciążyć. Jeśli ktoś się kładzie płasko to zakładam, że zależy mu na osiągach więc zawieszenie ma raczej twarde więc powinien to być chyba jakiś sprężyście osadzony i miękki zagłówek. Tu może niech się wypowiedzą bardziej doświadczeni bo sam jestem ciekaw jak ten problem rozwiązać, ponieważ robię nowy sprzęt a będzie całkowicie sztywny. Póki co kąt oparcia mam w pozycji neutralnej (ok. 30st.) i prędkości jak na pionie ale wygoda jak na kanapie.
Co do otarć na siodle to owszem kolarze ich nie mają, bo jeżdżą codziennie. Pewnie jakbym codziennie zrobił 150 to bym miał podobnie. Niestety czasem trzeba pojawiać się w pracy (najlepiej codziennie) więc proza życia szaremu kowalskiemu pozwala pojechać dalej tylko w wekendy. Jak są okazje na kilkudniowe toury to na drugi dzień jest zwykle ciężki rozruch dupy ale na czwarty już zwykle jest ok. Spodenki za 300 to sobie kupię ... później, na razie dzieci na studiach.

tomek70

  • całkiem inny wariat
  • *****
  • Wiadomości: 1114
Odp: Komfort jazdy na poziomie i na pionie
« Odpowiedź #28 dnia: Lutego 22, 2011, 09:54:53 pm »
W sprawie  kręgosłupa  się zgadzam a nie mało przejechałem na poziomych i nie mało ich zrobiłem jak widzę rowery bez zagłówka szczególnie swb a jeszcze gorzej jak low racer to zgroza:(

moim zdaniem  siedzenia są źle wyprofilowane , pozycja kręgosłupa razem z pozycja głowy powinien być taka jak stoimy  wyprostowani ,    niech ktoś  kto chce to sprawdzić, spróbuje stanąć i wyprostowany i przyłożyć do siebie oryginalny  fotelik :) będzie stał jak zgarbiony dziadek , tacy zgarbieni własnie jeździmy .Oryginalne siedzenia są  za mocno podgięte   w końcowej części wiec jeździmy tak samo zgarbieni jak na pionowym tylko w innej pozycji.  Dlatego zrobiłem sobie tego roku siedzenie bardziej anatomiczne  i razem z zagłówkiem  Poziomy sa bezkonkurencyjne w aerodynamice wygodzie  i szybkości low racer,  poniżej porównanie poziomki i MTB w swobodnym zjeździe kolega z tyłu trochę pedałuje ja nie, koła  takie same i opony podobne  

http://www.youtube.com/user/70ismail#p/a/u/1/ADibx6Z5wbA 

co do amortyzacji to eksperymentowałem z pneumatycznym materacem do siedzenia był super ale ciężko ładny zrobić dziś właśnie wymyśliłem jak zrobić pneumatycznie amortyzowane siedzenie jak zrobię to puszcze fotki ale to bliżej wiosny
« Ostatnia zmiana: Lutego 22, 2011, 10:01:55 pm wysłana przez tomek70 »

Franc

  • całkiem inny wariat
  • *****
  • Wiadomości: 2359
  • Ponad 30 lat na poziomie
    • Moje zdjęcia rowerów
Odp: Komfort jazdy na poziomie i na pionie
« Odpowiedź #29 dnia: Lutego 22, 2011, 10:03:36 pm »
prosportkarol: 30stopni pochylenia oparcia to nie jest mało, to już jest górne położenie dla LowRacerów (one mają zwykle oparcie pod kątem 20~30stopni).
Dla rowerów turystycznych przyjmuje się około 45stopni i wtedy nie trzeba już zagłówka. Z doświadczenia: mój IMK P7 ma właśnie kąt pochylenia oparcia 30st i do normalnej jazdy nie muszę opierać głowy ale zatrzymując się na światłach czasem opieram głowę o kufer (ma takie wybrzuszenie pokrywy) a jak nie mam kufra to w tym celu montuję właśnie zagłówek.
Franc "Rowery Poziome Rule"

IMK P14-001 (SWB ASS)
Thyss 222
IMK P12 (SWB, USS, B2B tandem)
Twister 800