1. Rower podobny do mojego dobrego VG3, taki sam kuferek zresztą

2. I te same żyły moga być wspomagane nie tylko przez grawitację (na pewno nie będą wspomagane przez grawitację a całkiem przeciwnie na rowerze pionowym!) ale i przez działanie mięśni na rowerze poziomym. Tego na pionowcu nie masz i mieć nie będziesz.
Drętwienie nóg, pięt i szybsze zmęczenie - o tym będzie zaraz w punkcie 3.
3. Niestety, ale to czy zrobisz 20 czy 300 km na raz, jednego dnia na pionowcu, czy jeździsz na ostrym kole, czy na mtb czy atb czy trekkingu - nie ma żadnego znaczenia dla pracy nóg na rowerze poziomym. Z takich jazd masz tylko ogólne wytrenowanie organizmu, ale nic poza tym. Po prostu w pracy pozycji poziomej biorą udział kompletnie inne mięśnie niż podczas jazdy w pozycji pionowej. Możesz mi w to nie wierzyć - ale tak [nie/stety] właśnie jest.
A jeśli chodzi o drętwienie - też je odczuwam osatnio, po dłuższych przerwach i jest to rezultat złego obuwia (podarło mi się), nieprzyzwyczajenia nogi do innego obciażenia, zły układ napędu (złe odległości do supportu) etc. Tutaj współczynników jest też więcej niż na rowerze pionowym.
Wielu osobom wydaje się, że rower = rower. Wsiadam i jadę. Ja tak samo myślałem 3 lata temu jak wsiadałem z rana na poziomkę i jechałem nią do pracy... Jednego dnia na pionowcu przelotowa ponad 30 km/h, a drugiego dnia na poziomce góra 22 km/h. A podchodziłem do tego tak samo jak Ty - skoro na pionowcu jadę 30 to na poziomie tak samo... Błedny tok rozumowania... Dopiero po kilku miesiącach faktycznie te prędkości się wyrównały, nawet z przewagą dla poziomki (możliwość zapierania się, wygodniejsza pozycja etc).
I żeby nie było - miałem obcnie przerwę 2 miesięczną w rowerkowaniu poziomym i tak samo jak Ty, po kilku kilometrach na poziomym też czuję szybsze zmęczenie, chociaż na pionowcu jadę dalej z podobną prędkością (bo na nim jeździłem cały czas do tej pory). Kwestia przyzwyczajenia, treningu, "zbudowania" wytrzymałości.