Autor Wątek: Wypadki, kolizje, przypadki, zdarzenia...  (Przeczytany 264031 razy)

kaczor1

  • całkiem inny wariat
  • *****
  • Wiadomości: 1076
  • www.kaczor2.blogspot.com
    • HPV Poland & Recumbent Bike
Odp: Wypadki, kolizje, przypadki, zdarzenia...
« Odpowiedź #15 dnia: Listopada 15, 2010, 03:35:52 pm »
Zaczyna się jak zwykle.  Czyli tak.
Jadę sobie jadę.  ;)
No bo jak ma się zaczynać?

Ścieszka z czerwonej kostki przy parkanie, a po prawej chodnik z szarej kostki. Tylko kolory rozgraniczają obydwa ciągi.
Jadę tak, że chodnik mam po prawej, a po lewej parkan. (Spójnia [WAW])
Przy parkanie kałuża zajmująca 3/4 ścieżki (czyli moja część sucha), a z naprzeciwka "sportowiec" ,który jak to storm mawia, sprawdza, czy coś się nie dzieje z jego przednim kołem - raczej mnie nie widzi.
Zjeżdżam na chodnik (czyli na prawo) i w tym momencie sportsmen zadziera głowę i wpada na genialny pomysł, aby ominąć mnie z lewej strony (swojej lewej, mojej prawej).
I w ten oto sposób, pomimo, iż nie była to nawet nasza pierwsza randka, oraz nie poznał moich rodziców, zainicjował zbliżenie.
Efekt.
U mnie dwa niewielkie siniaki na piszczelu i tradycyjny na udzie, również niewielki.
Rower bez strat.
A u sprawcy.
No tu już gorzej - rozcięta warga, ułamana górna jedynka i zerwanych kilka szprych w przednim kole, to tyle, co było widać gołym okiem.
I pewnie bym o tym nie pisał, bo różne wywrotki mi się zdarzały i nic nadzwyczajnego w tym nie ma,
ale to co było dalej, trochę mnie zaskoczyło.

Otóż zostałem poinformowany, o tym jaki zawód uprawia moja matka,
oraz o wielu rzeczach na swój temat, o których na pewno nie chciał bym się dowiadywać. 
Po czym wywnioskowałem, że sportowiec uważa mnie za sprawcę gwałtu, na jego osobie. I tu by można było zakończyć. Ale nie.
Sportowiec zorientował się o braku w uzębieniu ( co wyraził słowami "o kur.. mój ząb") i stwierdził, że mi tego nie daruje - dzwoni na policje.

Jak sprawdziłem, że ja jestem cały i rower również, złość mi trochę przeszła, pomyślałem, że to może być ciekawe i zamiast zabrać tyłek w troki, usunąłem się na skraj chodnika,
grzecznie czekając na rozwój wydarzeń.   
Sportowiec nie odpuścił i naprawdę zadzwonił po policje. Trwało to o dziwo bardzo krótko, bo patrol przyjechał po jakichś 15, może 20 minutach
( kiedyś czekałem 2 godziny).

Każdy z nas z osobna został zaproszony do radiowozu i opowiedzieliśmy swoje wersje zdarzenia.

Sportowiec został ukarany mandatem, za spowodowanie kolizji,
a ja wypytany o to, czy trudno na takim rowerze się jeździ oraz zostałem upomniany za brak obowiązkowego wyposażenia roweru (dzwonka)
Na koniec policjant powiedział, że co jak co, ale interwencji z udziałem dwóch rowerzystów na drodze rowerowej,
to on jeszcze niemiał.
Sportsmen z podkulonym ogonem odszedł wściekły w swoją stronę, a ja odjechałem zastanawiając się "co by było gdybym" korzystał z tradycyjnego roweru.
 
« Ostatnia zmiana: Listopada 15, 2010, 08:14:15 pm wysłana przez kaczor1 »

Yin

  • całkiem inny wariat
  • *****
  • Wiadomości: 4077
Odp: Wypadki, kolizje, przypadki, zdarzenia...
« Odpowiedź #16 dnia: Listopada 15, 2010, 06:21:41 pm »
I w ten oto sposób, pomimo, iż nie była to nawet nasza pierwsza randka, oraz nie poznał moich rodziców, zainicjował zbliżenie.

Dobrze że nie piłem kawy bo bym musiał monitor czyścić  ;D

Dobrze że nic Ci nie jest, choć szoszona też szkoda - jak by nie było biker jak i my.

W sumie też  przypomniał mi się nie tyle wypadek co zdarzenie z ubiegłego tygodnia:

Jadę sobie ( fakt wszystko się od tego zaczyna ;) ) moim swb stałym odcinkiem wypadowym, i trafiam na drogowców radośnie demolujących asfalt na drodze. Przejechać nie bardzo jest jak - dziury jak na księżycu i jeszcze puszczony wahadłowo ruch samochodów.  Zmieniam trasę na chodnik ( też swoją drogą w marnym stanie, ale i całkiem opuszczony przez pieszych) jadę jakieś 50m i omijając nierówności między płytami skręcam z płyty położonej niżej na płytę 1.5 cm wyżej. Prawdopodobnie wybrałem trochę za mały kąt podjazdu, albo cappa + koło 20" nie raczyła wybrać nierówności w każdym bądź razie zaliczam przyblokowanie koła i zatrzymanie z 25 km/h do 0 na odcinku +- 50cm. Zasadniczo trochę mnie wystrzeliło z fotela ale udało mi się złapać równowagę  i podeprzeć nogami - pomogła też odchylająca się kierownica ( udało mi się na nią nie nadziać)  choć z drugiej strony mając sztywną kierownicę typu open cokpit może udało by mi się zaprzeć rękami. Strat własnych brak, w sprzęcie tylko mostek lekko obrócił się w rurze sterowej,- co też zostało na bieżąco skorygowane.     

kaczor1

  • całkiem inny wariat
  • *****
  • Wiadomości: 1076
  • www.kaczor2.blogspot.com
    • HPV Poland & Recumbent Bike
Odp: Wypadki, kolizje, przypadki, zdarzenia...
« Odpowiedź #17 dnia: Listopada 15, 2010, 08:05:25 pm »
I w ten oto sposób, pomimo, iż nie była to nawet nasza pierwsza randka, oraz nie poznał moich rodziców, zainicjował zbliżenie.

Dobrze że nie piłem kawy bo bym musiał monitor czyścić  ;D

Dobrze że nic Ci nie jest, choć szoszona też szkoda - jak by nie było biker jak i my.
...

I mi było go na początku żal.
Na pogotowie chciałem dzwonić, jak jego rozbitą gębę zobaczyłem.
Przestałem go żałować w momencie, jak się okazało, że wie lepiej ode mnie, czym zajmują się członkowie mojej rodziny.  >:(

Wczoraj oczywiście zdałem w domu relacje.
Dziś prezent dostałem. Dzwonek.

Wyczuwam złośliwość. Z psem Pluto jest.*



* (niektórzy już to słyszeli) mam mały dzbanek i gdy szukałem dla siebie kasku, jeden z dowcipnych sprzedawców stwierdził, że taki rozmiar to dzieci mają i takie kaski u nich są "Z OWIECZKĄ"
Ale nie jego złośliwość była tu najgorsza. Najgorsze było to ...  że pasował.  ::)
« Ostatnia zmiana: Listopada 15, 2010, 08:34:24 pm wysłana przez kaczor1 »

grzegorz

  • kolarz na poziomie
  • ***
  • Wiadomości: 112
Odp: Wypadki, kolizje, przypadki, zdarzenia...
« Odpowiedź #18 dnia: Listopada 15, 2010, 09:19:15 pm »
Też nie mam "sygnału dźwiękowego" przy poziomym. W garażu pląta się jakiś dzwonek z myszką Miki, ale jakoś tak...


storm

  • Gość
Odp: Wypadki, kolizje, przypadki, zdarzenia...
« Odpowiedź #19 dnia: Listopada 15, 2010, 11:55:53 pm »
Kaczor - współczuję. Ale dobrze, że nic Ci się nie stało :)
No i w sumie dobrze, że ten gość dostał mandat, może nauczy się patrzeć przed siebie, a nie na oponkę kółka. :P

Wielkość globusa pod włosami na ogół nie wpływa na jego zawartość, więc nie ma się co przejmować. A co do dzownka - ma być sygnał o nieprzeraźliwym dźwięku, a moim zdaniem szybsze będzie wydanie własnosutnego sygnału w rodzaju: "UWAGA!" niż sięganie do dzwonka, trąbki czyc zego tam - zwłaszcza na rowerze pionowym, gdzie przesunięcie dłoni po kierownicy może spowodować czasami trudne do przewidzenia skutki - jak i nieodwracalne...
Szkoda, że ustawodaFFca nie wziął tego pod uwagę :[

Franc

  • całkiem inny wariat
  • *****
  • Wiadomości: 2336
  • Ponad 30 lat na poziomie
    • Moje zdjęcia rowerów
Odp: Wypadki, kolizje, przypadki, zdarzenia...
« Odpowiedź #20 dnia: Listopada 16, 2010, 12:10:24 am »
Zaczyna się jak zwykle.  Czyli tak.
Jadę sobie jadę.  ;)
No bo jak ma się zaczynać?
 


Wszystkie bajki zaczynają się

"dawno, dawno, temu,

w odległej galaktyce.....

......."
:D

Też kiedyś miałem taką czołówkę: jadę sobie ciągiem pieszo-rowerowym wzdłuż DolinkiSłużewieckiej w stronę Wyścigów (wAw) a tu misiaczek turla się z przeciwka. Jadę spokojnie środkiem, więc odbijam w prawo do krawężnika licząc na współpracę. Ale nie, misia niesie w jego lewo czyli ciągle na mnie. W ostatniej chwili odbiłem lewo, tak, że tylko otarł się o kufer. Położyliśmy się razem na glebę, ja wstałem pierwszy i zawracam do debila, który opornie próbuje wstać. Podchodzę, już chcę mu wyjaśnić kim jest jego Matka itd, ale okazało się, że miś jest zalany, tak, że ledwo stał. Machnąłem ręką i pojechałem do domu.
Franc "Rowery Poziome Rule"

IMK P14-001 (SWB ASS)
Thyss 222
IMK P12 (SWB, USS, B2B tandem)
szary Peugeot 508SW z DW10CTED4
Twister 800

pajak_gdynia

  • całkiem inny wariat
  • *****
  • Wiadomości: 1322
Odp: Wypadki, kolizje, przypadki, zdarzenia...
« Odpowiedź #21 dnia: Listopada 16, 2010, 08:08:28 am »
Z "pijaczków" to dla mnie hitem było..
Sobota, koło godziny 6 rano, jadę pustą dwupasmówką z górki (zjazd z Moreny w stronę Niedźwiednika w Gdańsku). Gościu pomyka z buta niosąc w rękach dwa wiadra, no tylko niesie je w wyprostowanych rękach (niejakoby na krzyżu obrazowo). "Mocny wiatr wiał" to i gościa nosiło z prawej na lewą, ale tak w stałym cyklu. Pomyślałem, że da się go ominąć bez zwalniania :)
Tylko niestety.. Gostek drastycznie zmienił "fazę" tuż przede mną i sakwa dostała z wiaderka. Jakieś owoce rozsypały się na drogę i powoli staczały w dół. Gostek leży na jezdni, leży i coś tam jęczy.. "Moje jabłka, moje śliwki". Skoro nic mu się nie stało, to ściągnąłem go z drogi i odjechałem. Tylko w lusterku jeszcze zobaczyłem, że gostek.. wrócił zbierać te owoce.. Obudziłem kogoś na komisariacie dziwnym telefonem, ale nie znam dalszego ciągu (bo po prostu spieszyłem się na pociąg..)

grzegorz

  • kolarz na poziomie
  • ***
  • Wiadomości: 112
Odp: Wypadki, kolizje, przypadki, zdarzenia...
« Odpowiedź #22 dnia: Grudnia 05, 2010, 06:30:16 pm »
Pogoda dziś dopisywała, to wziąłem górala i mała rundka dla przewietrzenia. Trochę asfaltu, ubitego śniegu, miejscami ujeżdżony zlodowaciały śnieg. Był też głębszy luźny puch. Najgorzej poszło mi na... asfalcie. Na jednym z mostów przez które przejeżdżam mokra jezdnia spłatała mi figla i zamarzła. zanim się zorjentowałem po czym jadę przednie koło (z wykończonym bieżnikiem) uciekło gdzieś w bok, a ja zaliczyłem piękną glebę. Upadłem w miarę szczęśliwie i sprawnie się zebrałem, nie odnosząc uszczerbku na zdrowiu i sprzęcie. Nic niezwykłego gdyby nie fakt, że za mną jechał gość w terenówce. Widząc jak wyciąłem orła, zdążył wyhamować, lecz następny już nie i delikatnie stuknął w terenówkę. Za nimi kolejny pojazd stanął w poprzek drogi. Gość z terenówki ominął mnie i zatrzymał się oglądać straty. Zanim jednak spojrzał na samochód z wyrzutem w głosie: "gdzie tu jedziesz przez ciebie mam rozbity samochód". Straty w terenówce, to rysa na nielakierowanym elemencie zderzaka, a u kierowcy który nie wyhamował rozbity kierunkowskaz.

Na szczęście panowie doszli do porozumienia i rozjechaliśmy się. Miałem sporo szczęścia, że gość był w odpowiedniej odległości i mnie nie najechał.
Nawet byłbym mu w stanie podziękować, jednak jego pierwsza reakcja mnie rozwaliła. Najważniejszy dla gościa był stan jego samochodu. Nie zapytał nawet czy się nie potłukłem (może pomyślał, że potłuczony to jestem, bo w zimie na rowerze  ;D).

sławek

  • całkiem inny wariat
  • *****
  • Wiadomości: 717
Odp: Wypadki, kolizje, przypadki, zdarzenia...
« Odpowiedź #23 dnia: Grudnia 05, 2010, 07:18:21 pm »
"Mocny wiatr wiał" to i gościa nosiło z prawej na lewą, ale tak w stałym cyklu. Pomyślałem, że da się go ominąć bez zwalniania :)
Tylko niestety.. Gostek drastycznie zmienił "fazę" tuż przede mną i sakwa dostała z wiaderka.

  W radiu omawiano podobny wypadek tylko z udziałem motocyklisty i pieszego pijaczka, ze skutkiem śmiertelny. Podanie przez kierowcę opisu "widzę że facet się chwieje więc go omijam szerokim łukiem , a on się zatoczył i wlazł mi pod koła"  było okolicznością OBCIĄŻAJĄCĄ. Skoro ktoś widzi pijaka to nie ma prawa go przejechać...
  Definicja policyjna :"prędkość należy dostosować do panujących warunków". Więc jaka jest odpowiednia prędkość? Taka przy której można się zatrzymać - jeżeli wjechało się komuś w tyłek to znaczy że jechało się za szybko...
Na jednym z mostów przez które przejeżdżam mokra jezdnia spłatała mi figla i zamarzła. zanim się zorjentowałem po czym jadę przednie koło (z wykończonym bieżnikiem) uciekło gdzieś w bok, a ja zaliczyłem piękną glebę.


 Mosty, wiadukty tak mają... niestety.  Pod "zwykłym" asfaltem jest warstwa kamieni, piachu ogólnie "ziemi".  Gleba nawet przy siarczystych mrozach przemarza do maksimum 70 cm (zielonogórskie, opolskie) do 120cm (albo 140?) w suwalskim- taki też są wymogi głębokości posadowienia fundamentów budynku - poniżej poziomu przemarzania.
  Mosty i wiadukty nie mają żadnej warstwy izolacyjnej od dołu, dlatego przemarzają szybko i tam najłatwiej wpaść w poślizg

. Nic niezwykłego gdyby nie fakt, że za mną jechał gość w terenówce. Widząc jak wyciąłem orła, zdążył wyhamować, lecz następny już nie i delikatnie stuknął w terenówkę. Za nimi kolejny pojazd stanął w poprzek drogi. Gość z terenówki ominął mnie i zatrzymał się oglądać straty. Zanim jednak spojrzał na samochód z wyrzutem w głosie: "gdzie tu jedziesz przez ciebie mam rozbity samochód".
......................... Nie zapytał nawet czy się nie potłukłem (może pomyślał, że potłuczony to jestem, bo w zimie na rowerze  ;D).


 Jak żeś się potłukł, to sam żeś sobie winien, skoro się w zimie pętasz na rowerze.. ::)
 "W społecznym odczuciu" byłeś sprawcą wypadku, w którym ucierpiało dwóch niewinnych kierowców.
 Żebyś sobie chociaż zęby wybił, to chłopy by miały satysfakcję, że i Ciebie ręka sprawiedliwości dosięgła... :P

   Niestety, śliskość nawierzchni i potencjalna możliwość upadku pod koła auta zniechęca mnie do zimowych rowerowych wyczynów. (Znaczy się lubię zimno, tylko to białe śliskie paskudztwo mi przeszkadza...)  Jak mi choróbsko minie to noszę się z zamiarem wyciągnięcia długiego roweru (LWB)
 Łatwiej się podeprzeć nogami na śliskim, chociaż stopy są bardziej narażone na zmoczenie "błotem pośniegowym"

 
Sławek

kaczor1

  • całkiem inny wariat
  • *****
  • Wiadomości: 1076
  • www.kaczor2.blogspot.com
    • HPV Poland & Recumbent Bike
Odp: Wypadki, kolizje, przypadki, zdarzenia...
« Odpowiedź #24 dnia: Stycznia 12, 2011, 10:05:20 pm »
Dawno temu.
W odległej galaktyce.
Doba. Bardzo mi przykro, ale jakoś mi ten klimat nie leży.

Kategoria przypadki.
Miejsce Masa. Ta sama, na której gemsi, postanowił wywalić Franca.
Okoliczności:
Zrobiło się luźniej (szersza jezdnia) asfalt lekko wilgotny, postanowiliśmy z gemsim trochę przycisnąć.
Lecimy tak 42 do 45. Nie wiem ile dokładnie, bo odczyt z licznika, jest możliwy tylko, gdy przejeżdżamy pod latarniami.

gemsi jedzie ok. 15m przede mną i odjeżdża. Gdy dzieli nas około 25m przyśpieszam i jedziemy już tym samym tempem.
Nagle ktoś zajeżdża mu drogę, a że jest za szeroki, aby ominąć (jedzie traiką), hamuje.
I
Stawia go prawie bokiem, ale nie jest to zwykły poślizg. Wyglądało to tak, jak by ktoś go złapał od góry, niczym zapieczony słoik z ogórkami i gwałtowni przekręcił, a przynajmniej tak to wygląda z mojej perspektywy. W tej samej chwili naciskam obydwa hamulce do oporu i zerkam w usterko, czy zaraz nie stanę się posiadaczem tandemu ? nie tylko my postanowiliśmy trochę przyśpieszyć.
gemsi jednak ten hamulec trzymał tylko ułamek sekundy i błyskawicznie z uślizgu wyszedł. Jednak z tyłu wyglądało to bardzo groźnie i stracha mi napędziło.

Jak dobrze pamiętam (gemsi popraw mnie, jeśli coś kręcę) to przyczyną była poluzowana linka hamulcowa w jednym z przednich kół.

Przypomniałem sobie to, po tym jak obejrzałem ten filmik http://www.youtube.com/watch?v=cl-tkSdc70Q&feature=player_embedded

Kilka pytań do...

Tak sobie pomyślałem, co by było gdyby, nie puścił w porę tego hamulca i postawiło by go bokiem.

Fiknął by koziołka?
Połamał by koła?
Pojechał by bokiem po asfalcie?

Jak to jest?
Czy ten moment oderwania koła, daje się wyczuć i można jeszcze wtedy coś zrobić, czy wtedy już po ptokach i udajemy żuczka.

Jakie są najczęstsze urazy, czy pierwszy strzał dostaje głowa, czy może inne części ciała.
Jeśli głowa, to czy tradycyjni kask rowerowy zdaje egzamin, czy lepszy byłby może taki na deskę?

Pozdrawiam Roland
Wiem, krwią i grozą w opowiastce tej nie
wieje. Ale wiecie czemu?
Bo nie jest jeszcze zwyrodnialcem
Jak reporterzy Te Vał eNu  ;)
« Ostatnia zmiana: Stycznia 12, 2011, 11:35:51 pm wysłana przez kaczor1 »

gemsi

  • całkiem inny wariat
  • *****
  • Wiadomości: 1616
  • carbon matters
Odp: Wypadki, kolizje, przypadki, zdarzenia...
« Odpowiedź #25 dnia: Stycznia 12, 2011, 11:41:54 pm »
Jak dobrze pamiętam (gemsi popraw mnie, jeśli coś kręcę) to przyczyną była poluzowana linka hamulcowa w jednym z przednich kół.


tak, to byla przyczyną, jedno koło było zablokowane drugie się toczyło ( to tak jak przy skrecaniu pojazdów gąsiennicowych)

Tak sobie pomyślałem, co by było gdyby, nie puścił w porę tego hamulca i postawiło by go bokiem.

Fiknął by koziołka?
Połamał by koła?
Pojechał by bokiem po asfalcie?



w zależności od sposobu w jaki bym balastował możliwe 1 i 3 (im gładszy i wilgotniejszy asfalt tym łatwiej to zrobić), połamanie kół to przypadek ekstremalny, musiałbym mieć spora prędkość a do tego sporą masę żeby zrównoważyć siłe odśrodkową i powierzchnia musiałaby być bardzo przyczepna.

karol

  • wyczynowiec na poziomie
  • ****
  • Wiadomości: 266
Odp: Wypadki, kolizje, przypadki, zdarzenia...
« Odpowiedź #26 dnia: Stycznia 19, 2011, 08:17:58 pm »
A mi, albo raczej kumplowi przy moim udziale przydarzyło się coś naprawdę śmiesznostrasznego. Będąc na dłuższej wyprawie dookoła Polski (lata 80-te, kolarzówki, cieniutkie oponki 27` z bagażem 20kg- to był dopiero hardcor) po paru dniach jazdy mieliśmy już pod 1000km za sobą, więc byliśmy dość zgranym teamem i wypracowaliśmy skutecznie metodę jazdy jeden na ogonie drugiego z parocentymetrowym odstępem. W niedzielę zrobiliśmy dzień przerwy i z okazji Dnia Pańskiego zamiast obiadu biwakowego miał być obiad w knajpie oddalonej o 15km. Więc na pustych rowerach ruszyliśmy starym zwyczajem jeden za drugim gnani głodem i mirażem porządnego jedzenia po paru dniach własnych wynurzeń kulinarnych. A że każdy z roweru odjął ze 20kg to power był ogromny i chyba nie schodziło poniżej 40tki. Wiatr był niestety boczny więc nie jechaliśmy idealnie w lini tylko lekko po skosie. Ja byłem akurat przedostatni a kumpel za mną jakoś za bardzo się zbliżył i klamka jego hamulca zaczepiła o mój pusty bagażnik. A wiadomo, jak to w kolarce. Kierownica baranek, klamki skierowane w dół, więc jak podjechał od tyłu to klamka zadziałała jak ząbek zapadki i nie chciała się odpiąć. A wszystko przy prędkości około 40. Zanim ktokolwiek zdążył pomyśleć kumpel już koziołkował i szorował po asfalcie, mi jakoś udało się uratować przed glebą. Efekty: otarcia dość poważne przedniej części tułowia, dłoni, barków, poobijane żeberka (żaden lekarz tego jednak nie oglądał) a rower? zero, lekkie otarcia lakiery. Wiadomo!Jaguar! Wnioski na przyszłość? Na dalszą część wyprawy ustaliliśmy, że zwiększamy odstępy .....z 5cm do 10. Było naprawdę fajnie!

Franc

  • całkiem inny wariat
  • *****
  • Wiadomości: 2336
  • Ponad 30 lat na poziomie
    • Moje zdjęcia rowerów
Odp: Wypadki, kolizje, przypadki, zdarzenia...
« Odpowiedź #27 dnia: Stycznia 19, 2011, 09:49:39 pm »
Pamiętam jak na MŚ Pojazdów Napędzanych Siłą Mięśni w Belgi w 2007 roku, jeździły pociągi poziomek - jak ten z przodu nie miał kufra, to korby tego z tyłu (SWB) machały się bo bokach tylnego koła tego z przodu i tez przy 40~45 km/h
Franc "Rowery Poziome Rule"

IMK P14-001 (SWB ASS)
Thyss 222
IMK P12 (SWB, USS, B2B tandem)
szary Peugeot 508SW z DW10CTED4
Twister 800

Bryxon

  • wyczynowiec na poziomie
  • ****
  • Wiadomości: 234
    • Bryxon - dwa lata w roku czyli jak stałem się kiwi
Odp: Wypadki, kolizje, przypadki, zdarzenia...
« Odpowiedź #28 dnia: Stycznia 19, 2011, 10:05:15 pm »
Oho, fajny temat podoba mi się..

Wracalem sobie od przyjaciół z imprezki jakieś 15 km od Kopenhagi - późna noc. Nazwa Wam pewnie niewiele powie, ale tuż obok więzienia Egona Olsena:) (to autentyczna ciupa do dziś).
W każdym razie jak wyjeżdżałem było lekko zimno jak wracalem już biało. Ustawodawca duński przymyka oko na pewne spożycie rowerzystów (oby tylko zachowali odpowiednio duży promień sinusoidy w świetle drogi rowerowej). Więc jechałem sobie z niezłej góry (co na Danię oznacza że nie trzeba pedałować pod wiatr) dojeżdżając do świateł wzdłuż ruchliwej drogi Roskilde-Kopenhaga.
Zmieniło się na czerwone, mam na zegarze 30+, wszędzie biało..eh zahamuję sobie 'z gestem' w żyłach buszowało sporo lotnego optymizmu.
Sekunde potem rower zajmował sie sunieciem na boku po prawej stronie ścieżki ja natomiast bobslejowałem z lewej wytyczając nowy tor na świeżym puchu i że tak powiem odwrotnej stronie. Utrzymywaliśmy zgodne tempo ok. 30 m zatrzymując sie dokładnie i spójnie na linii zatrzymania (przynajmniej obok widocznego sygnalizatora).
Spojrzałem w prawo - światło zaraz się zmieni i będzie można się podnieść - jest dobrze.
Spojrzałem w lewo - na światlach jedyny samochód: radiowóz i wybałuszone oczy gliniaży - nie jest dobrze.

Pomachali mi, spytali sie przez okno czy jestem cały i pojechali:)

Straty - obite pośladki odczute nad ranem.

Pozdrowienia
Bryxon



Pozdrawiam

Bryxon

"na horyzont i jeszcze.."

storm

  • Gość
Odp: Wypadki, kolizje, przypadki, zdarzenia...
« Odpowiedź #29 dnia: Stycznia 19, 2011, 10:20:07 pm »
A propos (za) bliskich odleglości między rowerami... 2009 rok, czerwiec, wracamy z Kalisza, jadę jako ostatni, przede mną Raffi a przed nim Bartek Z. No i sobie tam drepczemy z wolna, nuuuuda kompletna bo to jest prędkość rzędu 22-23 km/h (wiem wiem, oszczędne tempo było)... Trzymam się blisko roweru Raffiego i tak z nudów patrzę na lewo... na prawwoooo... Przed siebie...... i na licznik... BUM. Zawadziłem pedałem o odblask na tylnej części ramy nad kołem tylnym w SWB Raffiego :D Przyhamował delikatnie i... niby prędkośc niewielka, ale jednak espedy potrafią zrobić swoje ;]
BTW: Sorry Raffi jeszcze raz za tego odblaska ;)