Flevo-Racer to najprostszy rower poziomy na świecie. Dlaczego? Bo zrobiony jest ze zwykłej stali, nie ma w nim żadnych wyginanych profilów. Można kupić zestaw do samodzielnego spawania za 50 EUR. Tanio jak barszcz. Cała rama zrobiona jest z prostych "pał" 40x40x1,5mm i 30x10x1,5mm. Pocięte i pospawane. Minimalizm konstrukcyjny jest niesmowity. Punkt obrotu to toczona oś ("bolec") + oprawa + łożyska. Punkt obrotu można by zrealizować znacznie prościej np. dwoma łożyskami przegubowymi. I wtedy cały rower można by zrobić samodzielnie piłką do metalu, wiertarką i małą spawarką.
No dobra. A co to jest ten "Flevo-Racer"? Flevo-Racer to rower na dużych 28" kołach, z przednim napędem (małe straty w porównaniu do długich łańcuchów w rowerach RWD), przednie koło skręca razem z nogami/korbami (MBB - Movable Bottom Bracket).
Poniżej na zdjęciu "fabryczny", bez żadnych modyfikacji - trudno go było z początku opanować. Głównym powodem trudnego opanowania jest to, że każde "depnięcie w korby" powoduje skręt przedniego koła. Bo to jest konstrukcja MBB (Movable Bottom Bracket) i one tak mają przy niskich prędkościach (nim efekt żyroskopowy - czyli rozpędzenie do prędkości 10-12 km/h - będzie dostatecznie silnie prostował koło).


Żeby temu "automatycznemu skręcaniu" zapobiec fabrycznie montowano w rowerze "amortyzator skrętu" (nazywa się to "diabolo - rubber"). Ten "diablo-rubber" to zwykły kawałek gumy z zatopionymi gwintami (w kształcie klepsydry):

Ale ten gumowy element jest stanowczo za słaby. Źle dobrano twardość tej gumy. Przy wolnych prędkościach rower potrafi samoistnie skręcać i "ściąga" nas w niepożądanym kierunku. I to jest właśnie największa słabość tego roweru gdy się rozpoczyna z nim "przygodę". Trzeba to niestety zmodernizować/ulepszyć gdy mamy cieszyć się jazdą. Zamocowanie dodatkowych najzwyklejszych ekspandorów albo sprężyn zmieni sytuację diametralnie. Jeszcze nie zamocowałem ekspandorów/ sprężyn w układzie kierowniczym - ale wiem że warto będzie to zrobić żeby rower lepiej się prowadził, robili tak użytkownicy roweru pokroju Flevo-Racera:

A teraz kolejna niedoróbka. Po dwóch czy trzech tygodniach jazdy blaszka trzymająca cały ten amortyzator zaczęła się wyginać. Niedoróbka konstrukcyjna/ inżynieryjna jest ewidentna - całość trzyma się na jednym "bolcu", całość minimalnie ale jednak się kołysze - i ta cienka blacha (2mm??) mocująca amortyzator skrętu szybko się zaczęła wyginać. Widać to na przekroju że górna nakrętka tego amortyzatora nie jest skręcona z podkładką z ramą, tylko jest "wpuszczona" w ramę:

Albo powinni dać grubszą blachę/ płaskownik na mocowanie tego amortyzatora albo ta blacha/płaskownik powinien być przykręcony do ramy fabrycznie by uniemożliwić wyginanie (co nie zmienia faktu że pozostają jeszcze luzy na "bolcu" wpuszczanym w ramę):

Poprawiłem to nawiercając otwór "od góry w ramie" i przykręcając ten amortyzator do ramy dając też podkładkę. Uwaga - ten gumowy element ("diabolo-rubber") wcale nie był fabrycznie zespolony z ramą - c pokazałem na przekroju. Jest co prawda fabrycznie "od spodu" nawiercony otwór i ten amortyzator jest wpuszczony w ramę i pasowanie jest ciasne, ale nie jest to do końca zespolone z ramą i rusza się to przy hamowaniu "góra-dół". I wtedy wygina się przyspawana dosyć cienka blaszka. Nie wiem czemu to było takie niedorobione. Dodam że bez otworu "od góry w ramie" nie ma możliwości przykręcić tego amortyzatora i trzeba to zrobić samemu. Średnica otworu wierconego z góry to 20mm:

Chodzi mi po głowie żeby założyć do tego roweru napęd paskiem zębatym - przednia sekcja jest tak skonstruowana że nierozpinalny pasek będę mógł bez problemu zamontować. Taki napęd nie wymaga dużo obsługi, jest czysty (pracuje na sucho), jest cichy. Cudów nie ma i taki nieosłonięty pasek wytrzyma około 6000 km ale jest z nim dużo mniej zabawy niż z łańcuchem. Jest firma która oferuje gotowe koła pasowe montowane na korby, koła zębate montowane na piastę wielobiegową i pasek. Niestety zdzierają za to strasznie dużo kasy. Mam na myśli firmę pasek firmy Gates. Zestaw kosztuje 200 EUR (+/- 800 zł!!!!).
http://www.g-boxx.com/e-carbondrive.html ---> tu możecie sobie oglądnąć. Dużo taniej/ równie skutecznie byłoby przerobić standardowe koła zębate do ... maszyn CNC. Te koła są łatwo i tanio dostępne z katalogów. Jedno koło zębate kosztuje max. 90 zł, pasek coś 40 zł. Plus przeróbki (nawiercić otwory w tych kołach i przykręcić do korby/tylnej zębatki) wyjdzie na pewno taniej. Szkoda że za byle głupotę dopasowaną "na gotowo" do roweru "nowoczesnym świecie" trzeba tyle płacić. I często taniej wyjdzie coś samemu zmajstrować. Przykładowe zdjęcia paska firmy Gates:


Prototyp osłony przeciwdeszczowej z kartonu (do kartonu przyczepiona folia wodoodporna). Stelaż był z gwintowanych drutów (M10) wkręcanych w ramę, na końcach drutów była cienka sklejka. Robiłem testy owiewki "czy widoczność jest dobra", "czy chroni przed deszczem", "czy wygodnie się wsiada" i ogólnie "jakie wrażenia". Owiewka podnosi wagę i w przypadku dwukołowca radzę zrobić ją jak najlżejszą.

Prototyp prototypem. Trzeba iść dalej. Tutaj z plastikową osłoną z tektury kanalikowej (coroplast). Dodatkowo wykorzystałem 2mm podziurowane płaskowniki z supermarketu. Szerokość osłony 68 cm. Ochrona przeciw deszczowi jest bardzo dobra, mokną przy ostrym deszczu jedynie łokcie/ ramiona. Widoczność też jest dobra. To też była osłona przeciwko śniegowi. Sprawdziłem że w zimie przy -8 stopniach Celsjusza z taka osłoną było mi dużo cieplej niż jadąc "gołym rowerem"!!! Rower dzięki temu nabrał walorów również w niemiłych warunkach pogodowych (deszcz, wiatr, śnieg). Owiewka specjalnie jest przelotowa bokami (boki nie są podwinięte jak w prototypie) żeby przy silnym wietrze bocznym mnie nie ściągało. Podgięte boki powodowały również że dźwięk/ szumy/ pogłosy się mocniej kumulowały/ odbijały wewnątrz. Zamknięty daszek z tyłu (za moją głową) ... zwiększał opory aerodynamiczne. Owiewkę pełną (czyli zasłoniętą również bokami/ owiewkę która jest też od spodu roweru pasuje/trzeba wtedy wygłuszyć (najlepiej przy okazji zastąpić stosunkowo głośny łańcuch paskiem zębatym, owiewkę zamocować na gumowych uchwytach ("silent-blokach") i wtedy jest prawdziwy komfort. Tu zaś mamy minimalizm konstrukcyjny. W trójkołowcu warto zrobić coś lepszego, bo dodatkowa waga jest prawie bez znaczenia. Dwukołowiec powinien być lekki (bo są kłopoty z przestawianiem ciężkiego kloca na postoju, w dwukołowcu jest też wyczuwalny gorszy balans zwiększoną masą):

Robiłem przymiarki do montażu silnika elektrycznego zanim kupiłem dwukołowy tył. Zwiększanie masy dwukołowca to była dla mnie jakaś "masakra". Zarówno na parkingu (strasznie duże ryzyko że rower się przewróci gdy się go próbuje przestawiać na postoju) jak i przy wolnych manewrach ("ściąga go" każdy błędny ruch - musiałbym zamontować bardzo silną sprężynę do przedniego widelca żeby zawsze prostowało). Po przerobieniu na trójkołowca temat może nabrać sensowności. Mam akurat silnik który jest na tyle szeroki że zawadza o korby - więc miałem do wyboru zbliżyć go w kierunku siedzenia (i wtedy łańcuch biegnący od silnika zawadzałby o ramię widelca) albo przesunąć do przodu. Teraz zrobiłbym to w ten sposób że wprowadziłbym rolki żeby łańcuch nie zawadzał o ten przedni widelec - a jak by zawadzał to nawet bym go (widelec) ... (jednostronnie) wyciął i przesunął bym ten silnik w stronę siedzenia... albo zrobiłbym napęd... na tył - akurat na tylnej osi trójkołowca ... mam już zębatkę - trójkołowiec jest na kolejnym zdjęciu):

A teraz pora na jakość farby i lakieru. A właściwie to nie jakość tylko "bylejakość". Co do jakości spawów nie mam zastrzeżeń. Piękne spoinki zrobione precyzyjnie automatem TIG. Można się zachwycać i mlaskać. Żadnych pęknięć spoin - wszystko dokładnie, precyzyjnie pospawane. Ale ... farba i lakier - chyba takiej kiepskiej jakości nigdzie indziej nie widziałem. Odpada miejscami "płatami" - łuszczy się w palcach. Nie wiem czy poprzedni właściciel trzymał rower na zewnątrz cały czas. Kupiłem już podrdzewoały rower. Objeździłem tym rowerem jedną zimę i efekt jest... żałosny. Ale moim zdaniem świadczy to też o tym że użyta farba/lakier czy przygotowanie powierzchni do malowania/ lakierowania jest po prostu beznadziejna (gdyby kto pytał - nie zanurzałem roweru w kwasie siarkowym). Widziałem stare, używane rowery miejskie ze stalowymi ramami trzymane głównie na zewnątrz i czegoś takiego odpadającego płatami jeszcze nie widziałem:


A teraz przerobiony na trójkołowca z "daszkiem". Szerokość tylnych kół 74cm (mierzone krańcowe punkty od końca jednej piasty do końca drugiej piasty). Przednie koło 28", tylne 26". Tylne koła też chcę mieć 28" (akurat kupiłem kompletny tył i były już 26"). Niestety ten trójkołowy Flevo-Racer jest bez mechanizmu pochylana tylnych kół. To oznacza duże limity w zakrętach. Coś za coś. Nie mam dostępu do warsztatu i wolałem kupić gotowy "sztywny" tył bez mechanizmu pochylania niż modzić "na kolanie" albo szkicować coś i potem musieć tłumaczyć każdy detal spawaczowi. (Sytuacja się zmieni gdy wrócę do Polski i będę miał dostęp do warsztatu - wtedy będę "modził"). W tej chwili widać na zdjęciu że nie mam założonego napędu - więc jeszcze nie wiem jak będzie się prowadził rower z "dodatkowym" kołem. Zwykły, nieprzerobiony na trójkołowca Flevo-Racer jest kiepskim rowerem na miasto, bo "nie lubi" wolnych prędkości. No i trójkołowcowi "nie robi różnicy" owiewka która jednak w przypadku dwukołowca była wkurzająca na postoju, bo rower swoje ważył (to jest rama ze stalowych profili 40x40x1,5mm oraz 30x10x1,5mm oraz prymitywny i ciężki stelaż pod owiewkę) i parkowanie/ przestawianie ciężkiego dwukołowego roweru było bardzo niepraktyczne. Dodam że teraz rower nadaje się jako "wozidełko" na zakupy, bo ma prawdziwy bagażnik. I nie przewróci się rower z ciężkimi zakupami (niby to głupie - ale jednak dla mnie dosyć ważne).


Moje wrażenia od początku eksploatacji: rower fabryczny jest bardzo źle zestrojony. Ma zmarnowany potencjał. Dużo ludzi zniechęciło się do Flevo-Racera bo był fabrycznie niedorobiony. Można wyeliminować dużo błędów: wprowadzić sprężynę/ ekspandory w systemie kierowniczym oraz wyregulować kąt główki ramy na bardziej "pionowy". Rower umożliwia "podniesienie" - w okolicy tylnego amortyzatora jest blacha którą można podbić wysokość siodła a jednocześnie zmienia się wtedy kąt główki ramy (bardzo proste - można to zrobić na postoju od ręki - wręcz banalne). No i żeby były te trzy koła, to można by przyjemnie pojeździć w zimie. Trójkołowce - mam do nich wielką słabość, a Flevo-Racera ... bardzo łatwo daje się ... przerobić na ... trójkołowca! Wprowadzając jeszcze system pochylania trójkołowca osiągniemy wszystko co się da. Już ktoś z Francji zrobił tak. Ten rower na zdjęciu poniżej nie jest mój - i ma trochę inną geometrię niż Flevo-Racer. Niemniej Flevo-Racera też można by tak samo przerobić. Tylko wolałbym minimalnie zwiększyć rozstaw tylnych kół - bo na zdjęciu poniżej rower ma rozstaw tylnych kół 25 cm - wolałbym żeby rozstaw tylnych kół wynosił minimum 45-55 cm i wprowadzić też sprężynę do tego mechanizmu pochylania żeby mechanizm nie był przesadnie czuły na najmniejszy balans ciałem. Już więcej (plus owiewka) zrobić się chyba nie da:
