Sorry że znowu Holandia. Ale tak się składa że ciekawe pomysły tam "kiełkują". Ten rower który przedstawię powinien się już Wam z czymś konkretnym kojarzyć:
Projektant o imieniu Michiel van den Brink (
http://www.michielvandenbrink.com/design/) z Holandii zaprojektował i wykonał ten bardzo praktyczny rower. Oczywiście żeby było mu łatwiej to wszedł w kooperację z Delft Technical University, Nike Europe, TNO, Gazelle oraz Van der Veer Design. Przy okazji ma dobrą reklamę, bo inaczej nie zostałby zauważony.
http://www.youtube.com/watch?v=2nogKCT0kGQ ----> krótkie wideo
Rower ma silnik elektryczny w standardzie (nie jako opcja ale standard). Czemu? Gdyż np. ludzie pracujący w biurze nie chcą przyjeżdżać do pracy spoceni. Zresztą nie tylko ludzie z biura nie chcą się pocić. Jest to argument dla którego część osób nigdy nie wsiada na rower. "Bo się spocę". I chodzi nie tylko o plamę pod pachami ale również o ewentualny zapach potu, pomięte ubranie. Z powrotem do domu to co innego - można się spocić/ wymiąć. Bo w domu można wziąć prysznic. Stwierdzono też w trakcie "badań" że osoby żyjące głównie w mieście nie pokonują dystansów większych jak 30 km dziennie. Więc zamiast auta mogłyby sobie kupić taki praktyczny elektryczny rower. Pamiętajmy tylko że koszt auta to nie tylko jego zakup ale również: serwis, naprawy, ubezpieczenie (OC, AC), opłaty parkingowe, w Holandii oddzielny podatek drogowy który nie jest tak jak w Polsce wliczany w cenę paliwa. Zasięg na jednym ładowaniu w tym rowerze jest raczej mały 20-30 km, prędkość na samym silniku to 25 km/h. Przy pedałowaniu zasięg się zwiększa (40-50 km??) i prędkość maksymalna dochodzi do 35 km/h. W latach kiedy rower był projektowany (1999/2000) nie było ograniczeń prawnych dla rowerów z silnikiem elektrycznym - obecnie system PAS "oficjalnie" powinien wyłączać silnik elektryczny przy prędkości 25km/h.
Rower Mitka ma system pochylania kół, ładnie chodzi po zakrętach. Łatwo się do niego wsiada. Ma regulowaną wysokość szyby, zdejmowany "dach", lusterka, estetyczną obudowę z przodu, oświetlenie, łańcuch w pełnej osłonie, zawieszenie z tyłu, felgi a nie koła szprychowe, silnik elektryczny. Szerokość roweru 85cm, długość 175 cm, waga 45kg.
Pewnie większość z Was zna elektryczny rower "Drymer". No to teraz pora na obserwacje. Dopiero po 10 (!!!) latach udało się sprzedać ten projekt i po zmienionej nazwie (oryginalnie była "Mitka") mamy komercyjnie dostępny identyczny rower pod nazwą "Drymer". W stosunku do oryginału dodali zawieszenie z przodu, korby są nieco wyżej. Możemy powiedzieć że Mitka to rower typu "semi-recumbent" czy "forward cranks", a Drymer to już "rower poziomy". Rower ma bezszczotkowy silnik elektryczny w tylnej piaście o mocy 250W, cały rower w obudowanej wersji waży 60 kg, bateria Lithium-ION/Polymeer 48V 15,4 A, czas ładowania baterii 2,5 godziny, zasięg 85 km.
Czemu tyle czasu to zajęło? Bo do projektu trzeba umieć przekonać inwestora.
Już o tym wspominałem - Holendrzy wysoko się cenią. Pamiętacie za ile pieniędzy chciał sprzedać Holender (Jan van Zelderen) swój 4-kołowy poziomy "wynalazek" (zdjęcie poniżej)? 30 000 EUR (!!!) i w dodatku bez żadnych rysunków technicznych, bez żadnego patentu. Kupując "wynalazek" od Holendra wszystko musi zrobić inwestor. Projekt techniczny kosztuje dodatkowe 2000 EUR, patent - nie wiem ile kosztuje, ale pewnie co najmniej 5000 EUR. I ten Holender jan van Zelderen (od tego czterokołowego roweru) "buja się" ze swoim "prototypem" jeżdżąc kilka lat z rzędu na imprezy w Holandii z cyklu "Cyclevision". I jakoś nie udaje się mu nikogo przekonać "by ktoś kupił" 4-kołowy rower za 30 000 EUR. Tym 4-kołowym rowerem miałem przyjemność się przejechać (na zdjęciu nie jestem ja). Rower jest niezły. Ten 4-kołowiec jest niesamowicie zwrotny, bo skręcają się w nim na raz dwie osie (!!!), jest bardzo stabilny pomimo braku systemu pochylania kół, ma duże możliwości obciążenia/ załadunku (bo ma 4 koła), wąski i przejdzie przez jedno-skrzydłowe drzwi (ważne!!!). Pisząc o tym 4-kołowym rowerze mam na myśli ten:
Wniosek - sam pomysł, choćby genialny, i nawet wykonanie go to nie wszystko. Trzeba się rozwijać. Holendrzy są cwani - ledwo coś ładnego, jednostkowego zaprojektują i wykonają w jednym egzemplarzu to chcą to potem komu "opchnąć" i dużo na tym zarobić samemu nie bawiąc się. A siebie nazywają dumnie "projektantami". Dużo lepszą, skuteczniejszą, choć powolniejszą metodę obierają Niemcy. Przykładem niech będzie Rohloff Speedhub. Pan Rohloff po wykonaniu piasty "Speedhub" cierpliwie i powoli sprzedawał ją. Odpowiadał cierpliwie na pytania ludzi którzy nie byli początkowo entuzjastyczni ani nie byli przekonani (bo Shimano nie robiło wtedy nic podobnego). Ale pan Rohloff zna się na rzeczy więc odpowiadał na każde pytanie. Teraz minęło prawie 15 lat od prezentacji "Speedhuba" w roku 1996 ale pan Rohloff zbierał owoce swojej pracy od samego początku, nie czekając na "inwestora".
W Polsce też mamy praktyczny rower (już o nim pisałem). Wynalazca szuka inwestora. Z mojego punktu widzenia nie wiem czy jest sens bawić się we "współpracę", bo pewnie brakuje rysunków technicznych i patentu:
http://erower.prv.pl/