Autor Wątek: Dlaczego rower poziomy jest drogi ?  (Przeczytany 92194 razy)

MaciejDlugosz

  • Gość
Odp: Dlaczego rower poziomy jest drogi ?
« Odpowiedź #60 dnia: Maja 23, 2010, 10:34:00 pm »
Macieju - ja niektórych twoich rozwiązań nie toleruję bo jestem perfekcjonistą. Albo coś robić w pełni dobrze i z poświęceniem albo wcale (co mi nierzadko sprawia problemy z motywacją gdy MUSZĘ zrobić coś co mnie w ogóle nie interesuje).

OK. Dużo się płaci za jakość. Ale to nie oznacza że dobra jakość zagwarantuje niezniszczalny rower. Jedno nie ma nic wspólnego z drugim. Rowerem się jeździ. Rower się zużywa. Rower TEŻ trzeba utrzymać/serwisować.

Łożyska ślizgowe w główce ramy? Tego już nawet w najtańszych trójkołowcach (za 800 USD) nie ma. Opory albo luzy. Wiesz jak przy ostrym hamowaniu potrafi mi się kierownica pochylić do przodu, mając stery na łożyskach? To są OGROMNE siły.

Ale łożysko kulkowe też może się "wybić" czy "wyhuśtać" od obciążeń. Miski łożysk kulkowych mogą wyrobić owalny kształt w zbyt miękkiej rurze. Albo zrobi się "indeksowalny" skręt łożyska kulkowego - nawet wałeczkowego!!! - gdy łożysko np. zostanie zbyt silnie skręcone. Sam fakt zastosowania łożyska kulkowego to nie wszystko. Albo dostanie się woda, wypłucze smar i zniszczysz łożysko kulkowe. Te tzw. "opory" lub "luzy" łożysk ślizgowych doświadczałem na tym trajku:







I wiesz co? Nie było to "ultra-płynne-lekkie-jak-piórko-sterowanie". Ale wcale nie było takie oporne! Było "normalne". I w trakcie jazdy dokuczyło mi zupełnie co innego: średnica zawracania! To aspekt który bardziej wkurza niż "brak wspomagania". Zamontuj szerszą kierownicę jeśli chcesz mieć ultra-płynne sterowanie. W trakcie hamowania było OK, nie było żadnych stuków ani luzów ale to też dlatego że hamulce były dosyć słabe. Konstruktor objeździł nim (jeśli dobrze pamiętam) 10 000 km albo więcej - nie pamiętam już dokładnie ale na pewno co najmniej 10 000km).

A teraz pora na inny trajk. Może to i faktycznie fajnie że "wszystko kręci się płynnie jak masełko". No to wtedy żeby "ominąć tokarza" proponuję takie rozwiązanie:



A tu mamy tzw. "główki cięgieł łożysk przegubowych ślizgowych z gwintem zewnętrznym". Kręcą się bardzo płynnie (jedynie jak sprawdzałem polskie główki cięgieł z Zakładu Maszyn i Łożysk Specjalnych z Kielc to troszkę czuć było "chropowatość"). Miałem tego typu główki cięgieł z dwóch źródeł - niemieckie i polskie. Tym czerwonym trajkiem z "główkami cięgieł łożysk przegubowych ślizgowych" nie jeździłem. Ale dokładnie tak samo rozwiązał bym "ominięcie szerokim łukiem tokarza".

Jeśli masz wątpliwości co do tego typu łożysk to Ci podam przykłady z Niemiec. Mogą też być sworznie wahaczy. I znowu tokarza nie trzeba:

Tripendo:





FN-Trike:







Pewnie że można nie korzystać z usług precyzyjnych profesjonalistów (chyba że dlatego, że sam planujesz się w tym rzemiośle wyszkolić) i robić wszystko po przysłowiowym ch...u. Ale ja tego nie uznaję. Byle jak, byle taniej, byle działało póki rower nowy - a potem?

Precyzyjni profesjonaliści to ludzie. Nie jacyś ludzie z kosmosu. Przestań idealizować. Albo idealizuj a potem się zdziw że można inaczej a w 98% równie dobrze. Ale nawet po skorzystaniu z usług "profesjonalistów" nie będziesz miał kosmicznego roweru. A gdybyś nawet dał specom z NASA swój rower to coś by się tam w nim z czasem zużywało. Nawet kewlarowe opony. Nawet ceramiczne łożyska. Nawet linki aramidowe.

Mam Mercedesa W124. Przekładnia kierownicza jest ślimakowa. Wiesz co to znaczy w praktyce? Że są wyczuwalne luzy i nic z tym nie zrobisz. Już od nowości. Coś tam zbijesz gdy auto masz już używane i czuć je wyraźniej - ale ten typ przekładni po prostu tak ma! Czuć delikatne luzy na kole kierowniczym. No to co - spytaj się teraz ludzi czy źle się im jeździ Mercedesem W124. Zdziwisz się. Na autostradzie w Niemczech 200 km/h i auto nie dawało mi powodów do obaw. Na zdjęciu poniżej jest "licznikowe" 188 km/h (175 km/h na GPS). Tyle jechała moja żona w Niemczech i zrobiłem to zdjęcie. Ale jak miałem "licznikowe" 212 km/h (200 km/h zmierzone GPS-em) również po płaskiej autostradzie w Niemczech to nie miałem obaw czy auto będzie mi "myszkować". Luzy w układzie przeniesienia napędu też są. I z tego powodu Mercedes W124 to techniczna chuj..a? "Bo nie jest idealny"? Ciekawe wnioski wysuwasz. No bo taką logikę mogę IDEALISTYCZNIE wytoczyć - układ kierowniczy z luzami... luzy w układzie przeniesienia napędu... Wniosek - auto jest chuj...e. Tylko że ja mam Mercedesa W124 od dwóch lat i z PRAKTYKI wynika mi co innego. Nie jest to auto idealne ale bardzo dobrze się nim jeździ. Tzn. że teoria IDEALIZMU TOTALNEGO jest niepełna. To moje auto - żeby nie było że zmyślam:





Ten cały perfekcjonizm brzmi fajnie. Dążymy do niego. Dobry to jest tylko gdy się idealizuje. Bo jest granica. Albo marnujesz czas na "kosmiczną jakość" albo później okazuje się że "Twój prom kosmiczny" ma jakieś zużycia. To wychodzi z czasem. W praktyce część rzeczy można spokojnie zastosować POMIMO NIE-IDEALNOŚCI i nic złego się im nie dzieje.

Np. bardzo późno zrozumiałem co znaczy "sztywność boczna tylnego widelca" w rowerze MTB. Miałem 4 rowery MTB: padlinę "KANDS" (z przodu sztywny widelec, hardtail), Scott Intoxica (full), GT Avalanche (z przodu amor, hardtail), Villiger Competition (z przodu sztywny widelec, hardtail). Jeździłem też trochę tanim Giantem z "mono-stay'em" oraz polskim Victusem. Aaaaa - i ostatnio Kestrel (z przodu amor, hardtail). I tylko jeden rower miał "sztywny" - sztywny w sensie "sztywny bocznie tylny widelec". Zgadnij który to był rower. Podpowiem Ci że Villiger jest produkcji szwajcarskiej. To że "masz feeling" sztywności tylnego wahacza to dosyć abstrakcyjne pojęcie, bo bardzo dużo rowerów ma niestabilny tylny wahacz. I nie przeszkadza to jeździć. Jeździć bezpiecznie w dodatku.

Ech, a po pl.rec.rowery miałem się nie dać w to wciągnąć. Ale nie mogę biernie patrzeć na przeróżne farmazony - dobrze chociaż że każdy tutaj swój rozum ma i sam potrafi ocenić.

Pokaż 2 strony medalu. Bo wtedy jest o czym rozmawiać. Co jest farmazonem? Główki cięgieł łożysk przegubowych ślizgowych z gwintem zewnętrznym? Sworznie wahaczy? Konstrukcje nitowano/spawane. Spawanie elektrodą?
« Ostatnia zmiana: Maja 29, 2010, 07:37:17 pm wysłana przez Maciej Długosz »

MaciejDlugosz

  • Gość
Odp: Dlaczego rower poziomy jest drogi ?
« Odpowiedź #61 dnia: Maja 24, 2010, 11:07:52 pm »
A tu uzasadnienie dlaczego powstają opóźnienia w robieniu czegoś co może być proste a ktoś komplikuje. Odbija się to szczególnie gdy chodzi o masową (komercyjną) skalę. Przykład w zupełnie innej branży. Ale schemat jest naprawdę ten sam co z rowerami. Żeby nie było owych opóźnień to trzeba rzeczy maksymalnie upraszczać. Wtedy kosztują mniej zachodu. To też przekłada się na cenę.



TŁUMACZENIE:

Drogi Andrzeju!

Naprawdę jestem zadowolony że możesz wykonać nam graficzną część naszego nowego albumu z hitami. Przesyłam 2 pudełka materiału który możesz wykorzystać do pracy oraz nagranie.

Z mojego krótkiego słodkiego doświadczenia wynika że im bardziej złożona forma albumu - tzn. im bardziej skomplikowana forma, np. coś więcej niż spięte strony czy zwykła rozkładanka, to tym bardziej będzie spieprzona reprodukcja i będą masakryczne opóźnienia. Ale pomimo że o tym napomknąłem o tym to i tak daję Ci wolną rękę - możesz zrobić jak uważasz............ i proszę odpisz ile chciałbyś wziąć za to pieniędzy.

Bez wątpienia Pan Al Steckler skontaktuje się z tobą w Nowym Jorku z dalszymi informacjami. Prawdopodobnie będzie rozgorączkowany i będzie cię poganiał "Śpieszmy się" ale to co napisałem weź choć trochę pod uwagę.

Mick Jagger (THE ROLLING STONES)
« Ostatnia zmiana: Maja 26, 2010, 01:00:23 am wysłana przez Maciej Długosz »

MaciejDlugosz

  • Gość
Odp: Dlaczego rower poziomy jest drogi ?
« Odpowiedź #62 dnia: Maja 26, 2010, 12:40:20 am »
W pewnych okolicznościach jest wręcz wskazane żeby rower ... był drogi!

Drogi czy tani?

Każdy kij ma dwa końce. Jeżeli obieramy sobie strategię (lub to przewidujemy) przy sprzedaży rowerów poziomych ze będziemy mieli rotację:
- niskonakładową
- wysokonakładową

To możemy zrobić syntezę. Te modele które się dobrze sprzedają obniżyć lekko cenę - staną się bardziej popularne, a te które się kiepsko sprzedają podrożyć żeby były "elitarne". Czyli możemy mieć w ofercie np. w przyzwoitej cenie poziomego dwukołowca i w snobistycznej cenie trójkołowca. Co nam to da? Bardzo dużo. "Prestiż".

Ale można pójść dalej niż "prestiż".

Z trójkołowca możemy uczynić "sprzęt rehabilitacyjny". Wtedy "rehabilitacyjny" rower należy reklamować w placówkach PFRON (Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych). Osoba z odpowiednią grupą inwalidzką (niekoniecznie kaleka) może uzyskać dofinansowanie do zakupu roweru "rehabilitacyjnego". To dofinansowanie może wynosić nawet 80% ceny roweru i klient z własnej kiesy pokrywa jedynie 20% ceny roweru "rehabilitacyjnego", resztę pokrywa PFRON. Ale nie tylko PFRON może wspierać sprzedawcę rowerów trójkołowych. Np Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej również może rzucić koło ratunkowe. Kwestia napisania wniosku. Nie wiem dokładnie ile jest w stanie dofinansować Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej. Tak samo trzeba spytać czy można łączyć dwa dofinansowania ze sobą - np. wtedy (jako kupcy roweru, klienci) nic byśmy nie płacili. O to "zsumowanie dofinansowanie" trzeba spytać. Szary podatnik Kowalski może płacić za rowery trójkołowe "rehabilitacyjno" poziome i nic o tym nie wiedzieć!

Carbondesign obrał tą ścieżkę i dlatego trójkołowce z Tajwanu "z buta" kosztowały 6999 zł a jednym telefonem można było zbić cenę o 1000 zł. To nic że można było uczynić cenę bardziej przystępna, montować silniki elektryczne - zachęcać ludzi do spróbowania czegoś nowego i wejść na obroty ze sprzedażą atrakcyjnego produktu. Mniej stresowo i bardziej leniwie było sprowadzić kilkanaście sztuk rowerów, wysoka cena, obranie "targetu" (cel, grupa docelowa) w postaci ludzi bogatych lub ludzi z grupa inwalidzka. Po udzieleniu informacji o dofinansowaniu (na stronie www carbondesign) ludzie orientowali się w czym rzecz i korzystali na tym jeśli mieli grupę inwalidzka (niekoniecznie kalecy). Ludzie bogaci (bez grupy inwalidzkiej) też sobie pozwalali na zakup roweru - im co prawda dofinansowanie nie było przyznawane ale było ich stać na zakup.

Czy już teraz wiadomo dlaczego niekiedy opłaca się żeby rower poziomy był drogi?

W produkcji jest podobnie. Jak się idzie na łatwiznę i zleca się wszystko zewnętrznemu zakładowi spawanie ram rowerów i ich malowanie to wiadomo że wyjdzie drogo. Jeśli zaś zorientujemy się jakie procesy, narzędzia, umiejętności i materiały, są potrzebne do wyprodukowania ramy rowerowej to sprawa jest prosta. I wtedy w grę wchodzi organizacja.

PrzemO

  • wyczynowiec na poziomie
  • ****
  • Wiadomości: 319
  • Never talking just keeps walking...
    • Sporty alternatywne
Odp: Dlaczego rower poziomy jest drogi ?
« Odpowiedź #63 dnia: Maja 26, 2010, 01:18:22 am »
W pewnych okolicznościach jest wręcz wskazane żeby rower ... był drogi!


Z trójkołowca możemy uczynić "sprzęt rehabilitacyjny". Wtedy "rehabilitacyjny" rower należy reklamować w placówkach PFRON (Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych). Osoba z odpowiednią grupą inwalidzką (niekoniecznie kaleka) może uzyskać dofinansowanie do zakupu roweru "rehabilitacyjnego". To dofinansowanie może wynosić nawet 80% ceny roweru i klient z własnej kiesy pokrywa jedynie 20% ceny roweru "rehabilitacyjnego", resztę pokrywa PFRON.

Macieju, zaczynasz jeździć po bandzie i to ostro. Uważaj, bo znajdzie się taki, który zinterpretuje twoje słowa tak: inwalida = krowa do dojenia. I będzie dym.

Z dofinansowaniem to nie jest takie hop siup. Tak jak z US, każda placówka PFRON (najczęściej miejscowy MOPS) autonomicznie interpretuje wykładnię prawa. I tak, w niektórych jest 20%, 40%, max.60% dofinansowania, w innych patrzy się tylko na stawkę VAT (7%= wyrób medyczny = ok, 22%- nie ok). A wszystko i tak zależy od budżetu PFRON i ilości podań w danych programach. Np. w 2009 roku ani jeden wniosek o dofinansowanie roweru rehabilitacyjnego dla osoby niepełnosprawnej powyżej 7 roku życia nie uzyskał pozytywnej opinii. Był kryzys, źródełko kasiorki wyschło i dupa. Nie ma lekko, szczególnie tym potrzebującym, dla których te pojazdy są potrzebne do życia.

Zrobienie z poziomki rasowego roweru rehabilitacyjnego (z kwitem CE - wyrób medyczny) nie jest sprawą ani prostą ani tanią. Wystarczy ci, że "zabawa w CE" zaczyna się opłacać, jeżeli masz roczny obrót min. 45 000 euro/year. Kombinuj, kombinuj.....

 
Carbondesign obrał tą ścieżkę i dlatego trójkołowce z Tajwanu "z buta" kosztowały 6999 zł a jednym telefonem można było zbić cenę o 1000 zł. To nic że można było uczynić cenę bardziej przystępna, montować silniki elektryczne - zachęcać ludzi do spróbowania czegoś nowego i wejść na obroty ze sprzedażą atrakcyjnego produktu.

Tak się właśnie rodzą plotki. Z jednej małej wzmianki na forum wyciągnąłeś sam zbyt daleko idące wnioski i dorobiwszy do tego "swoją" filozofię, uznałeś to za pewnik. Nie znasz okoliczności, nie wiesz po ile poszły rowery i ile i dlaczego tak a nie inaczej, ale już mącisz, mieszasz i mataczysz :P
Przerwa

MaciejDlugosz

  • Gość
Odp: Dlaczego rower poziomy jest drogi ?
« Odpowiedź #64 dnia: Maja 26, 2010, 01:44:50 am »
W pewnych okolicznościach jest wręcz wskazane żeby rower ... był drogi!

Z trójkołowca możemy uczynić "sprzęt rehabilitacyjny". Wtedy "rehabilitacyjny" rower należy reklamować w placówkach PFRON (Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych). Osoba z odpowiednią grupą inwalidzką (niekoniecznie kaleka) może uzyskać dofinansowanie do zakupu roweru "rehabilitacyjnego". To dofinansowanie może wynosić nawet 80% ceny roweru i klient z własnej kiesy pokrywa jedynie 20% ceny roweru "rehabilitacyjnego", resztę pokrywa PFRON.

Macieju, zaczynasz jeździć po bandzie i to ostro. Uważaj, bo znajdzie się taki, który zinterpretuje twoje słowa tak: inwalida = krowa do dojenia. I będzie dym.

Z dofinansowaniem to nie jest takie hop siup. Tak jak z US, każda placówka PFRON (najczęściej miejscowy MOPS) autonomicznie interpretuje wykładnię prawa. I tak, w niektórych jest 20%, 40%, max.60% dofinansowania, w innych patrzy się tylko na stawkę VAT (7%= wyrób medyczny = ok, 22%- nie ok). A wszystko i tak zależy od budżetu PFRON i ilości podań w danych programach. Np. w 2009 roku ani jeden wniosek o dofinansowanie roweru rehabilitacyjnego dla osoby niepełnosprawnej powyżej 7 roku życia nie uzyskał pozytywnej opinii. Był kryzys, źródełko kasiorki wyschło i dupa. Nie ma lekko, szczególnie tym potrzebującym, dla których te pojazdy są potrzebne do życia.

Zrobienie z poziomki rasowego roweru rehabilitacyjnego (z kwitem CE - wyrób medyczny) nie jest sprawą ani prostą ani tanią. Wystarczy ci, że "zabawa w CE" zaczyna się opłacać, jeżeli masz roczny obrót min. 45 000 euro/year. Kombinuj, kombinuj.....

Jak zwykle - kosztorys jest grubo przeskalowany. I muszę mieć obrót 45 000 EUR rocznie (180 000 zł) żeby się opłaciło. Nic nie jest proste ani tanie. Wszystko jak zwykle jest trudne, prawie niemożliwe. Ale prawda jest inna.

No to mamy dym:

"Podjąłem współpracę z innymi mediami - w dziedzinie produkcji sprzedaży i serwisu rowerów rehabilitacyjnych - na dzień dzisiejszy rozpoczynam współpracę w dziedzinie atestów i dofinansowań z PFRON dla osób niepełnosprawnych [...] jeżeli byłbyś zainteresowany wykonaniem atestów na rowerek jestem w stanie to załatwić po kosztach - atest rowera kosztuje normalnie około 28 tysięcy złotych ja jestem w stanie wykonać to za 15 - gdybyś miał ochotę zapraszam do współpracy. Jakub G." (Guton Turner)

Carbondesign obrał tą ścieżkę i dlatego trójkołowce z Tajwanu "z buta" kosztowały 6999 zł a jednym telefonem można było zbić cenę o 1000 zł. To nic że można było uczynić cenę bardziej przystępna, montować silniki elektryczne - zachęcać ludzi do spróbowania czegoś nowego i wejść na obroty ze sprzedażą atrakcyjnego produktu.

Tak się właśnie rodzą plotki. Z jednej małej wzmianki na forum wyciągnąłeś sam zbyt daleko idące wnioski i dorobiwszy do tego "swoją" filozofię, uznałeś to za pewnik. Nie znasz okoliczności, nie wiesz po ile poszły rowery i ile i dlaczego tak a nie inaczej, ale już mącisz, mieszasz i mataczysz :P

Plotki? Na stronie www carbondesign te trajki były... po 6999 zł. Szkoda że nie zrobiłem "zrzutu ekranu", bo nikt mi teraz nie uwierzy.Cena producenta - ile wynosi Twoim zdaniem? 830 USD netto = 2500 zł. Oto "mała wzmianka":

W Polsce, gdy był jeszcze dostępny, cena spadła do ok. 6000 PLN brutto.
W Tajwanie, gdzie jest produkowany (ten sam lub bliźniaczo podobny) u producenta kosztuje 830 USD netto (stan na IV 2009)


Zadzwoniłeś do carbondesign spytać o negocjacje ceny na trajka? Może by spuścili trochę. Z tego co wiem, nasz kolega forumowy recutibi kupił u nich dwie trajki, praktycznie po cenie producenta (wziął bodajże ostatnie sztuki).

Chcesz powiedzieć że  dwie ostatnie trajki z carbondesign można było kupić po 2500 zł/ sztuka? Tanio. Bardzo.

Ja napisałem wcześniej że cenę jednym telefonem można było zbić o 1000 zł, bo na stronie www carbondesign widniała cały czas cena 6999 zł. Oglądałem regularnie ich stronę i co ostatnie widziałem to owe 6999zł. Ty podałeś cenę 6000 zł. Ta cena 6000 zł była "na telefon" czy widniała na www? Pomyliłem się o 1 zł, bo wedle Ciebie cena spadła o 999 zł. A ja napisałem 1000 zł - sorry za nieścisłość.

I tak się rodzą plotki?
« Ostatnia zmiana: Maja 26, 2010, 02:07:24 am wysłana przez Maciej Długosz »

sławek

  • całkiem inny wariat
  • *****
  • Wiadomości: 717
Odp: Dlaczego rower poziomy jest drogi ?
« Odpowiedź #65 dnia: Maja 26, 2010, 06:01:58 am »
"Podjąłem współpracę z innymi mediami - w dziedzinie produkcji sprzedaży i serwisu rowerów rehabilitacyjnych - na dzień dzisiejszy rozpoczynam współpracę w dziedzinie atestów i dofinansowań z PFRON dla osób niepełnosprawnych [...] jeżeli byłbyś zainteresowany wykonaniem atestów na rowerek jestem w stanie to załatwić po kosztach - atest rowera kosztuje normalnie około 28 tysięcy złotych ja jestem w stanie wykonać to za 15 - gdybyś miał ochotę zapraszam do współpracy. Jakub G." (Guton Turner)

  Umarł Maciej umarł, już leży na desce - gdyby mu zagrali podskoczyłby jeszcze...
  I tak dalej, w koło Macieju...

  Ciekawe zwyczaje masz Macieju, powołujesz tu opinię człowieka (którego bardzo szanuję) a któremu tu na forum "dupę obrabiałeś"  że Cię oszukał, i chciał naciągnąć.
  Przypomnę, że to jeden z wielu ludzi którzy(według Ciebie) "wystawili" Cię , oszukali, itd
  Ja tam bym oszusta na świadka swej sprawy nie brał ::)

  Ręce mi opadają i z opadniętymi rękami zadedykuję Ci fragment z występu Marcina Dańca o najkrótszej walce Andrzeja Gołoty
  "Bo ten bokser naszego Andrzejka oszukał, bo on Andrzejka bić zaczął!"

   Ponieważ,według mnie, nie masz Macieju zwyczaju słuchania drugiego człowieka to poniższe zdania kieruję do innych kolegów - Podstawą sukcesu w poważniejszych sprawach jest współdziałanie z innymi ludźmi. Nawet żeby dziecko zmontować trzeba współdziałać z drugim człowiekiem. Współpracownika trzeba też umieć dobrać- w tym wypadku musi być on koniecznie płci przeciwnej. ;)
 
 
Sławek

MaciejDlugosz

  • Gość
Odp: Dlaczego rower poziomy jest drogi ?
« Odpowiedź #66 dnia: Maja 26, 2010, 10:38:42 am »
  Ciekawe zwyczaje masz Macieju, powołujesz tu opinię człowieka (którego bardzo szanuję) a któremu tu na forum "dupę obrabiałeś"  że Cię oszukał, i chciał naciągnąć.

Słucham bardzo uważnie. Ktoś rozmawia ze mną. Ktoś umawia się. A później ktoś wystawia mnie. Ktoś gra na zwłokę. Ktoś łapie 4 sroki za jeden ogon. Ktoś każe czekać 1 miesiąc, bo zapomniał o wstępnej umowie. Ktoś. Ktoś chce się szybko dorobić. Ktoś może zrobić dla mnie "specjalnie" coś po "znajomości". Oczywiście za pieniążki. I bajerowanie. Mogę tak pisać "ktoś". Znasz "ktosia"? Mnóstwo takich "ktosiów". Nie wolno tolerować dziadostwa. Przyzwalasz na dziadostwo? Ja uważam że "Dziady" Mickiewicza mamy w epoce obecnej. Marnowanie czasu, łamanie ustaleń, granie na zwłokę - chyba powinieneś zacząć coś tworzyć żeby się przekonać co myśleć gdy ludzie tak postępują. I miej anielską cierpliwość. Pokaż że "masz zasady" i jesteś miłosierny. Wybaczaj dziadostwo, umiłuj bliźniego.

Po co mi atest? Nawet atestu "B" na ramę roweru nie trzeba, a co dopiero atest na pojazd inwalidzki.

MaciejDlugosz

  • Gość
Odp: Dlaczego rower poziomy jest drogi ?
« Odpowiedź #67 dnia: Maja 26, 2010, 10:52:05 am »
Macieju, zaczynasz jeździć po bandzie i to ostro. Uważaj, bo znajdzie się taki, który zinterpretuje twoje słowa tak: inwalida = krowa do dojenia. I będzie dym.

MpAlternatywa! Gwoli ścisłości - nie chodzi o żadnego inwalidę. Pieniądze PFRON czy MOPS to pieniądze podatnika Kowalskiego. Nie chodzi o inwalidów ale o pieniądze publiczne. Łakomy kąsek dla inteligentnego Polaka. Te dwie instytucje (PFRON, MOPS) czerpią środki z podatków Kowalskiego. Tak naprawdę to chodzi właśnie o pieniądze publiczne.

Budowa dróg/ remonty/ budowa autostrad - te rzeczy biorą się z pieniędzy publicznych. No i wtedy widzę tych ludzi "zmotywowanych do pracy" za pieniądze podatnika. 7 chłopów plącze się po placu budowy z łopatami. Pół dnia spędzają na podpieraniu łopaty. Są też inwestycje "prywatne" gdzie np. droga czy autostrada jest inwestycją i potem pobierane są opłaty za przejazd. Tam ktoś wtedy pilnuje żeby ludzie robili. A za pieniądze publiczne to jak się robi... Na pewno znasz to powiedzenie: "Czy się stoi czy się leży... 2000 się należy". To działa do dziś, bo wydawanie pieniędzy publicznych jest beznadziejnie kontrolowane. Widzę to tyle razy że chyba musiałbym być ślepy (sorry niewidomi) żeby tego nie stwierdzić.

Tak samo usługi medyczne. Opłacane z pieniędzy publicznych. Słynne "koperty" dla lekarzy. Przecież jest korupcja. To nawet doświadczyłem na sobie. Tam też jest biznes. Lekarz zarabia. Im mniej wydadzą tym więcej im zostanie. Pomijam że w Polsce ludzie są leniwi i nie chce się im uprawiać sportów i łażą do lekarza nawet gdy ich palec boli, a czasem głowa. Gdy trafiłem po wypadku samochodowym to "nie mogli" ustalić czy jestem ubezpieczony. No to co? Kroplówka to był szczyt "inwestycji". Nie dali mi kołnierza stabilizującego szyję, a miałem lekkie przesunięcie kręgów szyjnych. Aha - zrobili mi o dziwo prześwietlenie RTG. Mój ojciec wkur...ił się i mówi że taki kołnierze to powinni dać bez łaski. No i wtedy dopiero dali. Już ja wiem jak by się mną zaopiekowali gdybym włożył panu doktorowi kopertę z szeleszczącą mile dla ucha w środku zawartością.
« Ostatnia zmiana: Maja 26, 2010, 10:58:21 am wysłana przez Maciej Długosz »

kaczor1

  • całkiem inny wariat
  • *****
  • Wiadomości: 1076
  • www.kaczor2.blogspot.com
    • HPV Poland & Recumbent Bike
Odp: Dlaczego rower poziomy jest drogi ?
« Odpowiedź #68 dnia: Maja 27, 2010, 03:10:20 pm »
No proszę.
Jaki ten podatek jasny i prosty i przejrzysty
Pozdrawiam Roland
Co jest watowcem i rolować księgowym się daje.

Widzicie Kaczorze jacy my to durni i niezdolni...
 Nuże chamy, pójdźmy i Jaśnie Oświeconego Macieja za nogi podejmijmy, w podzięce że oświecić nas raczył...
  Dzięki niemu ani księgowi, ani sprzedawcy ani inni złodzieje nie będą nas już rolować czyli "w d... j...ć" :o

...Okazało się że księgowy był KOMPETENTNY, DOKŁADNY i pomyłka była po stronie Urzędu Skarbowego. Urząd Skarbowy nawet nie przeprosił za próbę WYŁUDZENIA pieniędzy tylko dowiedziałem się że FAKTYCZNIE JEDNAK nie trzeba nic "dopłacić". Nie wiem jakich Wy macie NIEKOMPETENTNYCH księgowych że się tak wyrażacie. Ja bym zmienił ksiegowego na waszym miejscu.
Zmienił byś mojego księgowego, chociaż nie wiesz jakiego mam.
I z automatu przyjąłeś, że jest niekompetentny
Gratuluje.

Cytuj
Biuro księgowe z prawdziwego zdarzenia odpowiada za rozliczenia i daje gwarancję (coś w rodzaju ubezpieczenia) że w razie pomyłki koszty spadają na biuro księgowe, a nie na przedsiębiorcę. Czy nie macie takich kompetentnych i odpowiedzialnych księgowych w okolicy? Wasi księgowi robią za darmo i nie można się po nich spodziewać odpowiedzialności?


W Polsce za rozliczenia z US odpowiada podatnik.
Nie poradzę, takie prawo.

Jeśli podatnik poniósł szkody w wyniku nierzetelność podmiotu, który świadczy na jego rzecz usługi (nienależyte wykonanie umowy) to rzecz jasna ma prawo dochodzić swoich praw, zarówno na drodze polubownej, jak i w cywilnym postępowaniu sądowym.
Jeśli księgowy popełnił przestępstwo, w wyniku którego zostałeś poszkodowany, wtedy sprawa wygląda jeszcze inaczej. Składa się doniesienie o popełnieniu przestępstwa.


Cytuj
A jak płacicie księgowym, oni robią błędy, a Wy płacicie za ich błędy to gratuluję zdolności poświęcania się i wybaczania.

Ja uważam inaczej - jak będziemy się tak potykać w kwestiach finansowych to do niczego nie dojdziemy.
A kto się potyka?
Bo mi potknięcia, dzięki ludziom z którymi pracuje i których słucham (nie mylić z których się słucham), jeszcze się nie zdarzyły.
Cytuj

Nie wiem czemu brak Wam pewności siebie. Albo macie kijowego księgowego który non stop się myli albo wstydzicie się wrócić do księgowego w sytuacji problematycznej i powiedzieć mu "Ej, albo popełnił Pan - Panie Księgowy - błąd, albo Urząd coś tu wymyśla. Proszę to wyjaśnić". A do odpowiedzialności trzeba umieć pociągać ludzi, bo oni nie zawsze chcą to sami zrobić. Samemu płacić za czyjeś błędy? Zresztą nie wiem - macie kasę - to może dlatego lubicie dwukrotnie płacić - raz za BŁĘDNĄ usługę księgową (księgowy nie robi za darmo), a potem DOPŁACACIE raz jeszcze bo księgowy popełnił błąd.
Jeśli pewność siebie oznacza wg. Ciebie, pewność o własnej nieomylności to tak, brak mi tej pewności całkowicie.
Kolega poradził Ci abyś się dopytał, ale jesteś pewny siebie. Lepiej wiesz. Ja tak odbieram to co piszesz, ale BRAK MI CAŁKOWITEJ PEWNOŚCI.
Cytuj
No chyba że:
- Wasz księgowy jest mataczem i oszustem i Was świadomie oszukuje (paskudna wersja)
Fajna retoryka.
Na poziomie "gdybym nie był człowiekiem dobrze wychowanym, nazwał bym pana chamem"
Taka insynuacja w stosunku do Mojego księgowego (piszesz Wasz, więc mój też) jest nie do przyjęcia.

Cytuj
- Wy robicie machloje, przekręty (sami świadomie ryzykujecie)
Sugerujesz moją nieuczciwość?
Cytuj
- ktoś Was oszukał i nie wiecie kto i jak (otrzymaliście np. lewe faktury a nie wiecie o tym)
Sugerujesz nieuczciwość moich kontrahentów?
Cytuj
- nie wiecie jak pociągnąć kogo do odpowiedzialności (musicie założyć sprawę w Sądzie)[/b]
A używasz jakichś innych metod?
Bo jeśli polubownie nie można sprawy załatwić, to wg. mnie droga sądowna, jest jak najbardziej właściwa. (Przynajmniej w kraju w którym żyje)
Czemu nie wyciągnąłeś konsekwencji w stosunku do osób, które Cię wyrolowały?

Cytuj
Jaki ten podatek jasny i prosty i przejrzysty
Pozdrawiam Roland
Co jest watowcem i rolować księgowym się daje.

Widzicie Kaczorze jacy my to durni i niezdolni... Nuże chamy, pójdźmy i Jaśnie Oświeconego Macieja za nogi podejmijmy, w podzięce że oświecić nas raczył...

Nie rozumiem czemu też błaznujecie i nabijacie się ze mnie....
Prośbę mam, abyś puszczał nowego posta a nie dodawał 50procent treści do już istniejącego.
Jeśli nie wiem, że piszesz coś nowego, to trudno mi się do tego odnieść.

A dopowiadając.
Bo domyślam się, że to o błaznowaniu i nabijaniu, to do Sławka i do mnie, to
mogę odwrócić pytanie.
Czemu nabijałeś się z kolegów z precla. Linków nie podam bo tych fotografii chyba już nie ma w twojej galerii. Bo uważałeś, że głupoty piszą tak?
Moralność Kalego Ci odpowiada?
Jeśli tak, to zapraszam
http://kaczor2.blogspot.com/2010/05/loza-szydercow_25.html

Ja się z Ciebie nie nabijam, tylko z twojej postawy.
Twój zapał szanuje, czekam na efekty i życzę powodzenia oraz szczęścia, a przyda ci się bo charakter masz trudny, więc to że będziesz sam musiał być handlowcem, spawaczem, księgowym itd. jest prawdopodobne.


Cytuj
Urząd Skarbowy nigdy się nie myli? Myli się - tylko jak się myli to się do tego nie przyznaje.
I to jest właśnie powód dla którego NSA ma tyle roboty.

Dla mnie to koniec tematu.
Wątek nie tyle jest gorący, co nudny i męczący.

Pozdrawiam Roland
Co błaznuje, gdy się z niego błazna
zrobić próbuje
« Ostatnia zmiana: Maja 27, 2010, 03:40:06 pm wysłana przez kaczor1 »

MaciejDlugosz

  • Gość
Odp: Dlaczego rower poziomy jest drogi ?
« Odpowiedź #69 dnia: Maja 27, 2010, 10:02:34 pm »
...Okazało się że księgowy był KOMPETENTNY, DOKŁADNY i pomyłka była po stronie Urzędu Skarbowego. Urząd Skarbowy nawet nie przeprosił za próbę WYŁUDZENIA pieniędzy tylko dowiedziałem się że FAKTYCZNIE JEDNAK nie trzeba nic "dopłacić". Nie wiem jakich Wy macie NIEKOMPETENTNYCH księgowych że się tak wyrażacie. Ja bym zmienił księgowego na waszym miejscu.
Zmienił byś mojego księgowego, chociaż nie wiesz jakiego mam.
I z automatu przyjąłeś, że jest niekompetentny
Gratuluje.

Księgowy ma robić swoja robotę. Ja prowadząc działalność nie mogę się rozdrabniać. Trzeba znaleźć księgowego który się zna na swojej robocie. Nie znoszę podtekstów w stylu: "Jaki ten podatek jasny i prosty i przejrzysty". Pora się samemu dokształcić w takim razie, a nie wypowiadać takie zdania. Albo zmienić księgowego jeśli nas bajeruje i tłumaczy że "to nie takie proste". Księgowy to zawód - jak już jest księgowym to jest dla niego bardzo proste, bo żyje z tego - musi się znać. Amatorów nie zatrudniajmy. Ja myśląc o rowerach mam się skupić na organizacji i na tym co robię, a nie na tym co robi księgowy. Jeśli już, to interesuje mnie odpowiedzialność księgowego, a nie on sam. Jak mam się skupić na organizacji czegokolwiek gdy padają stwierdzenia w stylu: "to nie takie proste". A co jest proste? Z wszystkim problem. Niedługo z sikaniem też będzie problem? Zresztą prawie wszyscy mają tu z czymś problem:
- spawanie nie jest proste
- konstrukcje/ konstruowanie nie jest proste
- upraszczanie rzeczy nie jest proste
- toczenie nie jest proste
- księgowość nie jest prosta
- sprzedaż nie jest prosta
- nic nie jest proste
- niech żyje niewiedza

[...]domyślam się, że to o błaznowaniu i nabijaniu, to do Sławka i do mnie, to
mogę odwrócić pytanie.
Czemu nabijałeś się z kolegów z precla. Linków nie podam bo tych fotografii chyba już nie ma w twojej galerii. Bo uważałeś, że głupoty piszą tak?
Moralność Kalego Ci odpowiada?
Jeśli tak, to zapraszam
http://kaczor2.blogspot.com/2010/05/loza-szydercow_25.html

Odwróciłeś pytanie. OK. Fajnie że zaraz napiszesz że się jednak nabijasz. No dobra. A wiesz od czego się zaczęło na preclu? I kto zaczął cwaniakować? Mariusz Kruk. Potem jeszcze Iguan. I Wrzask. Ci goście nie umieli z niczym się pogodzić. Prawie wszystko negowali. Nawet oczywistości. Pomijam że Kruk zawsze wymyślał "specjalne" warunki eksperymentów i nic nie dało się ustalić. Jakiś złośliwy laborant. Dowody w rzeczywistości ignorował.

Ja się z Ciebie nie nabijam, tylko z twojej postawy.
No to przynajmniej zdobyłeś się na szczerość. OK - jak ktoś się myli to możemy się pośmiać. Ale błędy trzeba wskazać.


Twój zapał szanuje, czekam na efekty i życzę powodzenia oraz szczęścia, a przyda ci się bo charakter masz trudny, więc to że będziesz sam musiał być handlowcem, spawaczem, księgowym itd. jest prawdopodobne.

Temat rowerów poziomych jest dosyć ciekawy. Interesowałem się tym już 10 lat temu (tyle że wtedy nie miałem okazji niczego pospawać ani wypróbować). Ale nigdy nie sądziłem że dla 99% ludzi informacja "NIE ZNAM SIĘ NA CZYMŚ A TY SIĘ ZNASZ" to automatycznie sygnał:Uwaga - trafił się frajer i trzeba go jak najsprawniej wydoić. Za granicą ludzie zdają sobie z tego sprawę i zatrudniając kogo przeważnie sami znają się na rzeczy. To jest właściwa droga. W Polsce są za to gabinety albo czułe słówka "zobaczymy", "postaram się". To nawet trochę zabawnie - bo za granicą choć Ty się na czymś dobrze znasz (dajmy na to jesteś zawodowym spawaczem) to i tak zawsze wyszukają Ci niedociągnięcia, jakieś błędy i podkręcają tempo pracy. Żebyś czasem nie zaczął ściemniać ani być dumny z siebie. Bo w pracy masz robić, masz mieć tempo a nie być dumnym. Oczywiście dostajesz za swoją pracę dobre pieniądze. Ale w Polsce jest inaczej: zarabia się dobrze a mało robi się powoli/ robi się błędy. Regularne powodzie są tego dobrym przykładem.

Czemu nie wyciągnąłeś konsekwencji w stosunku do osób, które Cię wyrolowały?

Bo nie wiedziałem że pospawanie ramy z profilu na ogrodzenie/ bramę ogrodową zajmie 4 miesiące i tak się nie uda jej zrobić do końca. Mógłbym poczekać do końca roku (czyli w sumie 12 miesięcy) ale dla mnie to była jakaś parodia.

Płacić więcej żeby kogo przekonać do pracy nazwałbym przekupstwem, łapówkarstwem albo czym? Bo mógłbym pójść w ślepą uliczkę i zacząć "dopłacać" żeby komu jednak zachciało się robić. Nie chcesz robić? To znajdę inny sposób. Nie wiążę sobie kamienia u szyi decyzją. Szukam lepszych rozwiązań. Jest ich sporo - zabrało mi trochę czasu ich znalezienie.

Nie można pchać się w:
- przeginanie pały z czasem (ociąganie się, lenistwo)
- przekupstwo, łapówkarstwo

Nie wiem jak to jest ale ten sam motyw był na dużej arenie z PZU. Najpierw zgoda. Sprzedajemy akcje. A potem nagle odwrót, nagle zmiana decyzji. I inwestor ponosi straty. Ale nic nie zostanie zrekompensowane bez ciągania po sądach. To sobie "przeskaluj" to na moje sytuacje. Tym bardziej że wszystko szło e-mailami, SMS'ami, otworem gębowym. Ludziom trzeba spisywać umowy bo inaczej "wyślizgują się", uśmiechają się i udają że nic się nie stało. Czasem nawet przepraszają.

Za granicą na wszystko jest metoda - nawet do "głupiej" fabryki ludzi zatrudnia się wpierw przez Agencję Pracy. Gdy coś ściemniasz to wylatujesz w jeden dzień w świetle prawa choć pracowałeś już dajmy na to 2,5 roku. Ale wszystkie umowy są spisane i PODPISANE. Tak się pociąga ludzi do odpowiedzialności. Polska jest krajem nadopiekuńczym i ludziom wydaje się że "wszystko będzie dobrze". I ludziom się wydaje że można mieć wolność. No to miejcie!
« Ostatnia zmiana: Maja 27, 2010, 11:19:07 pm wysłana przez Maciej Długosz »

MaciejDlugosz

  • Gość
Odp: Dlaczego rower poziomy jest drogi ?
« Odpowiedź #70 dnia: Maja 27, 2010, 11:32:46 pm »
"Podjąłem współpracę z innymi mediami - w dziedzinie produkcji sprzedaży i serwisu rowerów rehabilitacyjnych - na dzień dzisiejszy rozpoczynam współpracę w dziedzinie atestów i dofinansowań z PFRON dla osób niepełnosprawnych [...] jeżeli byłbyś zainteresowany wykonaniem atestów na rowerek jestem w stanie to załatwić po kosztach - atest rowera kosztuje normalnie około 28 tysięcy złotych ja jestem w stanie wykonać to za 15 - gdybyś miał ochotę zapraszam do współpracy. Jakub G." (Guton Turner)

 Ciekawe zwyczaje masz Macieju, powołujesz tu opinię człowieka (którego bardzo szanuję) a któremu tu na forum "dupę obrabiałeś"  że Cię oszukał, i chciał naciągnąć.
  Przypomnę, że to jeden z wielu ludzi którzy(według Ciebie) "wystawili" Cię , oszukali, itd
  Ja tam bym oszusta na świadka swej sprawy nie brał ::)


Dupę obrabiać można w burdelu. Nie wiem - jak tak dalej pójdzie to mówienie prawdy będzie wnet "obrabianiem dupy". Gdzie się rozminąłem z prawdą? Bo dałem gwarancję że kupię wpierw 7 ram, a w domyśle mając kolejne 18-cie jak tylko sprzedam pierwsze 3-4 sztuki. Żebym wpierw rozkręcił interes? Od razu przyznałem się mu że rower będzie eksportowany i sprzedawany w Holandii. Zapytaj Jakuba. To że kogoś lubisz lub bardzo szanujesz wcale nie znaczy że masz do czynienia z rzetelnym/ solidnym człowiekiem. Jedno nie ma nic wspólnego z drugim. Tak samo ładna kobieta = dobra kobieta. Zdarza się że dwie rzeczy zbiegają się ze sobą ale jedno nie wynika z drugiego. Oszust na świadka? Co Ty pleciesz - sprawdź wpierw czy Jakub robi "w dziedzinie atestów i dofinansowań z PFRON dla osób niepełnosprawnych". Kliknij tu:

http://www.gutontuner.com.pl/index1.html

I czytaj na tej stronie - mniej więcej w połowie:

"Rozpoczynamy prace zwiazane z usyskaniem ATESTU formalnie uprawniajacego nas do sprzedazy HANDBIKE na terenie polski i UE Jesli wszystko bedzie szlo zgodnie z planem jeszcze w tym roku zakupicie u nas w pelni Atestowany model Handbike"

Tylko nie mów że nagle cię coś oślepiło i nie możesz już czytać.
« Ostatnia zmiana: Maja 27, 2010, 11:39:39 pm wysłana przez Maciej Długosz »

sławek

  • całkiem inny wariat
  • *****
  • Wiadomości: 717
Odp: Dlaczego rower poziomy jest drogi ?
« Odpowiedź #71 dnia: Maja 28, 2010, 06:21:08 am »
Gdzie się rozminąłem z prawdą? Bo dałem gwarancję że kupię wpierw 7 ram, a w domyśle mając kolejne 18-cie jak tylko sprzedam pierwsze 3-4 sztuki. Żebym wpierw rozkręcił interes? Od razu przyznałem się mu że rower będzie eksportowany i sprzedawany w Holandii.

  Jestem bardzo ciekaw jak wygląda taka "gwarancja" że się zakupi 7 ram? 
  Jestem ciekaw jak wygląda "gwarancja domyślna" na nabycie dalszych osiemnastu jak tylko sprzedam pierwsze 3-4 sztuki?
  Powinno być  zdanie  nie "jak sprzedam"  ale "jeżeli sprzedam" - a to wielka różnica.
  Ta "gwarancja domyślna" jest nie tylko domyślna ale i warunkowa - "jak sprzedam, jeżeli sprzedam"

  Padają tu zdania- "oszukał mnie wyrolował, takie są fakty"  to przypomnę wszystkim kolegom, zwłaszcza tym co chcą robić jakiś biznes, że zgodnie z prawem od ustalania faktów jest sąd. Przed prawomocnym wyrokiem sądu są nie "fakty"  ale oskarżenia bądź pomówienia, zniesławienia.

  Na pewno z Maciejem się zgodzę, w jego krytyce naszego kraju - wiele tu jest nieodpowiedzialności. Ja wspomną tylko o nieodpowiedzialności za słowa. Ale to się zmienia - niedawno zapadł wyrok w Opolu przeciw dziennikarzowi który popisał, że w pewnej firmie szef i zastępca zgwałcili pracownicę.
  Jechał równo- nazwą firmy, nazwiskami  mimo że "do czasu zapadnięcia wyroku człowiek oskarżony jest tylko "podejrzanym o dokonanie przestępstwa" oraz "wszelkie wątpliwości należy rozpatrywać na korzyść oskarżonego"
   Sąd uniewinnił oskarżonych, ale szkód jakie wyrządziło im to  zdarzenie naprawić się już nie da. Ja spotkałem się z dość logicznym wytłumaczeniem całej sprawy, że panowie padli ofiarą "intrygi firmowej" gdyż ktoś miał ochotę na te intratne stanowiska...
Sławek

MaciejDlugosz

  • Gość
Odp: Dlaczego rower poziomy jest drogi ?
« Odpowiedź #72 dnia: Maja 29, 2010, 04:45:29 am »
Gdzie się rozminąłem z prawdą? Bo dałem gwarancję że kupię wpierw 7 ram, a w domyśle mając kolejne 18-cie jak tylko sprzedam pierwsze 3-4 sztuki. Żebym wpierw rozkręcił interes? Od razu przyznałem się mu że rower będzie eksportowany i sprzedawany w Holandii.

  Jestem bardzo ciekaw jak wygląda taka "gwarancja" że się zakupi 7 ram? 
  Jestem ciekaw jak wygląda "gwarancja domyślna" na nabycie dalszych osiemnastu jak tylko sprzedam pierwsze 3-4 sztuki?
  Powinno być  zdanie  nie "jak sprzedam"  ale "jeżeli sprzedam" - a to wielka różnica.
  Ta "gwarancja domyślna" jest nie tylko domyślna ale i warunkowa - "jak sprzedam, jeżeli sprzedam"

Prawdziwa gwarancja - to dotrzymanie słowa. Gwarancja przeważnie jest na piśmie, bo inaczej ludzie musieliby nosić ze sobą dyktafony. Długopis jest tańszy. Umiem dotrzymać słowa. I nie jeden raz kupowałem rzeczy zarówno w "realu" jak i przez Internet i były to często rzeczy wybrakowane (nie-idealne). Umiem wpłacać z góry zaliczki choć nie widzę jeszcze żadnego efektu. Robię to przelewem bankowym - na odległość. I nie robię potem wyrzutów że "towar nie jest idealny". Umiem podejmować decyzje i ponosić ryzyko. Umawiałem się wcześniej e-mailem. Wysyłam zdjęcia konstrukcji. Dzwoniłem i upewniałem się czy mogę przyjechać (i kiedy dokładnie) żeby zacząć współpracę. No i padły stwierdzenia "pierwszy tydzień czerwca 2009". Zdradzam "ktosiowi" swe plany - od razu mówię że to ma być towar "exportowy" do Holandii. Mówię że chciałbym wpierw zamówić 7 sztuk ram. Potem kolejne. Przecież nie znam "ktosia" i muszę wpierw zobaczyć czy nie "odwala maniany". Znam dobrze miejsce gdzie ludzie sprzedają rowery poziome (www.marktplaats.nl). Nie robiłbym tego "na oślep" ani na "chybił -trafił". Znam język angielski i umiem się porozumieć z Holendrami. Umiem umieszczać ogłoszenia w zagranicznych serwisach. Pytam "ktosia" o międzynarodowy numer NIP już na zaś - czy go ma - żeby mieć pewność że będę mógł to po rozkręceniu się "oficjalnie" robić biznes. Aj - ale przecież byłem kiepski gdy chodzi o wiarygodność - bo nie spisałem umowy! No to będzie zaraz bardzo kiepsko gdy chodzi o rezultaty. Pisałem za to e-maile, dzwoniłem, pisałem SMS'y. Miałem zaoszczędzone (zarobione) 11 000 zł na ten cel. Wystarczyłoby spokojnie na zakup 7 ram. Jak się zorientowałem że "ktoś" gra na zwłokę POMIMO UMAWIANIA SIĘ i mam czekać 1 miesiąc, bo "ktoś" nie traktuje mnie poważnie, łamie ustne i e-mailowe ustalenia (miałem przyjechać w pierwszym tygodniu czerwca 2009) i gra ewidentnie na zwłokę ("ktoś" mówi mi że mogę przyjechać miesiąc później - w lipcu 2009). To ciekawe czy wzbudza zaufanie. Raczej nie u mnie. Trzeba pójść w swoją stronę. Przecież dużo prościej byłoby mi to zamówić, kupić i sprzedać drożej. Ale nie mogę polegać na "ktosiu". Po kiego grzyba miałem kupować spawarkę, robić kurs, klamoty? Mnie interesowały same ramy - pospawane przez kogoś kto ma warsztat i zrobi to za pieniądze. Ja bym tylko zmontował do owych ram części rowerowe i zajął się przewiezieniem tego za granicę i sprzedażą. Sto razy prościej. Nie chciałem spawać ram samodzielnie. Robienie tysiąc rzeczy krok po kroku to dosyć upierdl...e zajęcie. Ale jak "ktoś" robi mnie w balona to trzeba "niestety" być samodzielnym nawet i w tysiącu rzeczy. Inaczej nie da rady z niczym wypalić - wszędzie łaska i wszystko jest takie trudne. Trzeba polegać na sobie wtedy jest bez łaski i nie jest takie trudne. Dwóch rzeczy nie uznaję: grania na zwłokę i łapówkarstwa.

  Padają tu zdania- "oszukał mnie wyrolował, takie są fakty"  to przypomnę wszystkim kolegom, zwłaszcza tym co chcą robić jakiś biznes, że zgodnie z prawem od ustalania faktów jest sąd. Przed prawomocnym wyrokiem sądu są nie "fakty"  ale oskarżenia bądź pomówienia, zniesławienia.

OK - jak będzie trzeba to wyjaśnimy to przy ludziach znających prawo. Mój zmarnowany czas, zmarnowane pieniądze. Zwolnić się z pracy na 1 miesiąc i potem musieć szukać kolejnej pracy. To się nie liczy. No pewnie. No jasne. Konsekwencje będą takie że "ktoś" kto "gra w balona" i poczuł się "dotknięty" moimi stwierdzeniami ma szkody moralne. Moralnie ja też poniosłem szkody - bo poczułem się oszukany. No pewnie - trzymajmy stronę bardziej wrażliwego człowieka! Tylko przyjmijmy do wiadomości że tzw. "Sąd" to też zwykli ludzie. I sąd też potrafi być stronniczy. Przykład? Większość dzieci z rozbitych małżeństw trafia do matek. Ciekawa reguła - prawda? Sąd też wydając swe wyroki CZĘSTO wcale nie ma 100% pewności gdzie leży prawda. Bzdura? Wcale nie. Gdy pracowałem w Rzeszowskim Klubie Sportowym RES-Gest to przychodzili tam swego czasu prawnicy na konsultacje. Rozmawiałem jeden raz dłużej z prawnikiem (przyszedł na konsultacje do Klubu) i ten prawnik zdradził mi że CZĘSTO Sąd NIE WIE gdzie leży prawda - ale musi wydać wyrok. Sąd nie może wydać wyroku o następującej treści - "nie wiadomo gdzie leży prawda i nie zapadnie żaden wyrok". Sąd jest od wydawania wyroków. Nawet w niewiedzy. Życie jest paradoksalne.

  Na pewno z Maciejem się zgodzę, w jego krytyce naszego kraju - wiele tu jest nieodpowiedzialności. Ja wspomną tylko o nieodpowiedzialności za słowa. Ale to się zmienia - niedawno zapadł wyrok w Opolu przeciw dziennikarzowi który popisał, że w pewnej firmie szef i zastępca zgwałcili pracownicę.
  Jechał równo- nazwą firmy, nazwiskami  mimo że "do czasu zapadnięcia wyroku człowiek oskarżony jest tylko "podejrzanym o dokonanie przestępstwa" oraz "wszelkie wątpliwości należy rozpatrywać na korzyść oskarżonego"
   Sąd uniewinnił oskarżonych, ale szkód jakie wyrządziło im to  zdarzenie naprawić się już nie da. Ja spotkałem się z dość logicznym wytłumaczeniem całej sprawy, że panowie padli ofiarą "intrygi firmowej" gdyż ktoś miał ochotę na te intratne stanowiska...

Sławek - w naszym kraju panuje zasada wolności. Ale wolności do bólu. Ludziom wolno zmieniać decyzje i wydaje się im że nic się nie dzieje. Za granicą pociągają Cię do odpowiedzialności za podjęte decyzje. Dlatego ludzie tam dobrze sobie życie planują. W Holandii jest bardzo często zwykły niemal "chamski" przymus - nie ma tam wcale wolności - żeby się utrzymać musisz pracować, musisz płacić podatki, "musisz" robić zakupy (rodzice nie karmią 30-letnich dzieci, niemal regułą jest że gdy masz 18-tkę to musisz "wylecieć z gniazda" i żyć na własny rachunek), i musisz wydajnie pracować. Na bezrobociu jest góra 3 miesiące zasiłku pod warunkiem że przepracowałeś 6 miesięcy, masz meldunek w holenderskiej gminie oraz że ... reagujesz na oferty pracy przysyłane pod twój holenderski adres. Czyli nie ma ściemniania. W Holandii za wszystko się płaci, nie ma praktycznie nic "za darmo" ani "po znajomości". Trochę taki bezduszny kraj. W Polsce działają inne mechanizmy - gra na emocjach, domyślanie się, udawane koleżeństwo. Ale koleżeństwo w Polsce ociera się niestety bardzo często o wielką nieodpowiedzialność. Najpierw ktoś się koleguje, przymila, robi wrażenie, wypytuje, mówi że ma na coś "ochotę", a potem gdy zaczynasz czegoś wymagać (za pieniądze!!!) to wycofuje i wyślizguje. I trudno wtedy wymagać jakiejkolwiek odpowiedzialności czy decyzji od rzekomych "kolegów". Nie twierdzę że za granicą jest raj. Ale na pewno życie jest bardziej poukładane i zorganizowane. Człowiek zdaje sobie tam sprawę że "koleżeństwo" czy "przyjaźń" to rzeczy które są powierzchowne i nie spodziewają się po nich zbyt wiele. I dlatego ludzie są zaradni, bo nie oszukują się licząc na kogoś. Są dzięki temu rozgarnięci i praktyczni. W Polsce promuje się naiwność/ niewiedzę. Za granicą człowiek nie może być niezdarą, fajtłapą, niedoinformowany - bo "nie przeżyje w społeczeństwie". Nie pozwolą w takiej Holandii żyć biernie albo jak ciamajda w społeczeństwie. Nie pozwalają na to.

A propos "nieodpowiedzialności". Życie jest walką. Nawet Kościół posuwał się w swojej historii do nieczystych zagrań (wyprawy krzyżowe). I co z tego. Czy odpowiada za to co zrobił? Przeprosiny? Wypłacono jakieś odszkodowania? Samo "przepraszam" nie wystarczy. Po II-giej wojnie światowej np. Polacy zaczęli żądać od Niemców zadośćuczynień finansowych (np. fabryki niemieckie gdzie ludzie tyrali niczym niewolnicy). I bardzo dobrze że pociągnięto ich do odpowiedzialności. Nie można przyzwalać na wykorzystywanie. Ale ktoś się o to bił. W życiu panuje walka. Wygrywa silniejszy/ bardziej cwany/ bardziej konsekwentny. Czasem wygrywa też prawda. Liczne paradoksy życia. Dla mnie paradoksem jest to udawane kolegowanie się z którego nie można spodziewać się odpowiedzialności.

MaciejDlugosz

  • Gość
Odp: Dlaczego rower poziomy jest drogi ?
« Odpowiedź #73 dnia: Czerwca 03, 2010, 06:39:55 pm »
W pewnych okolicznościach jest wręcz wskazane żeby rower ... był drogi!

Z trójkołowca możemy uczynić "sprzęt rehabilitacyjny". Wtedy "rehabilitacyjny" rower należy reklamować w placówkach PFRON (Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych). Osoba z odpowiednią grupą inwalidzką (niekoniecznie kaleka) może uzyskać dofinansowanie do zakupu roweru "rehabilitacyjnego". To dofinansowanie może wynosić nawet 80% ceny roweru i klient z własnej kiesy pokrywa jedynie 20% ceny roweru "rehabilitacyjnego", resztę pokrywa PFRON.

Macieju, zaczynasz jeździć po bandzie i to ostro. Uważaj, bo znajdzie się taki, który zinterpretuje twoje słowa tak: inwalida = krowa do dojenia. I będzie dym.

Z dofinansowaniem to nie jest takie hop siup. Tak jak z US, każda placówka PFRON (najczęściej miejscowy MOPS) autonomicznie interpretuje wykładnię prawa. I tak, w niektórych jest 20%, 40%, max.60% dofinansowania, w innych patrzy się tylko na stawkę VAT (7%= wyrób medyczny = ok, 22%- nie ok). A wszystko i tak zależy od budżetu PFRON i ilości podań w danych programach. Np. w 2009 roku ani jeden wniosek o dofinansowanie roweru rehabilitacyjnego dla osoby niepełnosprawnej powyżej 7 roku życia nie uzyskał pozytywnej opinii. Był kryzys, źródełko kasiorki wyschło i dupa. Nie ma lekko, szczególnie tym potrzebującym, dla których te pojazdy są potrzebne do życia.

Zrobienie z poziomki rasowego roweru rehabilitacyjnego (z kwitem CE - wyrób medyczny) nie jest sprawą ani prostą ani tanią. Wystarczy ci, że "zabawa w CE" zaczyna się opłacać, jeżeli masz roczny obrót min. 45 000 euro/year. Kombinuj, kombinuj.....

Jak zwykle - kosztorys jest grubo przeskalowany. I muszę mieć obrót 45 000 EUR rocznie (180 000 zł) żeby się opłaciło. Nic nie jest proste ani tanie. Wszystko jak zwykle jest trudne, prawie niemożliwe. Ale prawda jest inna.

No to mamy dym:

"Podjąłem współpracę z innymi mediami - w dziedzinie produkcji sprzedaży i serwisu rowerów rehabilitacyjnych - na dzień dzisiejszy rozpoczynam współpracę w dziedzinie atestów i dofinansowań z PFRON dla osób niepełnosprawnych [...] jeżeli byłbyś zainteresowany wykonaniem atestów na rowerek jestem w stanie to załatwić po kosztach - atest rowera kosztuje normalnie około 28 tysięcy złotych ja jestem w stanie wykonać to za 15 - gdybyś miał ochotę zapraszam do współpracy. Jakub G." (Guton Turner)

Nie jestem żadnym odkrywcą - rowery trójkołowe "rehabilitacyjne" wyglądają całkiem podobnie jak rowery "pół-poziome" ("semi-recumbent"):

http://www.misiarz.pl/kat,69,rrl.html

http://www.misiarz.pl/kat_all,61,1,rowery,trojkolowe,rehabilitacyjne.html




MaciejDlugosz

  • Gość
Odp: Dlaczego rower poziomy jest drogi ?
« Odpowiedź #74 dnia: Czerwca 08, 2010, 07:24:53 am »
Kolejny przykład: dlaczego niekiedy opłaca się żeby rower poziomy był drogi? Bo można wtedy wydoić sporo kasy z Europejskiego Funduszu Regionalnego! Np. Kamil Manecki wykorzystuje tę możliwość: http://www.velokraft.com/ . Ta możliwość wymaga od nas orientowania co się dzieje w prawie oraz pisania wniosków, układania planów, konsekwentnego realizowania. Nie będzie można oczywiście żyć tyko z dofinansowań - bo dofinansowania nie są 100%, kiedyś się kończą, zawsze musi być "wkład własny" oraz nie zawsze naszemu wnioskowi zostanie  przyznana pula pieniędzy (jest w określonym czasie pula pieniędzy do rozdysponowania i komisja ustali kto z wnioskodawców dostanie, a kto nie). W Rzeszowie trzeba kliknąć: http://www.wup-rzeszow.pl/?cPath=47//5 pomyśleć jak się "wcisnąć", pójść po wnioski/ formularze, poukładać plan i jazda! Oczywiście rower poziomy nie musi być drogi "z zasady", ale są takie sytuacje kiedy się opłaca żeby był drogi.

Wnioski do EFS pisał np. kierownik Klubu Sportowego RES-Gest w Rzeszowie w którym 3 lata pracowałem. I faktycznie - są realne pieniądze do wydojenia. I to całkiem spore. Klub sportowy był organizacją "non-profit" ale to bez znaczenia, bo EFS obsługuje różne podmioty. Warunkiem jest napisanie wniosku zgodnego z formularzem, napisanie kosztorysu, złożenie wniosku, czekanie na odpowiedź, jeżeli przyznają nam dofinansowanie to rozpocząć "dojenie", jeśli nie przyznają to napisać kolejny, lepszy wniosek (nie ma znaczenia ile razy wysyłamy - ważne żeby spodobać się komisji oceniającej), rozliczać się księgowo, otrzymywać transze, na koniec zdać sprawozdanie - tzw. następuje "ewaluacja projektu" (do tego celu wystarczą sprawozdania i np. proste ankiety, ileś tam ludzi to wypełni i święto).

Prawda o tych wioskach do EFS jest też taka, że nasz wniosek może oceniać merytorycznie (czyli zgodność z ustanowionymi celami EFS) osoba której się coś nie spodoba i dlatego nasz wniosek odpadnie. Wysyłając kolejny raz wniosek nie musimy zmieniać w nim wszystkiego, bo nasz kolejny wniosek może trafić do innej osoby oceniającej w tej samej placówce EFS (mowa o ocenie pod względem merytorycznym). Jeżeli wniosek jest dobrze napisany i nie ma ewidentnych błędów to jest szansa że się zakwalifikuje. Oczywiście są błędy których nie da się "ominąć" wysyłając kolejny raz wniosku - np. błędy formalne, prawne, finansowe. Wszystko należy spokojnie przestudiować - jak widać udaje się to również ludziom produkującym rowery poziome.

P.S. Pisząc ten post nie mam nic osobistego do wyrażenia do kierownika Klubu Sportowego RES-Gest ani do Kamila Maneckiego. Chodzi mi tylko o to że są ludzie próbujący czegoś nowego i są tego skutki. Realne pieniądze. I są to pieniądze "leżące" nieraz bliżej nas niż się nam zdaje.
« Ostatnia zmiana: Czerwca 08, 2010, 09:21:05 am wysłana przez Maciej Długosz »