Ja mam już pomysł - namoczyć tylną oponę w oleju i jazda.
Przemyślałem dokładniej sprawę. Jeśli to ma kosztować tyle zachodu (dokładny plan, organizacja, płacenie za udostępnienie przestrzeni) i nie będzie to regularne żeby przynosiło dochody a ja mam robić komuś reklamę to wolę zrobić to w nieco inny sposób. Moje wnioski (moje odniesienie są do miasta Rzeszowa):
"Robić dobrze" marketom czy właścicielom parkingu urządzając wyścigi i robiąc im doskonałą reklamę i jeszcze za to im płacić raczej nie mam ochoty. Niech te łebki od "management'u" z super/mega/hiper-marketów spróbują coś pomysłowego zrobić dla swoich klientów. Nie piszę tego tego z zawiści do marketów/ supermarketów/ hipermarketów. Wiem że to zabrzmi jakbym mówił nie na temat ale w "głupiej" Castoramie są np. "mini-pseudo-poradniki-techniczne" - można nie będąc w temacie dowiedzieć się praktycznych/ cennych informacji. A reszta marketów? Sorry za kryptoreklamę Castoramy. Darmowe kible, ładnie uśmiechające się panie dające próbki jogurtów/ soczków/ serków topionych to też "atrakcja" marketów (Oczywiście te mini-pseudo-poradniki-techniczne z Castoramy to krótkie ulotki i nie są napisane z laboratoryjną szczegółowością - więc proszę nie miejcie mi za złe że jak tam pogonicie to nie znajdziecie w nich informacji "jak pospawać ramę roweru poziomego"

).
Są instytucje (Urząd Miasta) które udostępnią przestrzeń po "rozsądnych pieniądzach" i nie będzie to działalność powiązania z marketem gdzie jakiś koleś w krawacie będzie patrzył na mnie jak na wariata i napaleńca i będzie sceptycznie obliczał w głowie ile zysku mu ta cała zabawa przyniesie i będę musiał się płaszczyć/ uzasadniać/ kalkulować/ szacować by go przekonać. A on ma dla mnie tylko 5 minut "bo zaraz jedzie na spotkanie".
Jest bardzo duży miejski parking w okolicach mostu nad Podwisłoczem (niedaleko jest hala "Podpromie") - i tam byłoby (w Rzeszowie) najprościej. Już nie raz widywałem że bawili się tam w "drift" właściciele samochodów. Parking jest w tak "dziwnym miejscu" że praktycznie rzecz biorąc często jest słabo zapełniony i można się tam zająć organizacją "mikro-zawodów". Nawierzchnia to asfalt.
Co do toru - jest krótka, fantastyczna trasa która praktycznie "aż prosi się o wykorzystanie do zawodów". W Rzeszowie prowadzi bardzo fajna droga od Teatru Wandy Siemaszkowej, koło Społem, koło Telekomunikacji Polskiej, koło placu Balcerowicza aż do ronda w okolicy Invest Banku, potem objazd kawałkiem prostej drogi z powrotem do Teatru Siemaszkowej. I tak kilka okrążeń. Jest to trasa z "zawijasami". Ma bardzo fajny profil, asfaltową nawierzchnię, jest też krótki odcinek z górki i pod górkę - więc nie jest nudna (choć mimo wszystko jest to krótka trasa). Ilekroć tamtędy jeżdżę rowerem to marzy mi się zrobić tam "mini" wyścig. Odcinek jest krótki ale ma niesamowicie fajny profil. W pierwszej kolejności próbowałbym dokonać tego we współpracy z Klubem Sportowym. Trasa byłaby zamknięta na max. 1 godzinę z ruchu ulicznego (bo będą klnąć kierowcy - zwłaszcza taksówkarze, bo mają tam niedaleko parking). I trzeba by uderzyć (jak sądzę) do Urzędu Miasta w sprawie wydania pozwolenia. Ale najlepiej przez Klub Sportowy żeby uzyskać pozytywną odpowiedź. No i cała organizacja: oznakowanie toru taśmami, do tego obowiązkowo sędziowie, pielęgniarki, ubiory ochronne dla uczestników, zaprosić telewizję.