Zrobiłem kilka rund testowych, aby wyznaczyć opory toczenia mojej kozy i tym samym mieć lepszy ogląd na wcześniejsze pomiary.
Testów nie opisuję krok po kroku - powiem tylko, że niepotrzebnie pokomplikowałem, aby uzyskać w sumie mało precyzyjny wynik. C
rr wyszło mi ogromne (co już Jacek zauważył) - między 0,008 a 0,01, co jest wartością 2,5 raza większą, od typowej dla szosowych opon.
Oczywiście pierwsza myśl, to znaleźć przyczynę tego stanu rzeczy.
Hipoteza 1 - coś wprowadza dodatkowe tarcie. Może opona gdzieś w widełkach ociera, może hamulce za blisko ustawione i po obciążeniu maszyny dotykają koła... dokładnie sprawdzone, hipoteza obalona.
Hipoteza 2 - może opory, które powinny być pomijalnie małe, wcale tak małe nie są. Inspekcja łożysk. Same łożyska wydają się być ok. Po kilka razy sprawdziłem, czy nie są zbyt mocno ściśnięte po zamocowaniu koła w ramie - nic z tych rzeczy. Hipoteza wątpliwa, jednak w wolnej chwili włożę nowe łożyska - wysokiej klasy, z bezkontaktowymi uszczelkami i lekkim smarem. Nie zaszkodzi.
Hipoteza 3 - opory opon są w moim przypadku znacznie większe, niż się spodziewałem. Z przodu mam Schwalbe Pro One TLE Addix Race. Z pośród wszystkich szosowych opon występujących w rozmiarze 26", powinna mieć jedne z najmniejszych oporów tocznych. Tylna Schwalbe ze względu na wiek może mieć opory wyższe... ale nie sądzę, by były one aż tak wysokie, by po uśrednieniu z przodem dawały C
rr ponad 0,008. Śledztwo trwa.
Schwalbe Pro One - tu podają zmierzone podczas toczenia na bębnie z ryflowanej blachy C
rr=0,00375... ale po pierwsze, jest to wynik dla opony w rozmiarze 25-622, a nie posiadanym 28-559, a po drugie mierzono tu oponę zainstalowaną w systemie tubeless. Wg testów porównawczych z tej samej strony, użycie zwykłej, ciężkiej butylowej dętki w oponie TL może znacznie zwiększyć jej opór toczenia, nawet o 30% (
tu test porównawczy dla conti GP 5000). Niech więc to będzie C
rr około 0,005. Jedna guma to stary leżak, to może jeszcze nieco więcej. Mniejszy rozmiar koła też nieco dokłada... Trudno mi jednoznacznie stwierdzić, że to opony, ale póki co, nie mam lepszego tropu.
Problem jest taki, że niewielki jest wybór szosowych gum 26". Właściwie tylko nieliczne są jeszcze w takim formacie produkowane. Z dętkami, które wolę od tubeless też jest problem. Nigdzie nie znalazłem odpowiednich rozmiarem kich z TPU, lateks z kolei upierdliwy w użytkowaniu i drogi. Zostaje butyl - solidny, ale ciężki i dokładający sporo oporów. Daleko więc od optymalnego systemu - a wszystko - przez jeden, jedyny czynnik - rozmiar koła. W tym rowerze już się tego nie zmieni, ale następny poziomy przecinak tylko z kołem 28" - nie przez jego "lepszość", a przez dostępność ogumienia.
Jak to się przekłada, na wcześniejsze pomiary? Przygotowałem teoretyczne modele uwzględniające nie tylko opory toczne i stojącego powietrza, ale i wiatru, który przecież był znaczny podczas poprzedniego testu, jak i np. efektywności napędu (ile z mocy zmierzonej w korbach idzie na koło). Podstawiłem znane parametry, pozostałe dostrajałem metodą prób i błędów, aż znalazłem najlepsze dopasowanie do wyników pomiarów. Wszystkie współczynniki są w spodziewanym zakresie (składowe wiatru w kierunku jazdy, różnice w Cd*A, efektywność). Po nałożeniu modeli na wykres, wygląda to tak:
Dopasowanie jak widać dość dobre, uzyskałem je przy następujących parametrach:
Mamy więc zysk w Cd*A ponad 15%, a nie, jak wcześniej oszacowałem na podstawie wyników uśrednionych około 10%. Wcześniej uważałem, że to dużo - okazuje się, że nawet więcej kuferek daje.
Można by teoretyzować, jak to przekłada się na prędkość, ale teraz ważniejszym dla mnie problemem są opory toczne, bo są przynajmniej dwukrotnie za duże - to w zakresie mocy, z jakimi jeżdżę nawet 2 km/h mniej. Dlaczego te 2 km są dla mnie istotne? Bo o tyle jestem w tej chwili wolniejszy na poziomie, niż na dotychczasowej szosie.
Co jeszcze zwróciło moją uwagę podczas zabawy parametrami - ogromny wpływ wiatru. Podejście, aby uśrednić wyniki dla jazd w obu kierunkach kompletnie się nie sprawdza, dopiero dodanie składowej wiatru do prędkości względem powietrza daje rezultaty pokrywające się z pomiarami. Problem jest taki, że nie mam czym wiatru mierzyć na bieżąco, stacje meteo podają zakresy bardzo szerokie, a wybranie pogody bezwietrznej jest często niewykonalne. Pozostaje mi prędkość wiatru zgadywać... choć przez moment pomyślałem, czy by nie nabyć taniego cyfrowego anemometru. Nie, oczywiście to tylko sztuka dla sztuki. Liczą się wyniki, a nie cyferki.
W międzyczasie dotarły do mnie z Chin nylonowe kółeczka, które chcę wykorzystać do prowadzenia łańcucha. Może nie będzie różnicy w oporach, ale mam nadzieję, że będzie ciszej, bo w tej chwili koza pracuje bardzo nieelegancko, co doprowadza mnie do szału. Prace trwają.