Witajcie wszyscy !!
Przez przypadek trafiłem na ten wątek i dlatego postanowiłem się zarejestrować (odkąd mam fb to zapomniałem, że jeszcze są jakieś fora dyskusyjne

) i wyjaśnić "z czym był problem" i z jakimi się mierzę ograniczeniami, bo kilka osób tu "chwali" się, że bez silnika kręcą i po 500 km.
Jestem osobą niepełnosprawną od urodzenia. Mam dziecięce porażenie mózgowe. Mówię niewyraźnie, jąkam się i mam kłopoty z poruszaniem (zawsze ktoś mnie musi podtrzymywać bym mógł iść).
Pierwszy mój rower (duży trójkołowy od Misiarza z Tychów) dostałem w 2008 roku i przez pół roku przejechałem... 150 km (dziś taki dystans potrafię zrobić w jeden dzień).
Moje dystanse rosły, a i pomysłów mi nie brakowało. Na tamtym sprzęcie wjechałem na Równice i górę Żar. Znajomi, którzy próbowali wsiąść na tamten sprzęt stwierdzili, że on... nie ma prawa jeździć i tym bardziej mi gratulowali wjazdu, ponieważ rowery od Misiarza są owszem dobre, ale do dojazdu do lekarzy, fizjoterapeuty czy sklepu, ale nie do jazdy wyczynowej ;-)
I dlatego narodził się pomysł trajki.
Zależało mi też na tym, by nie mieć silników, ponieważ dla mnie cała radocha jest w tym, że gdzieś dotrę siłą własnych nóg i tym samym (jak to ja nazywam) wejdę na mój Everest.
Owszem dla osób sprawnych moje "wyczyny" nie wiele znaczą, bo to co ja nazywam wyczynem, oni robią "ot tak" (np. mój znajomy pojechał z Katowic do Wiednia na rowerze non stop, i nie było to dla niego jakimś problemem czy wyczynem).
Przypominam sobie, że mój pierwszy "wyczyn" to było przejechanie (na Misiarzu) 40 km na moje 40 urodziny, hihi. Dziś na trajce, kiedy tylko mogę to robię po 100 km dziennie (nawet nazywam się setkoholikiem, bo uwielbiam te moje setki całodniowe)
Jak tylko dostałem trajkę (od Dekersa) to pierwsze "wyzwanie" to była jazda przez 24h. Wtedy wykręciłem 203 km.
Potem już się posypały moje wyzwania. Chociaż "wyzwania" które były wyzwaniami dla roweru Misiarza, były czymś normalnym dla trajki Dekersa.
Mogłem też wreszcie poczuć się naprawdę wolny, bo na poprzednim rowerze "wyczynem" był wjazd na.... trawnik ! Bo czułem się na nim strasznie niepewnie i wiele razy się po prostu wywaliłem razem z rowerem.
Na trajce mogłem nie tylko wjechać na trawnik, ale do lasu i na ścieżki "nieasfaltowe", które do tej pory były dla mnie zamknięte. Idealne porównanie to takie, że tak jakby ptak z klatki był wypuszczony na wolność.
Wreszcie mogłem pojechać z Katowic do Tychów, na Paprocany, albo do Dąbrowy G na Pogorię i potraktować to jak Wy (pełnosprawni) traktujecie dojazd do pracy.
Ponieważ ciągle mi było mało, a jestem z tych co podnoszą sobie porzeczkę to wymyśliłem, że pojadę dookoła Polski !!!!!! I w 2022 roku przez cały lipiec objechaliśmy kraj od Cieszyna do Cieszyna.
Potem był szlak Green Velo, a w tym roku WTRka.
Ponieważ podczas mojego pierwszego trajkowego wyzwania przez 24h, pokonałem granicę 200 km, to chciałem wiedzieć czy moje ciało jest w stanie pokonać i 300 km non stop. Znajomy, zapytał się mnie czy myślałem o jakimś oficjalnym rekordzie, skoro tak szaleje i wciąż przesuwam granicę. No i udało się !!!!!!! Mam i rekord Polski i 300 km.
Przepraszam, że może za bardzo chaotycznie to rozpisałem, ale chciałem wytłumaczyć Wam na czym polegało takie "wyzwanie" bo dla sprawnego to NIC czym by można było się chwalić.
Tych, którzy chcą poznać mnie bliżej i zobaczyć wszystkie moje dokonania zapraszam na FB:
https://www.facebook.com/TrajkaonTheTripA dla tych którzy nie mają, jestem w trakcie budowy strony internetowej, ale już teraz jest tam filmik i opis WTRki oraz Rekordu Polski:
https://trajkaonthetrip.pl/Pozdrawiam
Łukasz Wiliński