Córa Gromanika, która miała wtedy 4 miesiące nie była pierwsza. Ja w ten sposób woziłem najpierw swojego syna a potem córkę - oba potwory wkładałem do nosidełka. Policja nie miała nic do tego. Jest to dużo wygodniejsze i bezpieczniejsze dla niemowlaka, który nie potrafi sam siedzieć.
Według litery prawa chyba miała...O ile się orientuję to prawo przewiduje tylko możliwość przewożenia dziecka w specjalnie przystosowanym foteliku i to do wagi jakiejś tam (albo limit wiekowy) Druga rzecz, że widząc taką scenkę miłości ojcowskiej trzeba by chyba być potworem by wyciągnąć bloczek mandatowy...
Ja w ten sposób nosiłem i córę i syna. Najpierw z przodu, a jak rośli i "grubli" to w nosidełku ze stelażem na plecach. Prawdopodobnie dzięki takiej "hipoterapii" "ojcoterapii" synu zaczął w ogóle chodzić. To znaczy chodzić zaczął "noramalnie" choć neurolog się dziwił, bo określał jego przewodzenie nerwowe w nóżkach na 20% normy.
Świętej pamięci Michalina Wisłocka - ta od "Sztuki kochania" polecała nosidełka do odchowu wcześniaków - patrz książka "Sztuka kochania-witamina M"
Ale nosidełko, jeśli ze sklepu, wyglądało "porządnie" i "bezpiecznie" a sposób Gromanika, od tysięcy lat praktykowany w licznych kulturach, budził kontrowersje bo nosidełko zwijał sam. Tzn. kontrowersje wśród osób które nie potrafią wyobrazić sobie świata poza tym co "atestowane".
Mała uwaga - sposób Gromanika byl testowany przez tysiące lat, a nosidełko przednie "ze sklepu" potrafiło mi się kiedyś otworzyć - na dole były jakieś durne paski na klamerki.

Po tej przygodzie klamerki wywaliłem a paski przeszyłem na maszynie.