Siadam na rower wspomagany, od pierwszej chwili mogę poruszać się z maksymalną prędkością jaką wspomaganie oferuje.
Siadam na zwykły rower mogę się poruszać tylko tak jak mi kondycja pozwoli.
Jak długo nie zbuduję wytrzymałości próba użycia wyższych cech kondycyjnych skończy się z miejsca wyczerpaniem i koniec wycieczki. Po zbudowaniu wytrzymałości stopniowo budują się wyższe cechy i mogę rozwijać i utrzymywać większe prędkości. Do tego czasu mam już taki przebieg, że umiem bezpiecznie poruszać się moim rowerem. Pamiętam bardzo dynamiczne manewrowanie szoską, przeskakiwanie przeszkód i dynamiczny balans, który pozwalał bez ryzyka nie marnować czasu. Na to wszystko trzeba zbudować doświadczenie.
Po jakimś czasie jazdy ze wspomaganiem zajdzie ten sam proces. Wprawa w prowadzeniu będzie się poprawiać. Zagrożeniem jest niskie doświadczenie i dostąp do całej mocy ze startu, większa masa i pogorszony balans roweru szczególnie w wersji napędu w kołach oraz duża masa osoby z nadwagą, która przecież (statystycznie) kondycji nie zbudowała.
Ogólnie to jestem za ubezpieczeniem w przypadku roweru bez napędu, które to umożliwiało by poruszanie się po drodze zawsze oraz ew. ubezpieczenie legalizujące rower z napędem do poruszania się po drogach zawsze.
Ograniczenie prędkości dla roweru bez napędu z jakiegokolwiek powodu jest próbą zwalczania roweru, jest to zachowanie antyekologiczne i aspołeczne i na wskroś niemoralne. Nigdy nie słyszałem czegoś takiego ze strony kogokolwiek kto robi dużo km bez napędu. Ciekawe, że takie rzeczy wypisują inni... czyżby próbowali dołączyć się do zwolenników twardej motoryzacji, zahamować i zniszczyć rozwój roweru ?
Co do mocnego napędu to super pomysł. Miejsce takiego pojazdu jest wyłącznie na drodze. Mógłby w pewnym stopniu zastąpić klasyczne motocykle, może częściowo inne środki transportu. Obudowany mógłby zrównać się użytecznością z małym autem z użytkowaniem jednej osoby, energooszczędnością przerastając wszystko oprócz rowerów obudowanych.
Co do mocnych rowerów terenowych to nie wiem czemu nie mogły by mieć możliwości poruszania się po drodze. Skąd takie pomysły żeby im tego zabraniać, to bez sensu.
Ogólnie rzecz biorąc wydaje mi się, że przepisy zupełnie nie nadążają za rozwojem techniki. Coraz bardziej nie pasuje to co wolno do tego co się da i co ma jakiś sens. Z tego powodu ludzie są zmuszani do coraz bardziej dziwnych kombinacji żeby jakoś funkcjonować. Mam też takie podejrzenie, że wielu by sobie sprawiło zupełnie inny sprzęt gdyby wiedzieli, że nie podpadną pod jakiś paragraf. Tylko dlatego, że się kierują minimalnym ryzykiem to używają takich a nie innych rozwiązań. Lepiej byłoby to tak prawnie zorganizować, żeby każdy mógł jeździć czym chce.