Jacekddd mamy podobne założenia w strategiach "wyścigowych" - czyli wymęczyć zawodnika tam gdzie my mamy komfortowe warunki. Fair Play? Ależ jak najbardziej - mamy tu spontaniczną próbę sił dwóch pojazdów HPV (w górach nikt sobie nie dołoży 20kg na szosę). Więc aby coś ugrać, trzeba planować =)
No to dzisiejsza sytuacja, zjeżdżam do ronda w drodze do pracy.
Prawie w rondzie widzę szoskę przede mną.
Profil jest taki:
https://drive.google.com/file/d/1jV_B4u9DredwTpSoc_QSZnKdMeVIlHnP/view?usp=sharingAle na 650m profil nie ukazuje mostu nad potokiem
o wysokości dodatkowych kilku metrów.
Jest to więc z zjazd i podjazd dając w sumie jakieś 4m podjazdu.
Na zjeździe szybko zaczynam doganiać, większą część podjazdu
się zbliżam, ok 1/4 podjazdu zaczynam tracić.
Następnie jest zjazd do ronda ok 5m.
Gdzie bez kręcenia wyprzedzam.
Po rondzie widzę, że skręca w przeciwną stronę czyli papa.
Ale, ale hola, panowie, czego nie widziałem
podjeżdżając do kolejnego mostu. Otóż, zawrócił,
wykorzystując moje spowolnienie rondem i podjazd
dogania, wjeżdża na ścieżkę no i zaczynamy.
W końcu zmienił specjalnie trasę, żeby zobaczyć,
czy i jakie to coś jest szybkie.
Coś mi zaciąga łańcuch bo pod domem dałem mu w kość
a się kończy ale po chwili łańcuch uporządkowany.
Doganiam, 35km/h, wchodzi na koło.
38 - trzyma się
40 - walczy
42 - odpuszcza
przestaję kręcić, czekam, odchodzę w lewo, ścieżka jest pusta.
Dogania, odwracam się: - jeszcze raz? -
On: - nic nie daje, jazda na kole -
Ja: - będę grzeczny 35km/h, trzeba zejść nisko -
On: - spróbujmy -
... i do końca ścieżki jechaliśmy jak po sznurku 36km/h.
Przed końcem, odpuszczam:
On: - ile masz cx?-
Ja: - CdA ok 0,078 - (chyba się przejęzyczyłem i jest jakoś 0,08)
On: - a ja ile ? -
Ja (patrzę po nim, wzrost dobry, silna budowa, niezbyt agresywna pozycja):
- ty masz jakieś 0,25 - (nie wiem czy dobrze go oceniłem).
Profil:
https://drive.google.com/file/d/1jVdgOb2aT1nX3diFGTDsDj5tJ853bjBG/view?usp=sharingW innym przejeździe to jest dokładnie ta trasa:
https://youtu.be/Ys-7X54Z8ms?t=796Pożyczyliśmy sobie i każdy pojechał w swoją stronę.
Może mi machnie jak następnym razem gdzieś w trasie
się spotkamy...