Mam N380 ponad 2 lata, ~30kkm. Rozpędzone koło z Nuvinci "na pusto" wyraźnie szybciej zwalnia niż przy kasecie. Podczas jazdy, rowerem szosowym na grupie 105 jeżdżę dynamiczniej, z większą średnią (100km do 3,5h), a poziomym z N380 (ta sama trasa, w obie strony, teren odsłonięty, płasko - Żuławy ~4h). Za to poziomym łatwiej się jeździ na dłuższe trasy (>200km), w trudniejszych warunkach wiatrowych

, choć jest ze dwa razy cięższy. Przekładnia ma tu spory wkład

.
Bezstopniowa zmiana przełożeń w 380% zakresie daje komfort większy niż zwykłe przerzutki i przekładnie wielobiegowe. Nie ma żadnego problemu zmiany przełożenia pod obciążeniem, ani szukania "biegu". Można (częściowo) zmienić przełożenie podczas zatrzymania, choć "wpłynie" dopiero po ruszeniu. Kosztowną pokusą jest automatyka.
Jeżdżę Flevo, więc na bardzo stromych podjazdach raczej doświadczam uślizgu przedniego koła, niż popuszczania w przekładni. Jest w zasadzie bezobsługowa. Jedynie sterowanie linkami wymaga ich okresowej wymiany, są dwie i mogą być awaryjne. W trasie, mam odrobinę obawy, a co zrobię jak padnie coś więcej?

. W terenie górskim, brakowało by mi trochę nadbiegu po bardzo szybkich zjazdach, ale kosztem poczucia bezpieczeństwa.
Też się zastanawiałem, czy opory przekładni, waga i koszt nie skonsumują radości z jazdy. Niezawodność, komfort płynnego dobierania przełożeń w wystarczająco szerokim zakresie, pokonały te obawy.