Się wtrącę i uważam, że ci co im na zdrowych kolanach zależy, pomimo obrzydzenia
do mnie elaborat ten przeczytać powinni. Jeśli on nie pomoże, to na pewno nie zaszkodzi.
Piszecie o kadencjach, watach itp.
Podejrzewam, że młodymi ludźmi jesteście, gnaty Was nie bolą i pewnie pod uwagę nie bierzecie tego, że lata płyną i starość kiedyś nadejdzie.
Ja też byłem młody.
Nic mnie wtedy nie bolało (na jednej nodze 10 "pistoletów" robiłem), a o kadencjach w kręgach poziomych pionierów nikt pojęcia nie miał i nie próbował nawet myśleć.
Ważne było żeby jechać.
Dzięki przełożeniom pośrednim blat 65 i więcej uzyskiwałem (ale przy 14 z tyłu) i było heja
i do przodu.
W okolicach 58 - 60 kolana zaczęły dokuczać.
2,5 roku temu otwarte pojazdy odstawiwszy jazdę Cabem (VM) na korbach 170 zacząłem.
Mimo braku w VM chłodzenia wiatrem kolana dokuczały. Przy Nexusie 8 w miejskiej jeździe max biegiem była 5 ka.
Mając kilka kompletów korb 175 dziwnie się przed ich montażem, choć mam 185 cm, wzdragałem. (Może bałem się, że o maskę czubkami butów haczył będę, albo też ze zwykłego lenistwa nie zrobiłem tego).
Wreszcie latem 2019 męską decyzję podjąłem i w dwóch Cabach 175 ki zamontowałem.
Pojazdy stały się "lżejsze", a w Nexusie piątka i szóstka w częste używanie weszły (przy okazji są cichsze) i kolana przestały boleć. Czuję oczywiście, że je mam ale nie bolą.
Logika podpowiada mi, że im krótsza korba, to kolano w mniejszym stopniu się zgina
i kolanowe panewki (fachowych określeń nie znam) na krótszym odcinku się wycierają.
W młodym wieku tego nie czuć i śmiało można eksperymenty nawet na dziecięcych 11 czy 12 kach robić.
Za moich wczesnych poziomych czasów nikogo starszego, co by długim poziomym jeżdżeniem mógł się pochwalić i spostrzeżeniami podzielić NIE BYŁO.
Dla Was współczesnych młodych, takim starszym królikiem doświadczalnym ja jestem,
a przynajmniej powinienem być. Przez 40 lat jeżdżenia doświadczonym i konsekwencje niekonsultowanych eksperymentów obecnie ponoszącym.
Przypuszczam, że współczesne ochraniacze na kolana, jazda w obudowach czy też indywidualne predyspozycje jeżdżącego do lepszego stanu kolan na starość przyczynić się powinny.
(Choć wątek o bolących kolanach niestety trochę jakby temu zaprzecza).
Co oczywiste waga pojazdu czy roweru czy teren także rolę odgrywa.
Po kilku miesiącach namawiania, Tomek (tomOjo) w końcu do Caba korby 175 założył i próby poczynił.
Z jazdy pod górki był zadowolony, ale na prostych większe obroty go męczyły i do 170 tek wrócił.
No cóż.
Jest młody a jego potężne uda na okrutną siłę wskazują, więc pewnie i na 160 kach (przy 182 cm wzrostu i wadze Caba ok 43) też dałby radę.
Mateusz (noisue) posłuchał mnie i ze 155 tek, przy blacie 65, wadze pojazdu 28 i wzroście 174 na 165 przeszedł. Na razie jest zadowolony.
Uważam, że jeśli ktoś dużo po mieście jeździ (gdy hamowania i przyśpieszania są częstsze),
to dłuższe korby (oczywiście odpowiednie do wzrostu) są lepsze i mniej kolana rujnują.
Na trasy zaś krótsze by się przydały.
Ideałem byłyby "czarodziejskie" korby, które by manetką w zależności od potrzeb można było wydłużać lub skracać.
I to jest zadanie dla inżynierów, aby takie korby powstały.
Ja, jeśli czas na zrobienie lekkiego (jak ten carbonowy Mateusza - noisue) Caba znajdę i do dalszych tras przygotuję, to na pewno próby na 172,5 kach (ale na nie max blat jak mam to 54) lub 170 (tu mam do 62) kach popełnię.
Niewątpliwie dyskusje o kadencjach, watach, sratach i kamratach w życiu młodego Polaka na poziomie wielką rolę odgrywają, ale myśl o stękaniu przy wstawaniu na emeryturze wzniosłe te rozważania w każdej myślącej głowie studzić powinna i ku rozsądnemu postępowaniu skłaniać.
Optymistycznie zakładam, że w miarę rozgarnięty czytelnik nad tym co napisałem zastanowi się.
Rozgarnięty i mądry bardziej lub inaczej pomyśli lub napisze; "Wal się dziadek.
Ja jestem niezniszczalny". Ma prawo.
Wierzę, że wielu z Was wiek emerytalny osiągnie więc myślenie o starczej przyszłości
do "jadłospisu" poziomego wdrożyć powinni.
Wszak myślenie nie boli.
A przynajmniej nie powinno.
I tak nam dopomóż bób.