Tym razem będzie nie tyle o reakcji na rower poziomy, co na rower w ogóle. Niektórzy ludzie mają potężny ból tyłka wcale nie dlatego, że jeżdżą na pionowcach, tylko dlatego, że coś tam im się nie spodoba w innym rowerzyście. Ale do rzeczy.
Na klatce schodowej w budynku, w którym pracuję, koło windy jest wnęka, w której ludzie trzymają sobie rowery. Ja też tam czasami stawiam swój rower, zwłaszcza gdy jest deszczowo na dworze/polu i nie chcę, by mi pordzewiały podzespoły.
Niedawno na parterze budynku był remont, ekipa odmalowała ściany na wysoki połysk, w tym we wspomnianej wnęce. Od tamtego czasu stawiam więc rower na nóżce, by nie dotykał żadnej ze ścian i jej nie pobrudził. Wychodzę sobie dzisiaj z roboty, a tu na klatce przy wnęce dopada mnie jakaś baba i mówi, że tu nie wolno stawiać rowerów. Aż mi dredy ze zdziwienia stanęły na baczność i wdrożyły procedurę "kolejno odlicz". Pytam: "Dlaczego?". Baba na to, że niedawno był tu remont i blablabla. Na co ja pokazuję babie, że mój rower ma nóżkę i stawiam go tak, by nie brudzić ścian, a ona na to, że "nie szkodzi. To nie jest miejsce na rowery. Ja swój rower trzymam na podwórku". "Droga pani" - mówię - "Pani prawdopodobnie ma klucz od podwórka, a ja nie. A poza tym jeśli nie jest to miejsce na rowery, to na co?". "Ale zawsze może pani wystąpić o klucz, skoro państwo są właścicielami lokalu w tym budynku" (no bez jaj, pracuje u nas kilkadziesiąt osób, z których znaczna liczba przyjeżdża do pracy rowerami, a poza tym nie sądzę, żeby firma była właścicielem lokalu, tylko raczej go wynajmuje, a czy wtedy przysługiwałby nam klucz do podwórka? A poza tym co mi po podwórku, skoro tam nie ma zadaszenia?). "To jest miejsce na wózki, na kwiatki" - kontynuuje baba. " Ha ha ha - śmieję się w duchu. Kwiatki! Dobre żarty! Mówię babie, że w życiu nie widziałam tutaj ani wózka, ani tym bardziej kwiatka. "Ja podejmę jakąś interwencję w administracji" - mówi baba. "A na zdrowie" - myślę sobie i mówię: "To wcale nie jest troska o czystość, bo ja akurat nie brudzę ścian rowerem, tylko kampania nienawiści wobec rowerzystów". Baba się broni, że ona tu mieszka od 25 lat i parkuje rower na podwórku, a w ogóle to zrobiliśmy taki piękny parking rowerowy przed klatką schodową..." (Ha ha ha po raz kolejny - ta śmieszna wyrwikółka to ma być ten piękny parking rowerowy?! Ojej, zaraz brzuch mnie rozboli ze śmiechu!). "Pani się czepia" - mówię. "Ja się nie czepiam, ja dbam". "Taa, jasne - sranie w banię, pier#lenie o Chopinie!" - rzucam na odchodne.
Kurtyna.