Mam już k... dość całego rodzaju ludzkiego!!! Kilka dni temu wracałam rowerem z pracy, mijam postój taksówek, jakiś taksówkarz rzuca tekst: "Zdrowia, życia nie szkoda?". Pomyślałam sobie - to chyba jemu nie szkoda, bo wozi tyłek samochodem... No OK, tekst jak tekst, ale dzisiaj to myślałam, że szlag mnie jasny trafi. Z mijanego przeze mnie stojącego na przystanku autobusu wychyla się kierowca i wrzeszczy: "Czy ty się dobrze czujesz? Jeździsz takim gówienkiem i żadnego odblasku, kamizelki?". Odkrzyknęłam: "Nie przypominam sobie, żebyśmy razem świnie pasali, nie jesteśmy na ty!". Pech chciał, że później autobusiarz mnie dogonił, jak skręcałam w lewo i czekałam, aż z naprzeciwka nie będzie nic jechało. Wrzasnął do mnie: "Kamizelkę trzeba nosić!" Taa, jasne. Co mi po kamizelce, jak i tak jej nie będzie widać, bo fotel będzie zasłaniał?
Co i rusz ktoś się do mnie przyp***dala, mam tego dość...
