Po pierwsze - nie wolno po parku jeździć rowerem, i nie ważne czy zwykłym czy elektrycznym
Po drugie - jak miałem piona to co prawda na krótko - ale mogłem po równym kręcić 50km/h bez doładowania - czegokolwiek to dowodzi?
Po trzecie - jest teoretycznie ograniczenie mocy elektrycznych rowerów do 250W mocy silnika. Wszystko co powyżej jest teoretycznie nielegalne, ale kto to sprawdzi?
Czytając dyskusje bardziej się przychylam do zdania obu stron - z jednej strony rzeczywiście powinno się w jakiś sposób ogarnąć te wyścigi zbrojeń, ale jak w to wejdzie polskie prawo to wiadomo jaki będzie skutek, jeden wielki bajzel i przepisy z kosmosu pisane przez ludzi, którzy rower widzieli tylko na filmie albo na zdjęciach i nie mają rzeczywistego oglądu na tą sprawę.
Sam planuje zakupić fatbike i wstawić do niego kosmiczny silnik elektryczny i jakieś mocne akku żeby można było sobie po lesie poszaleć jak mnie najdzie na to ochota. Tyle, że jak ze wszystkim i z rowErami trzeba używać zdrowego rozsądki, idąc przykładem z ruszaniem spod świateł - co za różnica czy rower ma wspomaganie czy nie? Jak rowerzysta to debil to może coś głupiego zrobić i bez wspomagania, więc ten argument z ruszaniem jest trochę bez sensu, poza tym na pierwszy rzut oka widać czy rower jest elektryczny czy zwyczajny, ciężko nie zauważyć silnika i akumulatorów.
Na zakończenie powiem tak: żyjcie i dajcie żyć. OC powinno być łatwo dostępne dla chętnych i bardziej odpowiedzialnych erowerzystów z mocnymi silnikami, którzy wiedzą że ich rowery mogą więcej krzywdy wyrządzić i tyle. Żadne znakowanie bo potem zrobi się z tego jakiś bajzel, spalinowy rower - na czerwono, elektryczny na niebiesko, zwyczajny na zielono, elektryczny do 250W niebieski z biala kokardka, 250 - 500w - nieieski z czerwonym, powyzej 500 niebieski z czarnym itd... całkowity bezsens.
PS: jak już będę mial e-fatbike to wykupie sobie ubezpieczenie. Żeby potem nie mieć problemu z odszkodowaniami itd. Peace!