Widzę, że wszyscy podzielają moje zdanie na temat jazdy, a teorię mojego sąsiada uznajecie za absurd. Tak jak napisał m.in. Janxx, gdy samochód porusza się, to powietrze (a w tym i spaliny) bardzo zawirowują, co przekłada się na natychmiastowe mieszanie spalin z powietrzem.
Idąc dalej i mając na uwadze bardzo niską pozycję na jamniku, popatrzmy na dzieci w wieku 3-5 lat. One co najwyżej mają głowę na wysokości 60-100 cm. Także idąc z dzieciakiem przez miasto 'za rączkę' narażamy dziecko na utratę zdrowia lub życia! No wg teorii sąsiada, każdy z młodych rodziców staje się, poniekąd, zabójca własnego dziecka...