@Majsterkowicz.
Sprawa nie jest taka prosta jak się wydaje. To co napisał Hansglopke to maluteńka część czuba góry lodowej jaką jest zagadnienie mocy i wydajności na poziomie.
Mięśnie biorące udział w jeździe na rowerze poziomym
to nie są te same mięśnie, które działają w trakcie jazdy na rowerze pionowym.
To jest najważniejsza rzecz o której musisz pamiętać. Te mieśnie "poziome" muszą się dopiero wyrobić - i to od kompletnego zera.
Zrobiłeś już 600km ale niestety to jest dopiero początek. Ja poczułem power na poziomce dopiero po zrobieniu 1.000 kilometrów. Dopiero wtedy byłem w stanie rozwinąć takie prędkości na poziomie jak na pionie.
I też trzeba pamiętać o tym, że ten poziomy waży jednak więcej niż pionowy, więc też chwilami swoje wymagania może mieć większe.
Jeśli chodzi o trenowanie:
1. Siłę i moc wyrabiasz właśnie poprzez wrzucanie wyższego przełożenia i proby jazdy na takowym ale bez spinania się, tylko deptanie tak długo jak się da starając się nie schodzić z kadencją poniżej 80 RPM.
To jest wyrabianie mięśni wolnokurczliwych.
2. Szybkość - jadąc 25 km/h nie wrzucasz kolejnego biegu na którym byś doszedł powiedzmy do 28-30 km/h tylko piłujesz na nim tyle ile się da starając się zwiększać ilość obrotów na minutę. Szybko zobaczysz, że można a na liczniku mimo ustawienia np 4 masz prędkość 28-29 km/h tak jakbyś już jechał na kolejnym "5" biegu.
To jest wyrabianie mięśni szybkokurczliwych.
Tylko i wyłącznie kombinacja obu typów mięśni może i da powera. :]
Ponadto mięśnie do prawidłowej pracy potrzebują:
- potas (banany)
- magnez (np. czekolada)
- cukier
Zawsze na koniec treningu - dorzuć z 1/2 - 1 czekolady aby odnowić zapas glikogenu w mięśniach, aby te jak najszybciej wróciły do swojej maksymalnej wydajności.
Oprócz tego - mięśnie = białko, więc (po jeździe!) potrzebujesz budulca - białka do ich budowy.
Dochodzi do tego jeszcze kwestia uzupełniania witamin, pierwiastków, mikro i makro elementów i nawadniania się.
I tu znów należałoby napisać co nieco o napojach izotonicznych, które nie tylko lepiej nawadniają od zwykłej wody* to jeszcze w dodatku dostarczają owe składniki poprawiające osiągi całego organizmu.
Oczywiście białka nie jemy raczej podczas jazdy, gdyż jest trudno wchłanialne i z łatwością przyblokuje żołądek na dłużej nie dostarczając potrzebnych w czasie pedałowania węglowodanów.
* zwykła woda - ponoć wlatuje i od razu wylatuje :]
Podczas jazdy na rowerze, organizm spala:
- przy małych prędkościach prawie wyłącznie tłuszcz
- przy średnich i przelotowych w równej mierze węglowodany i tłuszcz
- przy wyższych prędkościach i kadencji tłuszcz jak przy średnich i do tego jeszcze większą ilość węglowodanów
Każdy z nas tłuszczu ma pewni pod dostatkiem więc jego uzupełniać za bardzo nie trzeba, chyba, że ktoś jest "patyczkiem"

Zatem uzupełniamy w zasadzie tylko węglowodany.
Wracając do picia. Ja zaopatruję się w 2 typy picia póki co:
- zwyczajna cola dostarcza mi poza wodą kofeinę i cukier. Kofeina dodaje poweru a ponadto nieco znieczula bóle
- napoje izotoniczne do uzupełniania makro i mikro elementów i szybszego przyswajania wody, którą utracił organizm
Jedzenie:
- batony
- czekolada
- żelki
- banany
Czyli wszystko to co jest łatwo i szybko zjadliwe, ale nie powoduje konieczności szukania dużych krzaków

Jak często pić i jeść?
- ja staram się pić albo równomiernie z worka podczas jazdy - albo na zapas co jakieś 20-30 kilometrów
- jem na krótkich i długich przerwach raz na 1-2 godziny deptania
To tak moimi amatorskimi oczyma, moje podejście. Jak się gdzieś pomyliłem - to mnie poprawcie.