KIEPSKO. Bardzo kiepsko to widzę. Bo o ile ten brevet dzisiejszy jakoś pogodziłem z pracą (w której właśnie siedzę), o tyle ten na 300km to w zasadzie skończę w robocie... A też nie mogę się tu pojawić śmierdzący i ociekający. Kiszka. I pomyśleć, że specjalnie wziąłem dzień wolny na ten brevet, cholera. Gdyby start był o tej 7-10 rano to wtedy jadę ile się da i jeszcze mam czas na przygotowanie do pracy. A tak to (_|_).