Dziś zrobiłem pierwszy test jazdy na pożyczonym rowerze (SWB/ASS). Pierwsze kółko (~~15km) sam , drugie (~~10km) z żoną. Po pierwszym kółku żona była zaskoczona , że tak szybko przyjechałem (gdy oznajmiłem , że przejechałem naszą stałą wieczorną traskę letnią) , a ja się nawet za specjalnie nie wysilałem - w czasie tej jazdy starałem się aby moje mięśnie pracowały z wysiłkiem porównywalnym z tym gdy jadę na tradycyjnym rowerze. Następnie pojechaliśmy razem. Ona na swoim (zwykłym) , ja na "poziomce". I tu miałem doskonałe porównanie wymaganego wysiłku , ponieważ ona jechała normalnym tempem , a ja , jak zwykle za nią , tylko , że w moim odczuciu to się "obijałem" bo aby jechać z nią równo wystarczył mi minimalny wysiłek. Tyle o plusach. Z minusów najistotniejsze jest większe odczuwanie wszelkich nierówności , przedni widelec mam sztywny , a tylny amortyzator jest pompowany i ma mały skok. Myślę , że jeśli da się amortyzowany widelec i dobry sprężynowy amorek z tyłu to ta wada może się zmniejszyć , choć na całkowite jej zniknięcie nie ma co liczyć. Konieczne jest lusterko , bo nie sposób jest obejżeć się do tyłu czy coś nie jedzie przy np.skręcie w lewo. Pomimo zdawało by się prawidłowego pochylenia widelca i związanego z tym wyprzedzenia koła miałem cały czas problemy z utrzymaniem prostego kierunku jazdy (ale to może być spowodowane tym , że kierownica mogła się zbyt daleko odchylać do tyłu i w praktyce to musiałem ją cały czas podtrzymywać w górze zamiast "powiesić" na niej ręce). Nad kołami trzeba mieć koniecznie błotniki , bo porównując do zwykłego roweru , po przejechaniu przez kałużę , do prania są nie tylko spodnie i kurtka , ale też i czapka. Pewnym problemem jest też nisko położona nad jezdnią głowa , bo dotychczas w czasie porzejazdu przez wsie okoliczne ciapki miały dostęp co najwyżej do łydek , a dziś miałem wrażenie , że mi skubaniec ucho odgryzie. Ale poza tymi drobiazgami jest wszystko czadowo. Ludziska się cieszą (jak się koło nich przemyka) , inni rowermeni dopytują się jak się na tym jeździ , a najważniejsze , że po tej , wprawdzie niezbyt długiej eskapadzie , nie czuję dyskomfortu czy jakiegokolwiek zmęczenia (to drugie kółko wręcz mnie zrelaksowało , pomimo jazdy pod dość silny wiatr). Tak więc w najbliższym czasie "obcęgi i miarki" w dłoń i rozpoczynam budowę.
Janusz
PS Gdy już umyłem sprzęty , wsiadłem na mój zwykły rower i tu szok. Mój zwykły mam od kilku lat , a na poziomym pojeździłem przez jeden wieczór , a na moim starym czułem się strasznie głupio i miałem duży dyskomfort wynikający z wysokości nad ziemią i "dziwnej" pozycji.