Właśnie robię to co nie lubię - plany.

Czas realizacji dowolny, zależny od pogody i kondycji stawów i tak:
Zielona Góra (trzecie podejście) ok. 135 km w jedną stronę, od dawna marzy mi się zdobyć to miasto, wychodzi ok. 270km w jeden dzień ale
jest nie daleko Świebodzin z monumentalnym Chrystusem i być tak blisko i nie być a to już razem dużo ponad 300km.

Parada w Jeleniej Górze to obowiązek - w sierpniu - 60 km w jedną stronę razem z przejazdem po mieście ok. 150km.
I chyba to najpewniejsza wyprawa.

Po cichu jeszcze marzy mi się zdobyć Leszno jakieś 150km do - więc razem 300km w jeden dzień.
No i numer roku, który nie wyszedł w 2012. Wyprawa do kuzynki, do Szalejewa koło Polanicy, 170km w jedną stronę w jeden dzień i powrót dnia drugiego.

Piękne marzenia które zrealizowałbym jeszcze ze dwa lata temu ale w zeszłym roku pokonały mnie kolana ( przeciążenie w pracy - przełom kwietnia i maja)co odbiło się na ilości km w całym roku.
Sorry, że nie piszę o startach w wyścigach ale przebywanie w ogonku peletonów mnie jakoś nie rajcuje.
