Skuszę się na odpowiedź jednak bez facepalma, chociaż Gemsi - należał Ci się...

Wolę pozioma. Dlaczego? Bo nikt na piona nie zwraca uwagi i traktuje toto jakby tego w ogóle nie było. A poziomkę? Wszyscy widzą, wszyscy omijają z daleka, a niektórzy nawet jadą po kilka kilometrów za nią i podziwiają... Autobusy i tramwaje zrównują się delikatnie ze mną, sprawdzają ile to wyciąga... Często robię miejsce obok, aby mnie ktoś wyprzedził - ale ten ktoś woli jechać dalej i się wgapiać...
Czy opowiadałem już jak na LWB wyjechałem na Drogę Krajową nr 2 i stanąłem w poprzek? Z obu stron zatrzymały się TIRoloty i... stały w ciszy i czekały grzecznie, aż się usunę. A ile razy by zatrąbiły, gdyby to w pionowcu spadł łańcuch?
I wreszcie skrzyżowanie równorzędne, puszczam samochód z mojej prawej, a on stoi i patrzy... I mnie puszcza i macha, abym jechał... Ile razy spotkaliście się z taką sytuacją na pionie?
Pruszków, jakaś tam brukowana uliczka idąca od WKDki... Lecę sobie 30 na liczniku, mam znak stop i... z lewej dopiero zauważyłem jadącego dziadka na pionie. HAMOWANIE. Wyhamowałem w kilka metrów dzięki tarczówkom... I stoję. Gość przejechał patrząc na UFO (SLRa). A ja nie zbierałem w tym czasie ząbków z ziemi, nie podnosiłem się połamany - bo nie zrobiłem OTB. To który z Panów zrobi gwałtowne hamowanie z 30? Nie ma chętnych? Ojej.....

A może tak... gwałtowny skręt w lewo przy 25 km/h i walnięcie w krawężnik? Ale za zęby nie odpowiadam!!!

Prędkość

@Gemsi - wysoki rower nie będzie szybki. Zrób sobie coś niskiego, obudowanego to zaczniesz latać jak samochód po 50-60 km/h i przestaniesz narzekać na poziomki... A jak jeszcze przerzucisz się na tylny napęd....

@Yin - Ty ciągle na LWBeku? Takim na którym chyba się kiedyś wzorował @Gemsi? Ile to ma wysokości siedzenia? >50cm? Strasznie dużo...

Poza tym LWB to ani poręczny, ani szybki, ani nic... Swoje opory ma i bardziej do turystyki się nadaje niż do bicia rekordów w miejskiej dżungli...
Ja. Ja nie jestem mocarz. Jestem kiepski, kiepski będę, zwłaszcza z tym lewym kolankiem. Dlatego po pracy sobie wczoraj wsiadłem na bajka i poleciałem Sokołowską do domu, bez wyścigów, bez szaleństwa, bez podjarywania się... Po prostu muyzyczka w uszach i jadę przed siebie... Wszyscy dookoła mnie omijają, nikt nie trąbi, ci co mogą wyprzedzają, inni jadą za mną i przyglądają się temu UFOkowi... I to jest właśnie to... jazda na rowerze - jak w Holandii, mimo, że to ciągle Polska. I ta wygoda fotelika... Kark nie boli, dupa nie boli, ręce nie bolą i nic nie wchodzi między poślady... No ale może są tacy, którzy lubią dodatkowe wrażenia podczas jazdy...