@Gemsi, ostrożnie bo pękniesz zaraz

Moja minimalna podjazdowa to było 10 km/h gdzieś daleko jeszcze przed Olsztynem. I gdybyś jechał ze mną do Dobrego Miasta, byłoby co porównywać. A tak niestety. Pojechałeś sobie sam, uciekłeś gdzieś jak tylko powiedziałem, że wolę do Olsztyna i mi starczy, bez jednego "ale" łyknąłeś to i... zniknąłeś. To nic, że potem jakieś 30km nasze trasy się pokrywały, że mogliśmy pojechać dalej w zasadzie po części razem, że mogłeś jechać ze mną nawet i do Dobrego Miasta. Nie. Ty wolałeś uciec.
I jeśli chodzi o moje "wydymanie" - nie każdy lubi zasuwać po górkach ile się da, byleby się zjebać i paść potem w namiot. Są jeszcze inne przyjemności na tym świecie. DGCC zresztą. Osobiście też lubię porobić kilometry, ale chciałbym, aby była do tego jeszcze jakaś OTOCZKA. Możliwość pofocenia czegoś, zamoczenia nóg w polskim morzu, zobaczenia czegoś. A jazda z Tobą była w zasadzie... jazdą samą dla siebie. Dla mnie to za mało.
Poza tym trzeba jeszcze umieć rozplanować siły. Ty chyba nie wziąłeś pod uwagę tego, że nie jedziesz z maratończykiem, ale osobą, która zazwyczaj do/z pracy po płaskim łącznie 30-40km dziennie, a nie 200 po górkach i dołkach. Powinieneś przewidzieć dzień odpoczynku, ale jak widać chyba myślałeś tylko o sobie. A tego co Ci mówiłem o zrąbanych kolanach czy Ścięgnie Achillesa nie wziąłeś do siebie, puściłeś mimo uszu.
O jeździe do Krynicy Morskiej lepiej nic nie pisz, bo po tej restauracji gdzie jadłeś barszcz zdaje się, doganiałem Cię gdzie chciałem i jeszcze miałeś pretensję do mnie, że pojawiam się nagle z boku. Po czym tuż przed samą Krynicą dałeś ognia i..... padłeś na 200 metrów przed po to, abym ja pierwszy minął tabliczkę z nazwą miejscowości. Porażka.pl, wybacz.

P.S. Odnośnie opisu na WWW - można zażądać, ale zarządzać to coś innego

P.S.2. A ja dobrze zrobiłem, że chciałem przerwy w Rowach, bo też chciałem coś zobaczyć, a przede wszystkim dać troszkę odpocząć nogom. Robiąc zresztą "dobrze" nie tylko sobie, ale i Tobie
