Przed sezonem zapragnąłem wyczyścić łańcuch. Jeździłem trochę zimą, poza tym parkuję rower pod chmurką i łańcuch się pobrudził. Zaczepiłem na łańcuch czyścidełko, zalałem benzyną ekstrakcyjną i pokręciłem do tyłu zgodnie ze sztuką. Pierwsza runda - łańcuch dalej brudny, ale nie spodziewałem się cudów. Nowa porcja benzyny do czyścidełka - i znów kręcę. Dalej nic, jak był brudny tak i został. Zrobiłem mu trzecią rundę - dalej brudny. Więc rozpiąłem łańcuch, wrzuciłem do miski z odrdzewiaczem, zdjąłem też rurki prowadzące i wyczyściłem szmatką w środku. Po wymoczeniu łańcucha zrobiłem mu płukanie w benzynie ekstrakcyjnej - był czyściuteńki i błyszczący a potem moczenie w oleju (silnikowym). Robiłem to w czwartek wieczorem, żeby pojechać na Masę Krytyczną, ale skoro miało padać to się rozmyśliłem. Nie miałem ochoty brudzić czyściutkiego łańcucha. W sobotę (dziś) w dzień było już wystarczająco sucho żeby jeździć, ale zanim się zabrałem za montaż łańcucha to Gemsi zadzwonił, że jedzie wyprowadzać rower na spacer - ubiegł mnie, bo to ja chciałem dzwonić. Zajechał do mnie, ja założyłem łańcuch, przebrałem się, wyprowadziłem rower, depnąłem w pedały a tu łańcuch strzelił. Rozsypało się jedno ogniwko (pękły blaszki przy czopie) i rozpięło świeżo zamykany szybkorozpinacz. Nic, to pomyślałem, rozkuwacz w dłoń i parę minut roboty i łańcuch znów zapięty. Siadam, naciskam na pedały i znowu trach wyleciał kolejny kawałek łańcucha. Jak się łańcuchowi przyjrzałem z bliska to prawie każde ogniwko było popękane. Taki ładny dzień i pupa. Gemsi pojechał sam, mam nadzieję, że się dobrze bawił, łańcuch poszedł do kosza a mnie czeka wycieczka do Decathlonu po nowy łańcuch.
Tak czy siak, przestroga na przyszłość - nie powinno się moczyć łańcucha w odrdzewiaczu.
Ogólnie w ogóle nie powinno się myć rowerów bo od tego ramy pękają, ale to już osobna historia.