Autor Wątek: Napęd do LWB  (Przeczytany 7933 razy)

wrmichal

  • wyczynowiec na poziomie
  • ****
  • Wiadomości: 373
  • Turek Wielkopolska
    • http://picasaweb.google.com/wrmichal
Odp: Napęd do LWB
« Odpowiedź #15 dnia: Marca 14, 2011, 10:22:51 pm »
Prawda w tym wszystkim jest, ja osobiście kupiłem rower od kolegi , potem wszystkie części wziąłem  do pozioma klamki,przerzutki (wszystkie),tylne koło stalowe , już pójdzie do drugiego roweru , ani się nie pogięło , ani szprychy nie powypadały nic, zero , no jedynie kasete musiałem wymienić , ale to moja wina była.Tak samo z tymi przezutkami , działają , i raczej nie zamierzają się popsuć.Faktycznie złom , to najlepszy skarbiec żeby znaleźć , rame czy mufe , tak jak wspomniał gemsi.A co do kupowania drogich części, to jak ktoś woli, jeden kupi przerzutkę za 30 zł , drugi za 70zł, i czasami może tak wyjść że temu drugiemu prędzej się ona popsuje niż temu co kupił ją za 30zł.
Ebenen ist eine Maschine.
Michał

storm

  • Gość
Odp: Napęd do LWB
« Odpowiedź #16 dnia: Marca 14, 2011, 11:28:29 pm »
@wrmichał - nie sądzę, aby o to własnie chodziło Gemsiemu(?)

Ja myślę, że najlepiej będzie spotkać sie na jakimś zlocie. Niech spotkają się "złomiarze" ze "sklepikarzami" i przede wszystkim niech "złomiarze" wsiądą na rowery "sklepikarzy", przejadą się te kilka kilometrów...
Jestem pewien, że po tej jeździe usłyszelibyśmy:
- "to ja jednak zaoszczędzę i kupię te manetkę..."
- " ale to koło idealnie się toczy! A moje 'idealnie proste' stalowe koło troszkę jakby ociera przy hamowaniu..."
- "a ta manetka tak zawsze idealnie działa na obu końcach kasety?! Moja nie daje rady!"
- "a dlaczego te pedały tak lekko chodzą? Moje nie chcą się obracać czasami..."
- "nie podpompowujesz kół przed wyjazdem? ja muszę co 2 dni bo mi powietrze schodzi..."
- "coś mi łańcuch skacze na kasecie, ale to pewnie wina nasmarowania, chociaż godzinę temu smarowałem..."
- "widelec mi się skrzywił rok temu, ale jeszcze daje radę"
;)
Itd. Ale dobra. Ja też budowałem ze złomu rower, też jeździłem na złomie, ale ze złomu wyrosłem. I nie dziwią mnie koszty nowego sprzętu bo wiem, że to jest mój środek transportu codziennego i to musi działać. To nie jest na wycieczką 1/tygodniu 2km, tylko na >30km dziennie.
I pewnie stąd moje podejście - skoro ja mam wymagania wobec roweru to i on ma wymagania wobec osprzętu jakim "ma mnie obsługiwać"...

karol

  • wyczynowiec na poziomie
  • ****
  • Wiadomości: 271
Odp: Napęd do LWB
« Odpowiedź #17 dnia: Marca 15, 2011, 06:49:32 pm »
W zasadzie PRAWIE racja, że im droższe tym lepsze. Tylko wiadomo ... że "prawie robi dużą różnicę". Z wzrostem kosztów w stosunku do jakości jest jak z wzrostem oporu powietrza w stosunku do prędkości - rośnie do kwadratu. Do pewnych granic kupowanie droższych części ma sens, jeżeli chcemy jakości przewyższającej poziom rowerów marketowych. Jednak od pewnej granicy, jeżeli się nie ścigamy czy nie jeździmy zawodowo, zwyczajnie zaczyna to zakrawać na fetyszyzm. Granica u każdego przebiegać będzie gdzie indziej ale zdrowego rozsądku nic nie zastąpi. Zmraża mnie np jak czytam, że dorosły facet kupuje koło 20`za 30zł do swojego roweru. Tyle kosztują 20` do rowerów dziecinnych a dziecinne rowerki to największy szajs z wszystkich (wiem o czym mówię, 15 lat prowadzę serwis). Często elementy łożysk (miski, konusy) są tam nawet niehartowane. Takie koło nawet pod dzieciakiem robi 100km i już jest kaplica. Ale też łożyska maszynowe to też nie "jedyna słuszna prawda". Jak się ma w łożysku kulki w wianuszkach to się nie ma co dziwić, że padają. Wianki stosuje się przede wszystkim ze względów montażowych, zwyczajnie schodzi mniej czasu niż gdyby wkładac kulki "na smar". Gdyby wszystkie łożyska były bez wianków były by o wiele trwalsze ale producenci poszli by z torbami. Bo raz: w łożysku jest więcej kulek, więc nacisk na jedną jest znacznie mniejszy a dwa: nie ma w łożysku drobin zużywającego się wianuszka, które zawsze masakrują skutecznie powierzchnie toczne. Robię rocznie ok. 3000km po hałdach, lasach, górskich szlakach, jeżdzę całą zimę, mam 90 kg i w tylnym kole mam zwykłe, podwójnie uszczelnione łożyska rowerowe. Nie zdaża się by po rocznym przebiegu pojawił się w nich jakiś luz. Raz na 2 lata czyszczenie i smarowanie i bez problemu, piasta za 80-90zł. Przy łożysku maszynowym luz=wymiana, przy łożysku rowerowym luz=2 minuty pracy. Zysk niższego oporu łożyska maszynowego jest, ale czy naprawdę wszyscy jesteśmy go w stanie wyłapać. Podobnie sprawa ma się z wagą roweru. Aby zejść (mam na myśli pionowy) z 16kg(makrokeszowy) do 12kg trzeba wydać około 1000zł więcej. Aby zejść kolejne 3kg trzeba dołożyć jeszcze 2 tys. A dalej? Cena rośnie w postępie wręcz kosmicznym. I warto wydać tę kasę bo w wyścigu urwanie paru sekund to czasem kilkaset tysięcy euro czy dolców w kieszeni. Ale statystyczny Kowalski nie zauważy zdecydowanej różnicy między 9 a 8 kg ale będzie uparcie twierdził, że "ten rower to wręcz sam jedzie" bo wie, że wydał na niego 10 tys. Ważne, żeby kasa wydana była na zysk efektywny a nie efektowny. Choć podniesienie sobie ego z medycznego punktu widzenia jest efektywne, tyle że obniża ego tym, których nie stać na wydanie takiej kasy. Reasumując tani rower nie musi być do luftu a drogi nie zawsze jest sensownym wydatkiem, a najgorsze są skrajności.

technolog1

  • kolarz na poziomie
  • ***
  • Wiadomości: 162
Odp: Napęd do LWB
« Odpowiedź #18 dnia: Marca 16, 2011, 08:20:28 am »
Witam
Nie ze wszystkim się zgadzam ale zaintrygowała mnie jedna rzecz - "podwójnie uszczelnione łożyska rowerowe"
Czy mogłbyś przybliżyć ten temat?
Ja również używam łożysk rowerowych i kombinowałem z różnymi uszczelnieniami ale nic sensownego
nie wykombinowałem więc będę wdzięczny za małą podpowiedź.
Pozdrawiam T1

karol

  • wyczynowiec na poziomie
  • ****
  • Wiadomości: 271
Odp: Napęd do LWB
« Odpowiedź #19 dnia: Marca 16, 2011, 10:14:01 am »
Pierwsze uszczelnienie to kołnierz blaszany na konusie. Oczywiście jest on realnym uszczelnieniem gdy szczelina między nim a piastą jest rzędu 0,3mm. Drugie to uszczelka gumowa, w różnych modelach piast są różne, są nawet takie przypominające simmerring. Są też trzykrotnie uszczelniane: kołnierz osadzony w piaście, za nim uszczelka nasunięta na oś a wszystko przykrywa gumowy kapturek. Bywają też w niektórych piastach konusy z rowkiem na uszczelkę. Klientów, których bardziej lubię a mają zwykłe piasty tylko z metalowym kołnierzem, wyposażam w kawałek węża gumowego nasuniętego na oś z obu stron