Jak wszędzie zwycięża lenistwo umysłowe i wygoda już istniejących rzeczy wedle zasady po co zmieniać stare skoro działa i jest dobrze - czyli tradyszyn is the best.
Gdyby ktoś mądry w latach 30 pomyślał o tym aby równolegle rozwijać dwie idee - organizować igrzyska szosonów i wspierać poziome w formie nieformalnych paraolimpiad czas rowerów poziomych szedłby równo z czasem idei poziomych - do których swoja drogą pionowe zbliżają się, kładąc się coraz bardziej ... tyle że w przód jak triathlonowcy czy ściganci czasowi.
Niestety póki ktoś światły nie wynalazł na nowo w latach 70 zakurzonych idei i nie sformalizował w postaci mistrzostw swiata w prędkości to rezukltat taki a nie inny - leżało stało wisiało aż popchnięte ruszyło
Nie generalizowałbym że UCI to samo zło bo nie ono wytycza jak jeździ Kowalski - ograniczyło idee rozwoju nie motywując równie proporcjonalnie pojazdów alternatywnych co usystematyzowane przepisami i regulaminem pionowe rowerocykle.
Problem moim zdaniem leży w idei - Kowalski nie wie że poziom różni się jedynie od pionowego GENERALNIE wygodą bo przy jednakowym poziomie wytrenowania Kowalskich (czyli ok. 100W ciągłej) trudno zauważać różnice jak sie zapitala 22 czy 25/h.
Ideea ma to do siebie że raz zasiana wzbudza ciekawość lub panikę i albo motywuje albo zniechęca - UCI zrobiła to drugie.
Kowalskiemu pojazdy rekordowe niskie obudowane napędzane nogami zawodowców kojarzą się z kosmosem i zielonymi ludkami - ale wzbudzają entuzjazm i myśl że "ja też tak mogę".
Potem każdy skrobie własnego pozioma jakiego sobie wymarzy i ... jeździ, przy czym z racji kompletnej niewygody użytkowania Velomobili w M4 o powierzchni 50m kwadratowych na 7 pietrze

zazwyczaj kończy się owo "napędzanie" jakimś SWB lub podobnym wynalazkiem bo ... no bo kurza dupa jak dzwignąć obudowane cacko o wadze 30 kg na 7 piętro???