Tak się zastanawiam....owiewki..... fajna rzecz, tylko, po co? By 5 min wcześniej być w domu?

Aż tak mi się nie śpieszy

Ale skoro jeździ się lżej i szybciej to w ciągu dnia można zajechać dalej... A zasięg mi się zwiększył ewidentnie. Wykorzystując swój stary 44-letni silnik w sierpniu tego roku w jeden dzień przejechałem 233km. Bardzo fajnie mi się jechało, piękne widoki po drodze, i dotarłem do punktów gdzie chciałem dotrzeć.
Jeszcze ważniejsze znaczenie dla mnie od poprawienia osiągów jest zabezpieczenie przed "wpływami środowiska", czyli marzy mi się "rower odporny na żywioły" - abym mógł wsiąść i jechać nie martwiąc się czy będzie padać czy nie będzie.
Z roweru poziomego korzystam dla relaksu. W warunkach złej pogody, błoto i plucha siedzę w domu. Samochodu i piona używam tylko w konieczności
.
Pozioma też używam dla relaksu, i najlepszy relaks dla mnie jest wtedy gdy się nie martwię pogodą. Jak jest pochmurno to tym bardziej nie lubię siedzieć w domu, bo się czuję jak w jaskini.
Nawet jak jest pochmurno to "na dworze" (na polu, jak mówią w krakowskim) słońca jest dosyć. Przy moim depresyjnym charakterze wpływ światła słonecznego i ruchu jest nie do przecenienia.
Gdybym miał więcej miejsca na rowery to pewnie zainwestował bym w trajkę by się nie wywalać na lodzie... W zimie przeważnie mam nadmiar wolnego czasu, który mógłbym jakoś pożytecznie zagospodarować.
W pracy jeżdżę samochodem- taka praca - docieranie z towarem i usługami (narzędziami, drabinami) do klientów. Inaczej zapewne bym patrzył na moje "potrzeby rowerowe" gdybym był np: nauczycielem i po dotarciu do budynku szkoły już bym w nim przebywał. Wtedy może fundnąłbym sobie velomobil... Ale gdybym dojeżdżał do pracy pociągiem pewnie miałbym "walizkowego składaka"
Rowery są różne, tak jak różne są nasze oczekiwania i marzenia.