(Raz miałem taką przygodę w wersji bardziej ekstremalnej na poziomce - jakiś "kolekcjoner" zwędził kratkę od kanału. Całe szczęście jechałem bardzo wolno więc rower wyszedł bez szwanku, inna sprawa że nogi idą wtedy instynktownie na ziemię i mamy bajora w butach).
Naszą narodową cechą jest niechęć do współpracy z okupantem. Przepraszam, zapędziłem się - mamy przecież niepodległe państwo z którym,z reguły, marnie się utożsamiamy.
A przekonałem się na własnej skórze,wielokrotnie, że w podobnych przypadkach warto jest "wykonać" "telefon do przyjaciela" - czyli straży miejskiej lub policji... Wiem, że herezje głoszę, ale zanim zdążycie stos zapalić "posłuchajcie mego głosu" (jak wołał prorok w "Mądrej Księdze")
Przynajmniej w Opolu i przynajmniej w sprawach zagrażających bezpieczeństwu to działa! Przyjeżdżają, oznaczają niebezpieczne miejsce a potem gonią zarządcę (Miejski Zarząd Dróg, Netię czy Telekomunikację) do naprawy.
Społeczeństwa Zachodu nie od razu przecież były bogate. Dorobili się na wyzysku Murzynów ale i też na wzajemnej współpracy. (Zresztą wykorzystać Murzyna w pojedynkę raczej nie da rady - trzeba z kumplami współpracować

Czasem warto coś poprawić "pro publico bono"
Jadę, widzę rozwaloną sarnę na środku jezdni- stanąłem na chwilę, rozejrzałem się za kawałkiem folii
(Na szczęście dobrzy ludzie dbają by w lasach było pełno papierów, folii i innych użytecznych rzeczy

Jak już miałem tak zaimprowizowaną rękawicę to sarnę za łapę i do rowu.
A czemu nie? Będzie ktoś jechał, zagapi się, zobaczy w ostatniej chwili, zacznie robić gwałtowne manewry i nieszczęście gotowe...
A tak...
Zapylała raz pszczółka pewnego badyla
Wtem czuje o od tyłu też ją ktoś zapyla.
Ogląda się a to truteń, niejaki Zenobii
Morał - rób dobrze innym, Tobie też ktoś zrobi
