Oglądając Twój film dumnych wzdęć doznawałem wiedząc, że Ty amerykanski,
drogi i drogo wyposażony rower mając (moje komponenty po 30 lat i więcej mają),
tudzież niewątpliwie lepszym kolarzem będąc,
na takie nikczemne i "poniżające" zachowania pionów sobie pozwalałeś lub też nic nie mogłeś poradzić.
Wnioski "dlaczego?", to różne wywlec można.
Wczoraj np. też jeden taki (między 40 a 50, ja 72) czekał na mnie (jechałem Greenem) i wsiadł mi na koło.
Ok. kilometra wytrzymał.
Do końca lat 90tych, gdy w Kaliszu szaleństwo poziome panowało, to niemal wszyscy kaliscy poziomacy,
różnym kolarzom (jest duży klub kolarski) baty i przykrość sprawiali.
No, ale oni moich, gównianych konstrukcji i w dodatku tanio wyposażonych zażywali.
Chyba nie oczekujesz Macieju, że poziom będzie zawsze w tym pod górkę szybszy od zwykłych rowerów.
Owszem nie oczekuję, ale w tym przypadku nie wiem czy znowu ta kamerka (360) figli nie robi,
bo ja na tym filmiku żadnych górek nie zobaczyłem.
To co mnie ubodło, to to że np. w drugiej minucie (lub 2.50 czy 4tej) grupka pionów na pełnym (wręcz bezczelnym)
luzie wyprzedza Autora filmu, podczas gdy jego spięte oblicze wolę walki pokazuje.
Przypomnę, że Bram Moens (M5) w końcówce lat 80 tych, jadąc swoim poziomem, ligowemu kolarzowi na ostrym podjeździe tyłek złoił i było o tym głośno. Branżowa prasa europejska o tym pisała
Widząc uda Audaxa i o przejechanych kilometrach czytając mniemam, że gdyby on na jakiegoś porządnego pozioma
wsiadł (o VM nie wspominając) i choć połowę tej szybkości,
co ten filmik pokazuje (
https://www.youtube.com/watch?v=4IHIdGVGKdI) na prostej wykręcił,
to tym pobłażliwie uchachanym pionom raczej do śmiechu by nie było.
Ja w 91 lub 92gim wiosnę, lato i połowę jesieni na cotygodniowych , sobotnich ściganiach w terenach górzystych
(do 10%) z niemieckimi kolarzami amatorami spędziłem.
Na podjazdach pastwili się nade mną i będąc w grupie lekko (czasem więcej) odchodzili.
Ja pianę z pyska toczyłem.
Ale na szczytach ich dochodziłem, zaś potem na zjazdach to już oni pianę w pyskach mieli.
Raz na dłuższej, ale poziomej trasie w kierunku Renu, to ich ostro sponiewierałem walory mojego pozioma
dosadnie prezentując. (mam go do dziś)
Dodam, że oni SPDy i wypasione maszyny mieli, a ja jak na skromnego azylanta przystało.
Tenisówki i pedały w noski uzbrojone. Oponki moje (20" x 1 3/8 i 28") zaś niedrogą turystyką pachniały.
Ale na podsumowaniu sezonu czyli 24 kilometrowej (też z górkami) jeździe na czas, gdy trzeba było solo jechać,
to ja o ok.2,5 minuty od najlepszego z nich czas osiągnąłem.
A potem, jak to ze sportowcami bywa, wspólny ochlaj i śpiewy niemal do rana nastąpiły. Mam zdjęcia.
Wnioski?
Poziom Poziomowi NIE RÓWNY.
Są poziomy szybkie, wygodne i bezpieczne (SWB), oraz są poziomy, które jak na poziomy przystało,
tylko wygodną i w miarę bezpieczną jazdę zapewniają.
W zależności co kto lubi ten stosowny rower sobie sprawia.
p.s. W 1994tym byłem w Krakowie pojazdem dwuosobowym i w dodatku czterokołowym.
Kraków wtedy nie wydawał mi się miastem olbrzymim.
Czy do dziś tak się rozrósł, że aby dwóch czy trzech (jest jeszcze ten od krakowskiej poziomki) poziomowców
chciało się spotkać, to aby na miejsce spotkania dojechać urlopy brać muszą?
Bo z lektury forumowej wynika, że w Krakowie chyba 4 poziomy są,
a o spotkaniach czy wspólnych wyjazdach cisza.