Wrzucam tu, bo nigdzie indziej nie pasuje, brzmi jak dowcip, ale jest jak najbardziej poważne...
Niedawno u nas w domu był remont piwnic. Podłoga w korytarzu piwnicznym została pomalowana jakimś czymś. A dziś przyszedł do mnie administrator i powiedział, że na tejże podłodze są ślady opon od mojego roweru, które nie dają się zmyć, w związku z czym prezes spółdzielni prosi, bym za każdym razem, kiedy będę chciała wytoczyć z piwnicy rower albo go do niej wstawić, wzywała dozorcę, aby mi go... wyniósł/wniósł!

Dodatkowo podłoga jest czymś porysowana i to na pewno nóżką od mojego roweru. Że, kur..., przepraszam: nierządnica, co?! Jakim cudem miałaby być porysowana nóżką rowerową, skoro gdy prowadzę rower, nóżka jest złożona? Nikt przecież nie prowadzi roweru, szurając nóżką po podłożu!
To jest piwnica, czy sala balowa pałacu Buckingham? Może jeszcze stwierdzą, że na podłodze są ślady podeszew i postawią przy wejściu do piwnicy kosz z papuciami muzealnymi albo automat na szpitalne ochraniacze na buty?!
Paranoja...