Z Hansa wypowiedzi wniosek taki wywlec można, że nie pozostaje Panu Panie Marku nic innego
jak poziomo poświęcić się.
W drodze z Łodzi (do domu np.) do Zduńskiej Woli zawitać i razem z Hansem drogę do przepięknego Opatówka odbyć.
Żywiąc następnie nadzieję, że te samotną udrękę dwunastu kilometrów do Kalisza Hans jakoś zdzierży
i do "jaskini lwa" (wg.Antona) trafi.
Odwieczną, zduńsko wolsko - kaliską przyjaźń, braterstwo i wzajemne zrozumienie pogłębiając.
Jeśli zaś przy rozstaniu (w Opatówku) jakieś lęki czy kryzys psychiczny na obliczu Hansa Pan zauważy,
to mniemam, że ze swej nadzwyczajnej szlachetności i skłonności do patriotycznych poświęceń
Pan skorzysta i dalej Hansowi potowarzyszy.
Pod wrota jaskini podprowadzając.
I niech Was Bób prowadzi.
Nadmiarem gazów nie obdarzając. Amen