niby się mówi że "uzywać to czasem" znając mnie jakbym raz użył i by się rozbujał do 25km/h to bym jeździł tak cały czas,
Nowoczesne sterowniki można podłączyć do kompa na usb i ustawić parametry pod siebie. Ba w niektórych można to robić z telefonu przez bluetooth - potrzebujemy 200w - ustawiamy 200w Potrzebujemy 3000w - ustawiamy 3000w
ale po pierwsze nie pakujmy w "rower" silnika 5 kW (przepisowe 250, no, niech by i 500W wystarczy) a przede wszystkim nie podniecajmy się jego osiągami.
Jeździłeś na 5kw? Ja mam dwa 350w mid drive i 2kw hub. Niedługo hub będzie śmigał na 3.5kw a docelowo... kto wie

Rożni ludzie rożne potrzeby - ale warto się przejechać i wiedzieć z praktyki jaka jest różnica.
Jak kogoś kręci kręcenie manetki i gwizd w uszach niech sobie kupi motocykl!
Argumentacja trochę jak - '' po co rower poziomy, chcecie jeździć szybciej kupcie skuter''

Moto to nie rozwiązanie - wiem przerabiałem i ten temat. Nie przejadę nim przez park, nie ominę po chodniku rozkopanego odcinka jezdni, nie skrócę sobie trasy przez las. A na e bajku jak najbardziej.
Jak dla mnie to dopuszczam nawet montaż silnika rakietowego - ale nie nazywajmy tego wtedy rowerem.
Bardzo popularny argument - on ma silnik znaczy silnik robi za niego robotę. A tak zasadniczo nie jest. Dlaczego:
Wszystko to kwesta mocy i stylu jazdy. Przy małych (do 500w) Ty dajesz 300W silnik daje 500W i rezultat jest taki że mięśnie pracują i pocisz się - ale nie lecisz 35 km/h tylko 50km/h. Pomyśl o tym jak o wietrze w plecy na życzenie albo o drugiej parze nóg w tandemie.
Inny sposób to wykorzystanie silnika aby utrzymać prędkość na podjazdach.
Jeszcze inny to strzał prędkości żeby złapać się na zielone światło.
Kolejny to dynamiczny start.
W mocniejszych e bajkach też warto dokręcać - raz że odciążamy silnik na starcie dwa - aku nie są nieskończone - im więcej damy od siebie tym dalej zajedziemy. W jeździe miejskiej fajnie sprawdza się szybki start z wspomaganiem, dynamiczna zmiana pasa ( jedziemy z prędkością samochodu więc całość odbywa się bardzo płynnie) i jak widzimy przed nami czerwone to puszczamy manetkę i dojeżdżamy sobie na pedałach.
W tej chwili coś, co przypomina rower, ma zamontowane coś i jeszcze coś, może i potrafi to i tamto zarezerwowane dla motocykli, samochodów, czołgu i żaglówki - nadal jest wrzucane do wspólnego kotła i przemycane/podciągane pod pojęcie roweru.
Idąc tym tokiem myślenia - velomobil który ma karoserję zarezerwowaną dla samochodu nie jest już rowerem?

A lwb z owiewką? Owiewki są w motocyklach.. Rower z żaglem też istnieje - sailing bike. To jeszcze rower czy już nie?