Ponieważ na poziomie jeździ się z poziomo ustawionymi nogami, przez co są one mocniej dokryte na ataki słoneczego - drobna porada "quasi-medyczna" od doświadczonego bólem zapominalskiego, co zapomniał o kremie

Jak niektórzy pewnie zauważyli - na Zlot w Bełchatowie dotarłem już poparzony na udach, a po dłuższej trasce miałem po prostu otwarte rany i poparzenie II stopnia.
Gdyby nie pomoc @Tomo - byłoby jeszcze gorzej, bo bym się nawet nie wyspał i byłbym w ogóle "nieczynny" :]
I teraz tak:
-
Panthenol (7-12 złotych) - pomaga tylko wtedy, jeśli nie ma jeszcze bąbli i braków naskórka. W momencie kiedy pojawi się brak naskórka - obsikanie Panthenolem spowoduje takie
pieczenie i palenie, że będziecie Panthenol przeklinać po wieki...
-
Hydrosil (~35 złotych za spray 75g) - nakładamy grubą warstwę do 0.5cm na ranę, na to gaza, na gazę folia wycięta np z reklamówki. Można na to walnąć bandaż taki siatkowy, ale w przypadku moich trójkątnych ud on się nie sprawdził (zsuwał się do kolan) i koniec końców gazę i folię doklejałem do ud za pomocą "uniwersalny przylepiec tkaninowy 5mx25mm".
[nie wiem czy przepis jest zgodny z medycyną, ale to może @Tomo coś dopisze i opieprzy

]
Rezultaty nocnego leczenia: (opatrunki tylko na noc)
- po 3 dniach da się jeździć
- 4 dnia pojawia się gruby strup, który ma ochotę odpaść (już się nie pamięta o oparzeniu jadąc na rowerze)
- po 6 dniach mam już tylko małego strupa na lewym udzie i nie pamiętam w ogóle o tym abym się oparzył (oparzyłem się? kiedy?

)
Celowo nie piszę krypto/reklama - bo akurat w moim przypadku Hydrosil się sprawdził i jest jak dla mnie rewelacyjny na leczenie tego typu ran.
P.S. I taaaak, oparzenia to droga "przyjemność"...
