Miałem gąbkę taką grubaśną. Niby wygodne, przypięte było na rapsy w odpowiednich miejscach. Kupiłem sobie materac taki oddychający i w ogóle cuda na kiju - po 2 tygodniach zaczął śmierdzieć, uprałem, tydzień później - znowu cap, robota głupiego, no cóż, pocę się nie? Potem przykleiłem sobie... matę do yogi taką z pianki na klej na ciepło, trzymało na prawdę dobrze, ale grzało niemiłosiernie, pociło się, również zaczynało dawać o sobie znać zapachowo - teraz poruszam się na plastiku i jest dobrze, wystarczy raz na jakiś czas przetrzeć szmatką z czymś, wytrzeć do sucha i gitara gra. Żadne materace dla mnie nie zdały egzaminu.