Zastanawiając się nad tyłem..
Z "dawcy" odciełeś ciut za dużo, musisz połączyć dolną i górną część tylnego widelca, i to w trybie "na wczoraj". Za chwilę go rozłamie: przy hamowaniu "wciąga" do środka, przy dziurach "wypycha" na zewnątrz. Jak kawałek druta.. Wolę nie myśleć czym może się to skończyć.Myśl wycofana po gałkologiczej weryfikacji. To co wygląda na pancerz jest kawałkiem oryginalnego płaskownika. Dawało radę w pionowym, to i da w poziomce.
Drugą rzeczą do zrobienia jest podwójna rolka na "powrocie" łańcucha. Wystarczy jedna z "osłonką przeciwspadową" z blachy 1mm. Ta druga niepotrzebnie łamie łańcuch.
Kolejną rzeczą jest założenie "firmowego" fotelika, ten nie daje właściwego oparcia w lędźwiach i górna część wszelakich spodni (w pasie) będzie pozostawiała bolesne odgniecenia. Można jeszcze "tymczasowo" to poprawić robiąc grubszą warstwę gąbki powyżej pasa. Do trekingu w zupełności wystarczy (no.. chyba że będzie to "wycieczka" z jakimiś przecinakami

)
W sumie ostatnia uwaga. Bagażnik na amortyzatorze masakrycznie psuje skuteczność amortyzatora jak i sam amortyzator. Lepiej zrobić sobie "ogon" i na nim bagażnik (poszukaj np. "Burzy" by HansGlopke)
Skoro pierwsze dzieło powstało, to czas na następne projekty! Wahacz jednobelkowy z łańcuchem prowadzonym "od spodu" jest chyba najlepszym rozwiązaniem: ładnie kompaktowe, proste w budowie, można uniknąć efektu bujania ("squat")
Chyba czas odpiąć Jamniczka z "wyprowadzacza" i wyprowadzić go na spacerek gdzieś w okolicy. Pogoda jest zdecydowanie zachęcająca
