Skrzyżowanie Prostej i Żelaznej w Warszawie, jadę po drodze dla rowerów, po prawej stronie od ulicy (patrząc w kierunku jazdy moim i aut), na południe/zachód.
Mam zielone światło i pan skręcający w prawo oczywiście mnie nie zauważa i wjeżdżam mu korbą w drzwi.
Pierwszy zarzut: mnie w ogóle nie widać.
Moja odpowiedź: Miałem mocną lampkę na miganie ustawioną na wysokości 60 cm nad ziemią, czego nie było widać.
Pan się speszył, przeprosił i każdy pojechał w swoją stronę.