Kaczor: chętnie poznam twojego dilera
W tym wypadku tym dilerem jest pkp
Jak napisałem, chcieliśmy bujnąć się do Kołobrzegu, Świnoujścia a może i na niemiecką stronę, więc w nocy w samochód i po bilety.
Oczywiści jak to zwykle w takich sytuacjach, trafiliśmy na jakąś cholerną przerwę techniczną, która miała trwać 20min, więc zaczęliśmy szukać czegoś do jedzenia... Nie ma takiej możliwość. Na wschodnim nie zjesz w nocy nawet batona z automatu.
W końcu zaczepiony gość obwieszony miliardem słuchawek (ochrona jak się okazało) skierował nas do pobliskiego sklepu, gdzie oni się zaopatrują w nocy. Sklep z żywności posiadał w asortymencie tylko czipsy - reszta to napoje,które w tym momencie raczej nas nie interesowały.
Objechaliśmy kilka okolicznych ulic i bez sukcesu wróciliśmy do kasy.
W kasie jak się okazało, przemiła pani, która pytała mnie "czy nie mogę do Sieradza pojechać rowerem" gdy kupowałem bilet na zlot.
Tym razem też błysnęła.
Do Kołobrzegu i Świnoujścia były tylko dwa miejsca, bez rowerów i to w
dwóch różnych pociągach (po jednym w każdym) więc poprosiliśmy gdziekolwiek nad morze. I tu geniusz sympatycznej pani kasjerki znowu się ujawnił.
- KATOWIE byliście w Katowicach?
-- nie, nie byliśmy
- to co, pisać?
-- (trochę nas zatkało, ale odetkało jak usłyszeliśmy dźwięk drukarki)
-- nie, nie pisać, chcemy nad morze
- ale w Katowicach jest ładnie
-- zastanowimy się i wrócimy
Stanęliśmy sobie przy rozkładzie sprawdzając mapę w telefonie, i w ten sposób wymyśliliśmy Elbląg, a że tam też nie było wygodnych połączeń to padło na Olsztyn.
Rano siedzieliśmy już na stacji, pociąg z przedziałem rowerowym umieszczonym w środku wagonu i niedziałającymi środkowymi drzwiami zajechał, a my zaczęliśmy szukać kogoś z kluczem, bo jedyne inne drzwi, gdzie można było wsadzić LWBka były zamknięte.
Reszta ułożyła się już w Olsztynie, bo Elbląg był jedną z tysiąca opcji, ale jak się okazało, możliwość powrotu mieliśmy również jedynie z Olsztyna - (pociągi z 3M nabite na maxa nawet w Poniedziałek.)
I tak na kołach z Olsztyna polecieliśmy do Elbląga, tam rozbiliśmy namiot, następnego dnia nad morze i powrót, a ostatniego dnia, z powrotem do Olsztyna i pociągiem do waw.
3 dni 314km czyli wycieczka na luzie.
Kilka fotek - komentarze po prawej
https://plus.google.com/u/0/photos/111081183791750087511/albums/6049312356895408417/6049600087240897570?pid=6049600087240897570&oid=111081183791750087511