Autor Wątek: W czym wozicie narzędzia?  (Przeczytany 7639 razy)

Franc

  • całkiem inny wariat
  • *****
  • Wiadomości: 2359
  • Ponad 30 lat na poziomie
    • Moje zdjęcia rowerów
Odp: W czym wozicie narzędzia?
« Odpowiedź #15 dnia: Sierpnia 12, 2011, 02:14:27 pm »
Raffi: a teraz wyobraź sobie, że któregoś dnia przed jakimiś zawodami, Storm odciąży rower. Ty sobie wobrażasz jak bedzie szybko jechał? ;D
Franc "Rowery Poziome Rule"

IMK P14-001 (SWB ASS)
Thyss 222
IMK P12 (SWB, USS, B2B tandem)
Twister 800

storm

  • Gość
Odp: W czym wozicie narzędzia?
« Odpowiedź #16 dnia: Sierpnia 12, 2011, 03:09:32 pm »
@Raffi :)

1. Niewiem czy to właśnie nie był PC10... to było jakoś tak chyba przed zlotem 2009... Wiem, że na nim już miałem HG40... Hmmmm....... wiem. Zdecydowanie wiem... Tak, to był dzień przed zlotem :) I to na pewno był PC1 albo coś takiego dla piast wielobiegowych :D największy szjas jaki kiedykolwiek miałem.

2. Częstochowa - chodzi mi o to, że nie miałeś linki do przerzutki i musiałeś sobie radzić samą przednią.

3. Dętki - a co będzie jak wjedziesz w g...o i pójdą Ci po kolei obie dętki, potem jeszcze raz...?

4. Mam klucze do domu czy do firmy, ale nie są to łyżki do opon o czym mówi nawet sama nazwa. Są rzeczy do których sprawdzają się "narzędzia" "niedostosowane", ale zazwyczaj w większości przypadków lepiej się sprawdzają narzędzia wyspecjalizowane w danym celu. Ja już widziałem jak można zjechać obręcz wyjmując oponę czy ją wsadzająć i nie stać mnie na tego typu zabawy, tylko dlatego, że zaoszczędziłem na 5 gramach i kilku PLN. Ciebie stać?

5. Co do zbiorkomu - "umiesz liczyć - licz na siebie". U mnie jeździ 1 linia, zazwyczaj zapachana, roweru ne wstawisz bez przeganiania ludzi, poza tym uważam, że to lekki dyshonor korzystać ze zbiorkomu, tylko dlatego, że coś sie popsuło, co mógłbytm naprawić, gdybym miał imbusa, czy detkę czy coś_tam.

Co do przygód - a jechałeś kiedyś 30km z obcierającym tylnym wahaczem o tylne koło? (złamana rama, "nie taki" układ sterowania uss, pzowlaający lepiej skręcać w jedną stronę, a w ogóle prawie w drugą, itd). Ale może nie licytujmy się :)

Mój awaryjny osprzęt typu hamulce tarczowe ma jednak to do siebie, że hamuje niezależnie od pogody, od błotka od piaseczku etc :)
Ale niestety kosztuje, i tak jak zbieram pieniązki na wyprawę, to tuż przed nią nie będę inwestował w sprzęt, już wolę zabrać te 500 gram więcej ze sobą. I jakby nie było, te ileś kg złomu przejechało ze mną po Pomorzu, było na Mazurach i... żyję. I rower jeździ. I mogłem dokonywać drobnych napraw pod rodze bez szukania sklepu rowerowego gdzieś między Ustką a Dąbkami... :>

kaczor1

  • całkiem inny wariat
  • *****
  • Wiadomości: 1076
  • www.kaczor2.blogspot.com
    • HPV Poland & Recumbent Bike
Odp: W czym wozicie narzędzia?
« Odpowiedź #17 dnia: Sierpnia 13, 2011, 12:57:44 pm »
He He.
Kiedyś pracowałem w firmie, gdzie chłopaki wozili na pace zapasową skrzynie biegów od Żuka (!). A raz byłem świadkiem, jak ją na placyku w Ursusie (obecnie dzielnica WAW) wymieniali, więc faktycznie im się przydawała, jak mnóstwo innych części, które wozili.
Żuk po prostu notorycznie się psuł i nie było dnia, żeby coś nie pękło, nie odpadło, czy się nie urwało.

Wożę
Dwie dętki (20 i 26) lub jedną 20
W razie draki, można spotkać kogoś, kto ma dętkę w rozmiarze 26, natomiast z 20 niema szans, a kapcie jednak łapie częściej niż raffi.
Na dłuższą wyprawę, zabrał bym też łatki, na wypadek, gdybym jednak musiał ich użyć w środku niczego. W mieście wole kupi nową dętkę.
Łyżki, odkąd jeżdżę poziomką, bo w góralu oponę zakładam i ściągam gołą ręką. Na początku robiłem tak jak raffi, czyli używałem tego co pod ręką, ale nie każdą oponę i nie na każdą obręcz, da się łatwo założyć, o czym przekonałem się już wielokrotnie, pomagając innym na trasie, którzy nie mogli poradzić sobie z własnym rowerem.
Łyżki są lekkie, tanie i o wiele wygodniejsze w użyciu, od elementów zastępczych, co oczywiście nie zmienia faktu, że bez nich też się da.
Pompkę, mam dwa różne wentyle, więc niezależnie w którym kole złapie kapcia, pompka pasuje od obu.
Scyzoryk z ampulami i śrubokrętem.
Nie mam skuwacza - zastanawiam się i chyba kupię, ale wozić na co dzień nie będę.
Nie woże płaskich kluczy i kombinerek, większość rzeczy w moim rowerze odkręcam w/w scyzorykiem, awarii która wymagała by płaskich kluczy, na trasie raczej nie usunę.
A wszystko jeździ luźno w torbie/sakwie na bagażniku, bez dodatkowych saszetek, pojemników, czy worków.