na pewno była by nieziemska frajda śmigać low-racerem na benzyn-kę 
Myślę, że nieziemska nuda.
Jak jedziesz na rowerze to całym sobą pracujesz, by więcej z pojazdu wycisnąć. Wsiądź na pozioma z silnikiem (takie coś nazywa się samochód)

i ...nuda. Jedziesz 90 i się nudzisz, 120 i się nudzisz.
Jedyne co się angażuje to prawa noga (obsługa pedału gazu) oraz nerwy (bo je sobie szarpiesz).
Wykonywanie ruchów naprzemiennych (lewa-prawa,lewa-prawa) powoduje uwalnianie się w mózgu endomorfin-"hormonów szczęścia". Deptanie na pedał gazu tylko adrenaliny ("hormon ataku i ucieczki")
I dlatego bractwo rowerowe jest wesołe i uśmiechnięte, machające do siebie przyjaźnie łapami. A samochodziarze tylko sobie wzajemnie palec środkowy pokazują. I dlatego też zawsze im mało prędkości...
A prędkość czyni ich czasem nieboszczykami, a czasem bandytami

(W Opolu na przejściu dla pieszych został potrącony wiceprezydent miasta przez samochód jadący 120 km/h - to było centrum miasta!)
