W wielkiej rodzinie poziomek powitajmy nowy rowerek. Jest to e-KMX Typhoon. Dlaczego e-KMX, a nie po prostu KMX? Bo to KMX elektryczny.
Kiedyś, dawno, dawno temu miałem okazję kupić KMX-a i to wcale nie jeżdżąc gdzieś daleko, ale dosłownie kilka ulic dalej w Łodzi. Nawet niedrogi był. Chodziłem wokół niego, przewracałem na bok, patrzyłem pod spód i tak z godzinę chyba. Nie kupiłem. Bo mimo, że przez godzinę go oglądałem i kombinowałem jak koń pod górkę, to w żaden sposób nie mogłem wymyślić, jak go przerobić na elektryka, a zwłaszcza jak i gdzie zamontować baterię.
Od tamtej pory minęło kilkanaście rowerów (ciekawa jednostka upływu czasu, prawda?) i oto po raz drugi przyszło mi zmierzyć się z KMX-em. A ponieważ nie robiłem tego dla siebie tylko dla pewnego kolegi, więc nie dość, że trzeba było jednak wymyślić, gdzie umieścić baterię, to oprócz tego należało wszystko zrobić porządnie, czyli żadnej prowizorki, jak to się nieraz robi dla samego siebie, tylko wszystko ?na wysoki połysk?.
Dane techniczne e-KMXa:
Zmiana kół z 16 cali przód na 20 cali oraz zmiana koła 20 cali tył na 24 cale. Zmiana rozmiaru kół, toteż zmianie uległ prześwit między jezdnią a fotelem, jednak kąt położenia pozostał ten sam.
Silnik BionX, moc 2 kW z kontrolą temperatury w kole 24 cale. Prędkość 40 km/h. Dużo, bo to bardzo krótki i bardzo niski rower, więc trochę narowisty.
Baterie: 2 x li-po Tattu 22,2V 16000mAh = 44,4V i 16Ah
Funkcja tempomatu, kierunkowskazy PowerLED, oświetlenie LED, manetka z cyfrowym wyświetlaczem napięcia, niezależnie kontrola stanu naładowania poszczególnych cel (lipo alarmy)
Generalnie udana konstrukcja i mimo, że rower niewielki i bardzo kompaktowy, to jednak wszystko zgrabnie rozmieszczone. Świetnie sprawdza się w tym rowerze lekki, bezprzekładniowy BionX oraz lekkie bateryjne ?klocki? Tattu. Może jedną ręką już się go nie uniesie, jak przed montażem elektryki, ale nadal jest dość lekki, a przez to zwinny i szybki. W sumie doszło wraz ze zmianą rozmiaru kół, silnikiem i resztą elektryki tylko 10 kg, więc nie waży nawet 30 kg. Hmm, w porównaniu z moim potężnym Hase z bateriami 40Ah to rzeczywiście lekki, fajny maluszek. Tak więc nie ma rowerów, których nie da się zelektryfikować





