Problem jest dość skomplikowany, nie ma jednej odpowiedzi. Zależy od konkretnego kolarza i przeznaczenia.
Przede wszystkim predyspozycje. Jak ma się więcej mięśni wolnokurczliwych, to zalecane są dłuższe korby, więcej szybkokurczliwych to krótkie. Ale.. Mięśnie szybkokurczliwe męczą się szybciej, potrzebują więcej cukru i ekonomika jest gorsza (powiedzmy 25%). Moc chwilową można uzyskać znacznie większą. Mięśnie wolnokurczliwe są bardziej odporne na kwas mlekowy (wolniej się męczą) i oddają stosunkowo więcej mocy na korbę (powiedzmy 30%). Mięśnie wolnokurczliwe jest dość trudno wytrenować, je się ma, albo nie.
"Dostępna" moc jest ograniczona przez pikawę i płuca, na korbę oddajemy ok 20%. Można przyjąć, że moc rośnie liniowo z tętnem do "progu tlenowego", potem to już cuda
Amatorsko, na krótkich dystansach lepsze są krótsze korby (kochajmy swoje kolana), ale wymagają "nauczenia" się wysokiej kadencji. Do maratonów znowu lepiej mieć dłuższe (bo tu główną rolę gra ekonomika)