Do tego warto ubierać się jaskrawo, stosować chorągiewki, odblaski, bo ja wiem, co jeszcze... Żeby nas widzieli z daleka i mieli czas do namysłu.
I co jeszcze. Pomarańczowy kogut na kasku? Transparent z napisem uwaga jadę?
Proponujesz dokładnie to, co proponuje policja - pani założy stalowy pas cnoty, to może pani nie zostanie zgwałcona (ale gwarancji niema)
Doświadczenia innych krajów i nasza statystyka mówi jasno, że to nie działa. Powtarzają to również od lat organizacje rowerowe. Nie tu leżą problem.
Pamiętajmy, że aby ktoś nas zobaczył, to najpierw musi się do nas przynajmniej odwrócić.
Sytuacje z niezatrzymaniem się na zielonej strzałce mam codziennie. Dziewięć z dziesięciu samochodów się nie zatrzymuje, siedmiu w ogóle nie patrz. To, że nie miałem jeszcze dzwona wynika tylko z tego, że jest tam świetna widoczność i widzę przez szyby jak się kierowcy zachowują.
Ktoś powie, że to tylko promil ruchu, który mogę obserwować i będzie miał rację. Problem polega na tym, że identyczne zachowania relacjonują inni użytkownicy, którzy na co dzień korzystają z rowerów. Na YT mamy pełno filmów tego typu.
czas reakcji człowieka na zdarzenie niespodziewane wynosi około 2 sekund przy 10 krotnie krótszym, gdy zdarzenia się spodziewamy.
Chyba coś w tym jest.
10 min. po moim ostatnim tutaj wpisie gość nie zatrzymał się na STOP-ie - myślał, że nikt nie jedzie. Czy patrzył w moją stronę? Nie wiem. Obserwowałem jego koła, czy zwalniają, czy nie. Z 28 na busoli zatrzymałem się po...x m. Wyregulowane hamulce i podeszwy nie pozwoliły zbliżyć się do niego na mnij niż 2m. Ciśnienie mi podniósł jakbym wiadro kawy wypił. Chociaż kawy nie piję. Na pionie wpadłbym gościowi głową do kabiny.
Nic w tym nie ma.
Kierowca nie zastosował się do przepisów i to było przyczyną. Jeśli by się zatrzymał, miał by mnóstwo czasu na sprawdzenie, czy nic nie jedzie. Olał to, ryzykując twoim, a w innych okolicznościach, również swoim zdrowiem i życiem.